Śląskie urodziny kapitana reprezentacji

Świętowania urodzin nazajutrz po czwartkowym zwycięskim meczu ze Słowenią (105:95) na inaugurację Eurobasketu w polskiej ekipie nie zaplanowano. Kapitan urządził je z wyprzedzeniem, po sparingowym meczu na Śląsku z Finlandią, by w dniach najważniejszej próby reprezentacja była maksymalnie skoncentrowana.

- Myślę, że cały Eurobasket był dla mnie prezentem. Że nadal w turnieju będziemy tak funkcjonować i robić sobie nawzajem prezenty. Po to są marzenia, żeby je spełniać. Staramy się realizować nasz plan. Jeżeli wszyscy będziemy tak samo zaangażowani i ataku, i w obronie, a każdy odda swoje serce na boisku, to jestem spokojny o nasze wyniki - powiedział.

W sobotę, po dniu przerwy, Polska spotka się z Izraelem, który także wygrał inauguracyjne spotkanie.

- Jutro (w sobotę - red.) bardzo trudny mecz z rywalem, z którym mamy doświadczenie z poprzednich turniejów, więc na pewno czeka nas kolejne 40 minut mocnej walki. To inne wyzwanie, zupełnie inny styl gry niż Słowenia. Zdobywanie punktów jest rozłożone na większą liczbę zawodników. Istotna będzie zwłaszcza walka o zbiórki. Zawsze mamy swój plan na kolejny mecz. W sobotę musimy się skupić na większej liczbie zawodników rywali - powiedział jubilat, który przeciwko Słowenii zdobył 23 punkty, trafiając m.in. trzy z czterech rzutów z dystansu oraz miał siedem zbiórek, najwięcej w zespole. Blisko 29-minutowy fragment meczu, w którym przebywał na parkiecie drużyna wygrała różnicą 20 punktów, co jest najwyższym wskaźnikiem plus/minus.

W historycznej klasyfikacji Ponitka jest zdecydowanym liderem obecnej kadry ze 177 występami w biało-czerwonych barwach i 1945 zdobytymi punktami.

Trener Igor Milicic, pytany przez dziennikarzy o drugą z rzędu spektakularną wygraną ze Słowenią pod jego okiem, udzielił krótkiej odpowiedzi: - Już zapomnieliśmy o tym meczu. Mamy już za sobą wiele pracy przed następnym spotkaniem. Dzisiejszy trening, wszystko tutaj po rywalizacji ze Słowenią jest już ukierunkowane na następny mecz.

Jaki będzie plan na Izrael?

- Na pewno trochę inny, bo mają inaczej zbudowany skład niż Słowenia. My także musimy grać inaczej. Dostosować taktykę do innych wymagań, jesteśmy na to przygotowani. Już w okresie przed Eurobasketem odbywaliśmy treningi taktyczne pod tego przeciwnika, żeby być na nich gotowi - zaznaczył.

W poprzednich mistrzostwach Europy Polacy wygrali w Pradze z Izraelem 85:75. Na inaugurację turnieju w Katowicach podopieczni trenera Ariela Beita-Halahmy'ego pokonali Islandię 83:71. Który z tych meczów sztab biało-czerwonych weźmie bardziej pod uwagę w przygotowaniach do pojedynku w sobotę?

- Ten, który rozegrali wczoraj. Są inną drużyną niż w Pradze, po trzech latach starsi są zawodnicy, którzy wtedy byli początkującymi. Teraz mają duże doświadczenie euroligowe. Nie ma w ich składzie jednego zawodnika, jak Luka Doncic, którego musimy zatrzymać. Trzeba zastopować ich zespół, jego szybką grę, a przede wszystkim trzech zawodników - Romana Sorkina, zdobywcę 31 punktów we wczorajszym spotkaniu, Yama Madara, który jest mózgiem zespołu i wszystkim kieruje, a do tego mającego za sobą świetny sezon w NBA Deniego Avdiję, który jest egzekutorem i liderem na boisku. Natomiast myślę, że mamy na nich pomysł. Musimy przede wszystkim optymalnie się zregenerować i wyjść z takim nastawieniem jak na Słowenię. Mam nadzieję, że i teraz kibice dadzą nam dodatkowy bodziec. To jest teraz najważniejsze spotkanie na tym turnieju. Otworzyliśmy go wspaniale, ale czeka nas kolejny najważniejszy mecz.

Andrzej Pluta w meczu ze Słowenią przebywał na parkiecie ponad 33 minuty, najdłużej z biało-czerwonych, zdobył 15 punktów i miał trzy asysty (ogółem 36 spotkań w reprezentacji, 264 pkt). W końcówce trzeciej kwarty kibiców w Spodku wprowadził w ekstazę i zadziwił śledzących najciekawsze fragmenty w internecie swoim firmowym rzutem za trzy z odejścia sprzed Doncica, słynącego właśnie z takich akcji w NBA.

- Wiele godzin ćwiczyłem takie rzuty, jeszcze w młodości, w Hiszpanii. Wygrany mecz otwarcia dodał nam dużo pewności siebie, ale w koszykówce nigdy nie można latać za wysoko, ani za nisko. Trzeba się trzymać swojego planu. Czy to był mój najlepszy mecz w reprezentacji? Mogę powiedzieć, że jeden z lepszych, ale mam nadzieję, że będą jeszcze lepsze - przyznał.

Jeden z najmłodszych koszykarzy w zespole, 25-letni rozgrywający, wyrasta na żelaznego gracza pierwszej piątki reprezentacji.

- Nie wiem, czy mogę tak powiedzieć. Wiem, że mam zaufanie całego sztabu i kolegów. Dostaję duże wsparcie od trenera, który ustawia mnie w sytuacjach, w których się dobrze czuję. Aczkolwiek w koszykówce różnie bywa. Na boisku są różne ustawienia, również pierwszej piątki. Mamy wielu utalentowanych zawodników, więc to naturalne, że czasami są zmiany. Mam nadzieję, że będę szedł małymi kroczkami do przodu, a przede wszystkim drużyna będzie wygrywać mecze - zakończył mistrz Polski w Legią Warszawa.