Euro 2016: Mecz Polski z Irlandią może być kluczowy

Dziesięć punktów po czterech kolejkach, historyczne zwycięstwo nad Niemcami (2:0 na Stadionie Narodowym w Warszawie) oraz pierwsze miejsce w grupie D — oto skrócony dorobek biało-czerwonych w eliminacjach Euro 2016. Dorobek nadspodziewanie pokaźny, choć jeszcze nie gwarantujący awansu do francuskiej imprezy. Jedno wydaje się pewne: pojutrze wieczorem na Aviva Stadium w Dublinie (godz. 20.45) ekipa Adama Nawałki może zrobić wielki krok w tym kierunku. — Trzy punkty wywiezione z Dublina oznaczałyby, że jesteśmy jedną nogą na mistrzostwach — ocenił na przedmeczowej konferencji prasowej obrońca Torino Kamil Glik.

O ile Glik i Łukasz Szukała są nie od dziś pewniakami do gry na środku defensywy, to wobec kontuzji Łukasza Piszczka i Artura Jędrzejczyka — trener Nawałka musiał dokonać roszad na bokach obrony. Wszystko wskazuje na to, że w niedzielę na boisko wybiegną Paweł Olkowski i Jakub Wawrzyniak.

Ten pierwszy nie powinien mieć problemów ze zgraniem się ze "swoim" prawym pomocnikiem, bo przed Olkowskim będzie biegał jego klubowy kolega z niemieckiego FC Koeln Sławomir Peszko. A ten z kolei wskoczy do wyjściowego składu za Jakuba Błaszczykowskiego, największego nieobecnego tego spotkania, który po kontuzji nie znalazł uznania w oczach trenera Nawałki.

Znając "profil" reprezentacji Irlandii (męska, twarda, acz niekoniecznie finezyjna gra), można zaryzykować twierdzenie, że będzie to właśnie bój, a nie jakiś tam pierwszy z brzegu meczyk.

— Gramy na ciężkim terenie i dla obu drużyn to jest kluczowy mecz tych eliminacji. Trzeba więc spodziewać się wielu prowokacji — przewiduje Glik. — Musimy podjąć rękawicę i walczyć do upadłego, ale gdzieś ponad tym powinna być jakość piłkarska. Moim zdaniem, mamy lepszych zawodników i jeśli pokażemy swoje umiejętności, to możemy być spokojni o wynik. Atmosfera w kadrze? Po tak udanej jesieni cały czas jest dobra — możemy z dumą patrzeć na tabelę.