Trzeba było mieć oczy dookoła głowy
2025-08-13 14:00:00(ost. akt: 2025-08-13 13:15:17)
SPORTY MOTOROWE\\\ Znakomite drugie miejsce wywalczył Zbigniew Staniszewski podczas piątej rundy rallycrossowych mistrzostw Europy strefy centralnej, która odbyła się na węgierskim torze w Mariapocs. Olsztynianin dzielnie odpierał ataki Węgrów.
Olsztyński kierowca stanął w szranki z dziesięcioosobową stawką lokalnych kierowców i dzielnie odpierał ataki szalonych Węgrów. Blokowania, kolizje, latające elementy nadwozia i kilogramy sorbetu wysypanego na tor to tam chleb powszedni.
Oczywiście sorbet to nie lody owocowe, tylko specjalny proszek, którego zadaniem jest likwidacja plam powstałych po wyciekach oleju lub płynu hamulcowego. A bez sorbetu rywalizacja na tym torze byłaby niemożliwa, bo - jak mawiają sami Węgrzy - nie ma na nim małych wypadków, tylko same duże.
We wszystkich klasach i różnych cyklach rywalizowało tam około 100 samochodów, więc co chwila dochodziło do jakiegoś dzwonu, po którym na torze pojawiała się straż pożarna oraz odpowiednie służby, które w szybkim tempie musiały zlikwidować skutki kolizji.
W najbardziej nas interesującej rywalizacji supercarów rozegrano cztery szalone biegi kwalifikacyjne. Biegu drugiego Staniszewski nie ukończył, bo po kolizji w pierwszym zakręcie skrzywieniu uległy lewe koło, felga i półoś. Przez całej zawody jego serwis miał więc pełne ręce roboty. Najważniejsze, że w decydującym biegu półfinałowym oraz w wielkim finale olsztyński kierowca nie ucierpiał. Zwycięzcy są na mecie, a Staniszewski ukończył zwariowaną rundę na drugim miejscu.
- Było ciężko, a momentami nawet było przerąbane - przyznaje olsztyński mistrz kierownicy. - To były jedne z najtrudniejszych moich zawodów w życiu.
Oczywiście sorbet to nie lody owocowe, tylko specjalny proszek, którego zadaniem jest likwidacja plam powstałych po wyciekach oleju lub płynu hamulcowego. A bez sorbetu rywalizacja na tym torze byłaby niemożliwa, bo - jak mawiają sami Węgrzy - nie ma na nim małych wypadków, tylko same duże.
We wszystkich klasach i różnych cyklach rywalizowało tam około 100 samochodów, więc co chwila dochodziło do jakiegoś dzwonu, po którym na torze pojawiała się straż pożarna oraz odpowiednie służby, które w szybkim tempie musiały zlikwidować skutki kolizji.
W najbardziej nas interesującej rywalizacji supercarów rozegrano cztery szalone biegi kwalifikacyjne. Biegu drugiego Staniszewski nie ukończył, bo po kolizji w pierwszym zakręcie skrzywieniu uległy lewe koło, felga i półoś. Przez całej zawody jego serwis miał więc pełne ręce roboty. Najważniejsze, że w decydującym biegu półfinałowym oraz w wielkim finale olsztyński kierowca nie ucierpiał. Zwycięzcy są na mecie, a Staniszewski ukończył zwariowaną rundę na drugim miejscu.
- Było ciężko, a momentami nawet było przerąbane - przyznaje olsztyński mistrz kierownicy. - To były jedne z najtrudniejszych moich zawodów w życiu.
Musiałem się mierzyć aż z dziesięcioma autami o mocy 650 koni mechanicznych. Na dodatek tor był otoczony bandami, w Węgrzy robili wszystko, by mnie wybić z toru jazdy, co skończyłoby się uderzeniem w bandy. A po czymś takim zniszczenia mogą być na tyle duże, że auto nie będzie się już nadawało do dalszej jazdy. Czyli od pierwszej do ostatniej sekundy rywalizacji trzeba było mieć oczy dookoła głowy, bo chwila nieuwagi i mogło być po balu. Na dodatek półfinał i finał jechaliśmy w półmroku, bo zawody zakończyły się po północy, a tor był bardzo słabo oświetlony. Wprost nie do wiary! Przecież nasze auta nie mają świateł, więc niewiele widzieliśmy, co - chyba nie muszę wyjaśniać - było niebezpieczne niczym igranie z ogniem. Oczywiście takie ekstremalne warunki były dla kierowców ryzykowne, a co za tym idzie i stresujące. Najważniejsze, że dowieźliśmy drugie miejsce w finale. W stawce dziesięciu szalonych Węgrów to wielkie wydarzenie. Zdobyliśmy dużo punktów do mistrzostw Europy strefy centralnej i coraz bardziej przybliżamy się do obrony tytułu. Już niewiele nam brakuje. Teraz krótki odpoczynek i za chwilę kolejny ciężki bój w Austrii na torze Greinbach oraz powrót na Węgry do Nyriad. Na obu torach zapowiada się ciężka przeprawa z liczną stawką Węgrów. Będzie tam równie trudno jak w Mariapocs.
* Wyniki: 1. Andor Trepak (Renault Megane SC) - 3.15,398; 2. Zbigniew Staniszewski (Ford Fiesta SC) - 3.17,926; 3. Istvan Antal (Audi A1 SC) - 3.18,382; 3. Mark Mozer (Ford Fiesta SC) - 3.19,606; 4. Zoltan Koncseg (Audi S1 SC) - 3.27,526
* Klasyfikacja generalna FIA CEZ po 5 rundach: 1. Staniszewski - 108 pkt; 2. Alois Holler/Austria - 50; 3. Ales Fucik/Czechy - 36.
* Wyniki: 1. Andor Trepak (Renault Megane SC) - 3.15,398; 2. Zbigniew Staniszewski (Ford Fiesta SC) - 3.17,926; 3. Istvan Antal (Audi A1 SC) - 3.18,382; 3. Mark Mozer (Ford Fiesta SC) - 3.19,606; 4. Zoltan Koncseg (Audi S1 SC) - 3.27,526
* Klasyfikacja generalna FIA CEZ po 5 rundach: 1. Staniszewski - 108 pkt; 2. Alois Holler/Austria - 50; 3. Ales Fucik/Czechy - 36.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez