Zimna woda zdrowia ci doda
2025-04-19 12:00:00(ost. akt: 2025-04-18 15:10:43)
REKREACJA\\\ Dopiero w drugą niedzielę kwietnia amatorzy z grupy sportowej 4 Team Morsy Olsztyn w uroczysty sposób zakończyli ósmy sezon mroźnych kąpieli. Nie zabrakło bezalkoholowego szampana, bo impreza tradycyjnie była iście szampańska.
Na początek trochę statystyki. Otóż sezon 2024/25 był najdłuższy z dotychczasowych, bowiem odbyło się aż 27 spotkań, największa grupa liczyła 48 uczestników, a najmniejsza ósmiu.
Miniona zima nie była jednak szczególnie mroźna. Pierwotnie uroczystość zakończenia sezonu zaplanowano na ostatnią niedzielę marca. Prognozy przewidywały jednak poważne ochłodzenie, więc można było dzięki temu przedłużyć ten niezbyt zimowy sezon o dwa tygodnie. Chociaż prawdę mówiąc, wciąż było daleko od prawdziwie zimowych warunków (temperatura wody 9 stopni).
Scenariusze uroczystości rozpoczynania i kończenia sezonów oraz innych ważnych wydarzeń w olsztyńskiej grupie są podobne, choć każdy z nich ma swoją specyfikę.
Tym razem nie mogło się obyć bez specjalnego stolika, który dopłynął z szampanem (oczywiście bezalkoholowym!) do stojących po szyję w wodzie morsów.
Miniona zima nie była jednak szczególnie mroźna. Pierwotnie uroczystość zakończenia sezonu zaplanowano na ostatnią niedzielę marca. Prognozy przewidywały jednak poważne ochłodzenie, więc można było dzięki temu przedłużyć ten niezbyt zimowy sezon o dwa tygodnie. Chociaż prawdę mówiąc, wciąż było daleko od prawdziwie zimowych warunków (temperatura wody 9 stopni).
Scenariusze uroczystości rozpoczynania i kończenia sezonów oraz innych ważnych wydarzeń w olsztyńskiej grupie są podobne, choć każdy z nich ma swoją specyfikę.
Tym razem nie mogło się obyć bez specjalnego stolika, który dopłynął z szampanem (oczywiście bezalkoholowym!) do stojących po szyję w wodzie morsów.
Nie mogło się też obyć bez wzajemnych pozdrowień i życzeń nowego udanego sezonu, „resetów” (całkowite zanurzenie), ogniska z pieczeniem kiełbasek (i nie tylko), ciast, słodyczy oraz innych smakowitości. A wszystko to wykonane i przygotowane przez skandowe „foczki” i morsów.
- Jak to się stało, że postanowiłem morsować właśnie w tej grupie? - zastanawia się 62-letni Maciej. - Cóż, mój kolega morsował na Skandzie już od kilku lat i mnie do tego namawiał. Wcześniej morsował na Krzywym, ale twierdził, że nie ma tam tak dobrej atmosfery jak tutaj. No i w końcu przyszedł ten dzień, kiedy po raz pierwszy wszedłem zimą do jeziora. Przyznaję, że już po kilkunastu krokach chciałem szybko wracać na brzeg... Siłą woli postanowiłem jednak iść dalej, a grupa oklaskami i śpiewem zaakceptowała udaną inaugurację. Tak się to moje morsowanie zaczęło. Wie pan co, ostatnio tyle ludzi chorowało, a ja ani razu - kończy z uśmiechem pan Maciej.
- Ja również razem z mężem rozpoczynałam na Krzywym - dodaje Małgorzata Sławuszewska. - Po jakimś czasie postanowiliśmy przenieść się z kilkoma osobami na Skandę.
- Jak to się stało, że postanowiłem morsować właśnie w tej grupie? - zastanawia się 62-letni Maciej. - Cóż, mój kolega morsował na Skandzie już od kilku lat i mnie do tego namawiał. Wcześniej morsował na Krzywym, ale twierdził, że nie ma tam tak dobrej atmosfery jak tutaj. No i w końcu przyszedł ten dzień, kiedy po raz pierwszy wszedłem zimą do jeziora. Przyznaję, że już po kilkunastu krokach chciałem szybko wracać na brzeg... Siłą woli postanowiłem jednak iść dalej, a grupa oklaskami i śpiewem zaakceptowała udaną inaugurację. Tak się to moje morsowanie zaczęło. Wie pan co, ostatnio tyle ludzi chorowało, a ja ani razu - kończy z uśmiechem pan Maciej.
- Ja również razem z mężem rozpoczynałam na Krzywym - dodaje Małgorzata Sławuszewska. - Po jakimś czasie postanowiliśmy przenieść się z kilkoma osobami na Skandę.
To było dobre posunięcie, bo tu jest zdecydowanie lepsza atmosfera, tam nie ma ogniska, nie ma degustacji własnych wypieków, ale za to były... składki członkowskie. Tego z kolei nie ma u nas - zaakcentowała na koniec pani Małgorzata.
Dobrymi duchami oraz najbardziej zaangażowanymi członkami grupy są Zbigniew Rudzki i mąż mojej rozmówczyni Leszek. Obaj są w grupie od pierwszego inauguracyjnego sezonu. Pan Zbyszek zajmuje się m.in. ogniskiem, które rozpala skutecznie bez względu na pogodę. Chociaż ostatnio poważnie go w tym wyręcza Grzegorz Bałdyga.
Za to Rudzki, z również morsującą żoną Jadwigą, potrafią - sposobem znanym tylko sobie - serdeczny klimat tych spotkań wprowadzić na najwyższy poziom.
Z kolei pan Leszek m.in. prowadzi rozgrzewającą gimnastykę przed wejściem do wody, ale jak trzeba, to piłą mechaniczną lód też wytnie.
Z uwagi na narzucone tylko przez siebie obowiązki zjawiają się na miejscu długo przed rozpoczęciem morsowania, a rozjeżdżają się do domów jako ostatni. Natomiast Kamila Bednarczyk z dziennikarskim zacięciem prowadzi stronę internetową skandowej grupy. Wyjaśnia też, skąd liczba 4 w jej nazwie. Okazuje się, że jej członkowie zajmują się nie tylko morsowaniem. Uczestniczą ponadto w rozgrywkach tenisa stołowego w lidze amatorskiej, uprawiają turystykę rowerową oraz startują w zawodach biegowych.
A co daje im morsowanie? Bardzo wiele, m.in. wzmocnienie systemu odpornościowego oraz pracy układu sercowo-naczyniowego, poprawę parametrów krwi, zwiększenie ukrwienia, złagodzenie starzenia się skóry, zwiększenie ruchomości stawów, redukcja stresu i dolegliwości bólowych.
Trudno się więc dziwić, że z roku na rok rośnie w kraju liczba amatorów takiego bezpłatnego i bezfarmakologicznego sposobu leczenia licznych dolegliwości.
Lech Janka
Za to Rudzki, z również morsującą żoną Jadwigą, potrafią - sposobem znanym tylko sobie - serdeczny klimat tych spotkań wprowadzić na najwyższy poziom.
Z kolei pan Leszek m.in. prowadzi rozgrzewającą gimnastykę przed wejściem do wody, ale jak trzeba, to piłą mechaniczną lód też wytnie.
Z uwagi na narzucone tylko przez siebie obowiązki zjawiają się na miejscu długo przed rozpoczęciem morsowania, a rozjeżdżają się do domów jako ostatni. Natomiast Kamila Bednarczyk z dziennikarskim zacięciem prowadzi stronę internetową skandowej grupy. Wyjaśnia też, skąd liczba 4 w jej nazwie. Okazuje się, że jej członkowie zajmują się nie tylko morsowaniem. Uczestniczą ponadto w rozgrywkach tenisa stołowego w lidze amatorskiej, uprawiają turystykę rowerową oraz startują w zawodach biegowych.
A co daje im morsowanie? Bardzo wiele, m.in. wzmocnienie systemu odpornościowego oraz pracy układu sercowo-naczyniowego, poprawę parametrów krwi, zwiększenie ukrwienia, złagodzenie starzenia się skóry, zwiększenie ruchomości stawów, redukcja stresu i dolegliwości bólowych.
Trudno się więc dziwić, że z roku na rok rośnie w kraju liczba amatorów takiego bezpłatnego i bezfarmakologicznego sposobu leczenia licznych dolegliwości.
Lech Janka
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez