Sukcesy córki cieszą ojca-trenera
2025-09-17 12:00:00(ost. akt: 2025-09-16 20:38:04)
LEKKA ATLETYKA\\\ Gdy sportowiec-córka odnosi sukces, to serce potęguje radość – powiedział trener Pii Skrzyszowskiej, a prywatnie jej ojciec Jarosław Skrzyszowski. Dodał, że jest otwarty na świat i nowinki treningowe. Docenił też udział nowoczesnych technologii w rozwoju sportu.
Skrzyszowska w poniedziałek czasem 12,49 zajęła piąte miejsce w finałowym biegu na 100 m przez płotki w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Tokio. Wygrała Szwajcarka Ditaji Kambundji – 12,24. Srebrny medal zdobyła Nigeryjka Tobi Amusan – 12,29, a brąz wywalczyła Amerykanka Grace Stark – 12,34.
– Serce trenera czuje satysfakcję, że wykonana praca dała efekty, jakich się spodziewaliśmy. Piąte miejsce oddaje to, czego się spodziewaliśmy. A serce ojca? To podwójna radość, gdy jest sukces, ale gdy go nie ma, to jest podwójny ból – powiedział PAP w hotelu reprezentacji w Tokio Skrzyszowski.
Przyznał, że trenerem jest się jest tylko w sprawach sportowych, a ojcem jest się i w sprawach sportowych, i we wszystkich innych. – Kiedy sportowiec-córka odnosi sukcesy, to serce potęguje radość. Porażki natomiast potęgują ból – wyjaśnił.
– Gdy córka wbiegła na metę finału, to zaglądałem, która ona tam jest. Przed finałem myślałem, że jest szansa na medal, ale będzie to trudne. Nie byłem więc mocno zaskoczony, że tego medalu nie ma. Nie byłem też mocno sfokusowany, żeby ten medal był. Każda z tych dziewczyn w finale – nawet Nadine Visser, która przybiegła ostatnia – chciała i mogła wygrać te zawody. Mogło się zdarzyć wszystko. Podchodziłem do tego racjonalnie, że miejsca 4-6 to będzie zadowolenie. Gdyby było lepiej, to byłoby fantastycznie – analizował dzień po finale 100 m ppł Skrzyszowski.
Szkoleniowiec podkreślił, że w jego ocenie piąte miejsce na świecie będzie dla jego córki przełomowe, mimo że wcześniej była już mistrzynią Europy w 2022 roku.
– To ją utwierdzi w tym, że może sięgać po najwyższe laury. Zawsze takie poczucie mieliśmy, ale bywały momenty, gdy coś nie działało, gdy finał uciekał o parę setnych sekundy, a sezon był trudniejszy, niż się wydawało. Wówczas wkradały się wątpliwości. Ten finał i piąte miejsce potwierdzają, że przy mądrym treningu, cierpliwości, konsekwencji te laury mogą kiedyś nadejść – powiedział szkoleniowiec.
Pytany o to, co dzieje się z polskimi biegami, bo poza Pią do finału MŚ w Tokio awansowała póki co tylko Klaudia Kazimierska w biegu na 1500 m, zauważył, że nie ma jednej recepty na sukces.
- Do złotych medali, do rekordów świata, różni trenerzy dochodzą różnymi drogami. Osiągają różne rezultaty – niekoniecznie działając i myśląc w ten sam sposób, ale jest jeden element, który powinien być wspólny dla wszystkich działań. Świat jest gdzieś indziej, świat pokazuje warunki i trzeba go naśladować, uczyć się od najlepszych. Ja próbuję to robić. Jeżdżę na zgrupowania z zagranicznymi szkoleniowcami z topu światowego. Jeżdżę z Pią na różne mityngi. Znam bardzo wielu trenerów, kolegujemy się, rozmawiamy. To są drobne elementy, które budują pewność siebie. Odkrywa się nowe elementy, o których wcześniej się nie wiedziało, żeby zbudować mądrzejszy, lepszy trening, żeby porównać się z innymi – analizował Skrzyszowski.
Stwierdził, że wielu kluczowych, najlepszych trenerów jest otwartych na dzielenie się wiedzą. – Takim paradoksem jest to, że najlepsi trenerzy na świecie pytają tych gorszych, np. mnie, o jakieś niuanse, bo wiedzą, że zawsze może się to przydać. Są otwarci na nową wiedzę. Nie są kimś, kto zdobył najwyższe laury i nie potrzebuje żadnej nowej wiedzy – ocenił.
Przyznał, że często dostaje bardzo różne, bardzo dobre rady, których można użyć. – To buduje wiedzę, pewność, podejście do treningu. Nie ma innego sposobu, jak patrzenie na najlepszych – skwitował.
Nowoczesne technologie w jego ocenie także odgrywają sporą rolę w rozwoju sportu wyczynowego. – Mówi się od wielu lat o nowym obuwiu, nowych kolcach. One mają jakiś tam wpływ. W jednych konkurencjach widać to bardziej, w innych tego nie widać. Na pewno to, co jest istotne, to monitorowanie tego, co robi się w treningu, żeby to nie było na nos, na „będzie dobrze, bo wygląda to dobrze”. Tylko żeby to było monitorowane pod względem fizjologicznym i biomechanicznym. Tak, żeby ktoś cały czas z boku to oglądał i podpowiadał, co dzieje się z zawodnikiem, gdzie są niuansy techniczne, które można poprawić – wyjaśnił Skrzyszowski.
Stwierdził, że teraz jest o to łatwiej niż wiele lat temu, bo świat jest otwarty, wszędzie można pojechać, z każdym można się skontaktować.
– Można znaleźć właściwe osoby, które mogą nam w tym pomóc. Nie widzę powodu, żeby zamykać się na Polskę, kontaktować i konsultować się tylko we własnym gronie. Technologie są istotne, trzeba tylko dotrzeć do właściwych ludzi i wyciągnąć właściwe wnioski – podsumował.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez