Jesienią Znicz udowodnił, że da radę
2019-03-12 13:00:00(ost. akt: 2019-03-12 12:46:09)
Znicz Biała Piska przed rundą wiosenną plasuje się w połowie stawki, ale głównym celem wciąż jest utrzymanie w III lidze. – Drużyna rozwija się z każdą rundą i każdym okresem przygotowawczym, dlatego jestem optymistą – mówi Ryszard Borkowski, trener Znicza.
- Zanim porozmawiamy się o zbliżającej się rundzie, to jestem ciekawy, co zapamiętał pan z jesieni i jak pan ocenia z perspektywy czasu pierwszą część sezonu?
- Zaczęliśmy sezon bardzo dobrze, bo od zwycięstwa 3:0 z ŁKS Łomża. Jednak frycowe zapłaciliśmy już kilka dni później na Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. Prowadziliśmy 1:0, potem co prawda straciliśmy dwa gole, ale w końcówce mieliśmy okazję doprowadzić do remisu, niestety, ostatecznie ulegliśmy 1:2. Potem układało nam się różnie, szczególnie na wyjazdach. Pierwszy punkt na boisku rywali wywalczyliśmy w przełożonym spotkaniu z rezerwami Legii Warszawa. Poza tym wygraliśmy jeszcze w Radomiu z Bronią i w Łowiczu z Pelikanem. I to nie były przypadki, bo zagraliśmy dobre mecze. W innych występach, jak z Sokołem Aleksandrów Łódzki czy w Ostródzie, też mogliśmy pokusić się o punkty. U siebie pokazywaliśmy, że jesteśmy mocni, ale przede wszystkim punktowaliśmy. Darem od nieba był dla nas mecz z Unią Skierniewice, w którym stworzyliśmy pół sytuacji, a mimo to wygraliśmy 1:0, bo rywale zmarnowali pięć lub sześć klarownych okazji. Taki jest jednak sport, gdzieś szczęście w piłce da, a w innym meczu zabierze. Mając 24 punkty po pierwszej rundzie nie możemy narzekać, bo, grając o utrzymanie, jesteśmy w dobrej sytuacji. Zakładaliśmy przed sezonem, że jesienią chcemy ugrać 20 punktów. Jesteśmy więc na plusie, daliśmy sobie w ten sposób trochę więcej komfortu. Trzeba powiedzieć otwarcie, że dobre wyniki jesienią były efektem odrobiny szczęścia, charakteru i sportowych umiejętności.
- A może też trochę tego, że rywale was zlekceważyli?
- Nawet jeśli tak było, to teraz się to zmieni. Zawsze trudno ocenić poziom beniaminków, bo wszyscy wiedzą, że między IV ligą a III ligą jest duży przeskok. Teraz trenerzy mają już informacje, by dobrze rozpracować każdego przeciwnika. Każdy wie, jak gra poszczególna drużyna. Ważne, że pokazaliśmy im, iż dajemy radę. Tak naprawdę dobrze przygotowywaliśmy się do awansu, bo zespół budowaliśmy praktycznie przez dwa lata, dzięki temu awans wywalczyliśmy bezdyskusyjnie. Już po meczach kontrolnych latem tamtego roku wiedziałem, że w III lidze tanio skóry nie sprzedamy, bo jesteśmy dobrze poukładaną drużyną.
- A co pan może powiedzieć o przeciwnikach?
- Wiem, że jesteśmy w stanie powalczyć z każdy. Nie było w pierwszej części sezonu meczu, w którym dostaliśmy „w czapę” i nie mieliśmy nic do powiedzenia. Za każdym razem mieliśmy sytuacje. W przegranych pojedynkach też były okazje, żeby osiągnąć dobry wynik. Nawet z Legionovią Legionowo, z którą przegraliśmy 1:5, były momenty, z których jestem zadowolony. Po stracie dwóch bramek tuż przed przerwą potrafiliśmy wrócić do gry, zdobyć gola kontaktowego i mogliśmy doprowadzić do remisu. Dopiero po trzeciej bramce zeszło z zespołu powietrze.
- Jesteście w połowie stawki, więc nasuwa się pytanie, czy nie warto nieco zmienić planów i zagrać o coś więcej niż utrzymanie? Na sytuację w tabeli można spojrzeć tak, że prowadzicie grupę pościgową za czołówką, która powalczy o awans.
- Trzeba powiedzieć sobie uczciwie, że czołówka nam odjechała, bo do Sokoła i rezerw Legii mamy sześć, a do Unii siedem punktów straty. Od dołu mamy trochę przewagi, ale wszyscy wiemy, że runda rewanżowa będzie bardzo trudna, bo drużyny, począwszy od Łomży i Ełku, będą walczyły o zdobycz punktową. Naszym celem niezmiennie jest utrzymanie w III lidze. Z jednej strony brakuje nam niewiele, ale matematycznie rzecz biorąc, potrzebujemy 40 punktów na koniec sezonu, które po prostu trzeba wywalczyć na boisku. Musimy dobrze podejść do każdego meczu. Nie możemy tego rozpatrywać tak, że z tym, tym i tym wygramy, a pierwszy, drugi i trzeci zespół w tabeli odpuszczamy, bo oni grają o awans.
- Układ tabeli i terminarz rundy wiosennej pokazują, że dobrym startem, gdy zagracie z kilkoma niżej notowanymi rywalami, praktycznie możecie zapewnić sobie utrzymanie.
- Punkty w tych meczach będą podwójnie ważne, więc mam nadzieję, że taką świadomość mają także zawodnicy. Wykonaliśmy kawał roboty, ale liga to zweryfikuje. Liczę, że to, co wypracowaliśmy, teraz da dobre efekty. Wiadomo, że będzie potrzebne wsparcie kibiców oraz trochę szczęścia, które w sporcie jest ważne. Chciałbym, żeby nasza drużyna zrobiła w tej rundzie przynajmniej 16 punktów. Będę wtedy naprawdę szczęśliwym trenerem. Powtórzę, chciałbym cieszyć się razem z chłopakami na koniec czerwca z pozostania w gronie III-ligowców. My w każdym meczu musimy grać tak skoncentrowani, tak zdeterminowani, jak zagraliśmy z Wigrami Suwałki w trakcie przygotowań. Pokazaliśmy wówczas, że nawet z drużyną pierwszoligową możemy tak przesuwać formacje, tak operować piłką, że wytrącamy rywalom argumenty. Zawodnicy wiedzą, że wcale nie byliśmy słabsi, widzą, że mamy potencjał. Mam przyjemność obserwować, jak drużyna rozwija się z każdą rundą i każdym okresem przygotowawczym, dlatego jestem optymistą. Wierzę, że przed nami dobra część sezonu.
- W przygotowaniach graliście nie tylko z Wigrami, ale także ze Stomilem Olsztyn, Olimpią Elbląg czy młodzieżą z Karpat Lwów i Jagiellonii Białystok oraz jeszcze kilkoma innymi drużynami.
- Rzeczywiście za nami bardzo długi i intensywny okres przygotowawczy, który zaczęliśmy 9 stycznia. Mieliśmy sporo jednostek treningowych, ale chłopcy mówią, że wraca świeżość, więc mam nadzieję, że docelowo trafimy z formą na pierwszy mecz w Łomży. W ostatnim tygodniu przed ligą mamy zaplanowane trzy treningi. Bez względu na sytuację punktową Łomży i przebieg ich przygotowań, w meczu z nami na pewno wyjdą na boisko naładowani i chętni do walki, a my musimy się im przeciwstawić i pokazać swoją wyższość. W przekroju całych przygotowań zagraliśmy dużo sparingów z różnymi rywalami i na różnym poziomie. Ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, żeby dobrze dokończyć rozgrywki. Bardzo dużo starań dołożył także zarząd, starając się stworzyć nam jak najlepsze warunki.
- Łatwo nie macie, bo drużyna jest ciągle w drodze. Jeździliście nawet do Ełku na treningi na pełnowymiarowym boisku ze sztuczną nawierzchnią.
- Takie mamy warunki i wszyscy znali realia, przychodząc do Znicza. Kilka razy trenowaliśmy w Ełku, sparingi graliśmy w Mrągowie, Białymstoku, Zambrowie, Ostrołęce i Suwałkach. Najcenniejszy sparing to faktycznie spotkanie z Wigrami, które przyjęły nas na głównym boisku tydzień przed startem I ligi. Wygraliśmy tam 2:1, pokazując bardzo dobrą grę. Byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie, szybko wychodziliśmy do przodu, robiąc akcje ofensywne. Było widać efekty naszych przygotowań, bo do meczu z Wigrami mieliśmy problem z zagraniem dwóch połów na równym poziomie. Od tego momentu zaczęliśmy grać w dłuższym wymiarze tą jedenastką, która jest najbliższej pierwszego składu w meczach mistrzowskich, i to funkcjonowało. Przy większej rotacji, gdy robiliśmy po 11 zmian, nasza gra wyglądała różnie.
- Na początku przygotowań był pan zadowolony, że w kadrze nie doszło do dużych zmian. Sytuację skomplikowała jednak kontuzja bramkarza Przemysława Masłowskiego. Ma już pan w głowie wyjściową jedenastkę na Łomżę?
- Uraz Przemka Masłowskiego, który złamał rękę i będzie zdolny do gry dopiero za kilka tygodni, sprawił, że w ostatnim sparingu testowaliśmy nowego bramkarza. W tym tygodniu pozyskamy zawodnika na tę pozycję. Dłuższą przerwę z powodu kontuzji miał także Mateusz Jambrzycki, jest on jednak gotowy do gry. To bardzo ważne, że utrzymaliśmy kadrę z rundy jesiennej, bo niektórzy chcieli spróbować sił wyżej. Jedni pojechali na testy, inni się przymierzali, ale ostatecznie udało się utrzymać wszystkich. W naszej drużynie ważna jest harmonia, by zawodnicy grali na pozycjach, do których są przygotowani. Kontuzje jesienią sprawiły, że trzeba było robić roszady i nie wyglądało to wtedy tak jak powinno. Teraz doszło trzech ciekawych graczy. Białorusin Artiom Guzik jest doświadczony, młodzieżowiec Miłosz Sztachański pozyskany ze Śniardw Orzysz ma potencjał, a Konrada Romachowa, brata Mateusza, doskonale znamy. Występował z nami w poprzednim sezonie, ale miał rozbrat z piłką, wyjeżdżając za pracą do Niemiec. Po powrocie Konrad poprosił o szansę i ciężko pracuje, więc mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, w którym odpłaci nam się swoją dobrą grą.
Łukasz Szymański
- Zaczęliśmy sezon bardzo dobrze, bo od zwycięstwa 3:0 z ŁKS Łomża. Jednak frycowe zapłaciliśmy już kilka dni później na Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. Prowadziliśmy 1:0, potem co prawda straciliśmy dwa gole, ale w końcówce mieliśmy okazję doprowadzić do remisu, niestety, ostatecznie ulegliśmy 1:2. Potem układało nam się różnie, szczególnie na wyjazdach. Pierwszy punkt na boisku rywali wywalczyliśmy w przełożonym spotkaniu z rezerwami Legii Warszawa. Poza tym wygraliśmy jeszcze w Radomiu z Bronią i w Łowiczu z Pelikanem. I to nie były przypadki, bo zagraliśmy dobre mecze. W innych występach, jak z Sokołem Aleksandrów Łódzki czy w Ostródzie, też mogliśmy pokusić się o punkty. U siebie pokazywaliśmy, że jesteśmy mocni, ale przede wszystkim punktowaliśmy. Darem od nieba był dla nas mecz z Unią Skierniewice, w którym stworzyliśmy pół sytuacji, a mimo to wygraliśmy 1:0, bo rywale zmarnowali pięć lub sześć klarownych okazji. Taki jest jednak sport, gdzieś szczęście w piłce da, a w innym meczu zabierze. Mając 24 punkty po pierwszej rundzie nie możemy narzekać, bo, grając o utrzymanie, jesteśmy w dobrej sytuacji. Zakładaliśmy przed sezonem, że jesienią chcemy ugrać 20 punktów. Jesteśmy więc na plusie, daliśmy sobie w ten sposób trochę więcej komfortu. Trzeba powiedzieć otwarcie, że dobre wyniki jesienią były efektem odrobiny szczęścia, charakteru i sportowych umiejętności.
- A może też trochę tego, że rywale was zlekceważyli?
- Nawet jeśli tak było, to teraz się to zmieni. Zawsze trudno ocenić poziom beniaminków, bo wszyscy wiedzą, że między IV ligą a III ligą jest duży przeskok. Teraz trenerzy mają już informacje, by dobrze rozpracować każdego przeciwnika. Każdy wie, jak gra poszczególna drużyna. Ważne, że pokazaliśmy im, iż dajemy radę. Tak naprawdę dobrze przygotowywaliśmy się do awansu, bo zespół budowaliśmy praktycznie przez dwa lata, dzięki temu awans wywalczyliśmy bezdyskusyjnie. Już po meczach kontrolnych latem tamtego roku wiedziałem, że w III lidze tanio skóry nie sprzedamy, bo jesteśmy dobrze poukładaną drużyną.
- A co pan może powiedzieć o przeciwnikach?
- Wiem, że jesteśmy w stanie powalczyć z każdy. Nie było w pierwszej części sezonu meczu, w którym dostaliśmy „w czapę” i nie mieliśmy nic do powiedzenia. Za każdym razem mieliśmy sytuacje. W przegranych pojedynkach też były okazje, żeby osiągnąć dobry wynik. Nawet z Legionovią Legionowo, z którą przegraliśmy 1:5, były momenty, z których jestem zadowolony. Po stracie dwóch bramek tuż przed przerwą potrafiliśmy wrócić do gry, zdobyć gola kontaktowego i mogliśmy doprowadzić do remisu. Dopiero po trzeciej bramce zeszło z zespołu powietrze.
- Jesteście w połowie stawki, więc nasuwa się pytanie, czy nie warto nieco zmienić planów i zagrać o coś więcej niż utrzymanie? Na sytuację w tabeli można spojrzeć tak, że prowadzicie grupę pościgową za czołówką, która powalczy o awans.
- Trzeba powiedzieć sobie uczciwie, że czołówka nam odjechała, bo do Sokoła i rezerw Legii mamy sześć, a do Unii siedem punktów straty. Od dołu mamy trochę przewagi, ale wszyscy wiemy, że runda rewanżowa będzie bardzo trudna, bo drużyny, począwszy od Łomży i Ełku, będą walczyły o zdobycz punktową. Naszym celem niezmiennie jest utrzymanie w III lidze. Z jednej strony brakuje nam niewiele, ale matematycznie rzecz biorąc, potrzebujemy 40 punktów na koniec sezonu, które po prostu trzeba wywalczyć na boisku. Musimy dobrze podejść do każdego meczu. Nie możemy tego rozpatrywać tak, że z tym, tym i tym wygramy, a pierwszy, drugi i trzeci zespół w tabeli odpuszczamy, bo oni grają o awans.
- Układ tabeli i terminarz rundy wiosennej pokazują, że dobrym startem, gdy zagracie z kilkoma niżej notowanymi rywalami, praktycznie możecie zapewnić sobie utrzymanie.
- Punkty w tych meczach będą podwójnie ważne, więc mam nadzieję, że taką świadomość mają także zawodnicy. Wykonaliśmy kawał roboty, ale liga to zweryfikuje. Liczę, że to, co wypracowaliśmy, teraz da dobre efekty. Wiadomo, że będzie potrzebne wsparcie kibiców oraz trochę szczęścia, które w sporcie jest ważne. Chciałbym, żeby nasza drużyna zrobiła w tej rundzie przynajmniej 16 punktów. Będę wtedy naprawdę szczęśliwym trenerem. Powtórzę, chciałbym cieszyć się razem z chłopakami na koniec czerwca z pozostania w gronie III-ligowców. My w każdym meczu musimy grać tak skoncentrowani, tak zdeterminowani, jak zagraliśmy z Wigrami Suwałki w trakcie przygotowań. Pokazaliśmy wówczas, że nawet z drużyną pierwszoligową możemy tak przesuwać formacje, tak operować piłką, że wytrącamy rywalom argumenty. Zawodnicy wiedzą, że wcale nie byliśmy słabsi, widzą, że mamy potencjał. Mam przyjemność obserwować, jak drużyna rozwija się z każdą rundą i każdym okresem przygotowawczym, dlatego jestem optymistą. Wierzę, że przed nami dobra część sezonu.
- W przygotowaniach graliście nie tylko z Wigrami, ale także ze Stomilem Olsztyn, Olimpią Elbląg czy młodzieżą z Karpat Lwów i Jagiellonii Białystok oraz jeszcze kilkoma innymi drużynami.
- Rzeczywiście za nami bardzo długi i intensywny okres przygotowawczy, który zaczęliśmy 9 stycznia. Mieliśmy sporo jednostek treningowych, ale chłopcy mówią, że wraca świeżość, więc mam nadzieję, że docelowo trafimy z formą na pierwszy mecz w Łomży. W ostatnim tygodniu przed ligą mamy zaplanowane trzy treningi. Bez względu na sytuację punktową Łomży i przebieg ich przygotowań, w meczu z nami na pewno wyjdą na boisko naładowani i chętni do walki, a my musimy się im przeciwstawić i pokazać swoją wyższość. W przekroju całych przygotowań zagraliśmy dużo sparingów z różnymi rywalami i na różnym poziomie. Ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, żeby dobrze dokończyć rozgrywki. Bardzo dużo starań dołożył także zarząd, starając się stworzyć nam jak najlepsze warunki.
- Łatwo nie macie, bo drużyna jest ciągle w drodze. Jeździliście nawet do Ełku na treningi na pełnowymiarowym boisku ze sztuczną nawierzchnią.
- Takie mamy warunki i wszyscy znali realia, przychodząc do Znicza. Kilka razy trenowaliśmy w Ełku, sparingi graliśmy w Mrągowie, Białymstoku, Zambrowie, Ostrołęce i Suwałkach. Najcenniejszy sparing to faktycznie spotkanie z Wigrami, które przyjęły nas na głównym boisku tydzień przed startem I ligi. Wygraliśmy tam 2:1, pokazując bardzo dobrą grę. Byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie, szybko wychodziliśmy do przodu, robiąc akcje ofensywne. Było widać efekty naszych przygotowań, bo do meczu z Wigrami mieliśmy problem z zagraniem dwóch połów na równym poziomie. Od tego momentu zaczęliśmy grać w dłuższym wymiarze tą jedenastką, która jest najbliższej pierwszego składu w meczach mistrzowskich, i to funkcjonowało. Przy większej rotacji, gdy robiliśmy po 11 zmian, nasza gra wyglądała różnie.
- Na początku przygotowań był pan zadowolony, że w kadrze nie doszło do dużych zmian. Sytuację skomplikowała jednak kontuzja bramkarza Przemysława Masłowskiego. Ma już pan w głowie wyjściową jedenastkę na Łomżę?
- Uraz Przemka Masłowskiego, który złamał rękę i będzie zdolny do gry dopiero za kilka tygodni, sprawił, że w ostatnim sparingu testowaliśmy nowego bramkarza. W tym tygodniu pozyskamy zawodnika na tę pozycję. Dłuższą przerwę z powodu kontuzji miał także Mateusz Jambrzycki, jest on jednak gotowy do gry. To bardzo ważne, że utrzymaliśmy kadrę z rundy jesiennej, bo niektórzy chcieli spróbować sił wyżej. Jedni pojechali na testy, inni się przymierzali, ale ostatecznie udało się utrzymać wszystkich. W naszej drużynie ważna jest harmonia, by zawodnicy grali na pozycjach, do których są przygotowani. Kontuzje jesienią sprawiły, że trzeba było robić roszady i nie wyglądało to wtedy tak jak powinno. Teraz doszło trzech ciekawych graczy. Białorusin Artiom Guzik jest doświadczony, młodzieżowiec Miłosz Sztachański pozyskany ze Śniardw Orzysz ma potencjał, a Konrada Romachowa, brata Mateusza, doskonale znamy. Występował z nami w poprzednim sezonie, ale miał rozbrat z piłką, wyjeżdżając za pracą do Niemiec. Po powrocie Konrad poprosił o szansę i ciężko pracuje, więc mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, w którym odpłaci nam się swoją dobrą grą.
Łukasz Szymański
18. kolejka III ligi
* ŁKS 1926 Łomża - Znicz Biała Piska (16 marca, g. 14)
* Mazur Ełk - Pelikan Łowicz (16 marca, 13)
* Kaczkan Huragan Morąg - Olimpia Zambrów (16 marca, 14)
* Świt Nowy Dwór Maz. - Sokół Ostróda (17 marca, 17)
* Legionovia Legionowo - Unia Skierniewice (16 marca, 15)
* Ursus Warszawa - Sokół Aleksandrów Łódzki (16 marca, 14)
* Lechia Tomaszów Maz. - Ruch Wysokie Maz. (17 marca, 11)
* Legia II Warszawa - Broń Radom (17 marca, 12)
* Victoria Sulejówek - Polonia Warszawa (16 marca, 17)
* ŁKS 1926 Łomża - Znicz Biała Piska (16 marca, g. 14)
* Mazur Ełk - Pelikan Łowicz (16 marca, 13)
* Kaczkan Huragan Morąg - Olimpia Zambrów (16 marca, 14)
* Świt Nowy Dwór Maz. - Sokół Ostróda (17 marca, 17)
* Legionovia Legionowo - Unia Skierniewice (16 marca, 15)
* Ursus Warszawa - Sokół Aleksandrów Łódzki (16 marca, 14)
* Lechia Tomaszów Maz. - Ruch Wysokie Maz. (17 marca, 11)
* Legia II Warszawa - Broń Radom (17 marca, 12)
* Victoria Sulejówek - Polonia Warszawa (16 marca, 17)
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Kto Dumą Mazur jest? #2696678 | 37.47.*.* 12 mar 2019 22:52
tylko Znicz MLKS
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz