Mamy baraże zamiast autostrady
2024-01-03 14:00:00(ost. akt: 2024-01-03 11:00:33)
PIŁKA NOŻNA\\\ Jerzy Engel uważa, że na nieudany rok reprezentacji wpłynęło wiele czynników, m.in. wybór zagranicznego trenera i błędy w selekcji. - Jestem zażenowany, że nie awansowaliśmy bezpośrednio na Euro - powiedział były selekcjoner.
Polscy piłkarze kończyli 2022 rok na 22. miejscu w rankingu FIFA, krótko po tym, jak dotarli do 1/8 finału Mundialu w Katarze (porażka 1:3 z Francją). Byli więc wśród 16 najlepszych drużyn świata.
Minęło 12 miesięcy i w światowym rankingu biało-czerwoni plasują się na 31. pozycji. Niemal ta sama grupa piłkarzy nie była w stanie awansować bezpośrednio na Euro 2024, choć wystarczyło zająć nawet drugą lokatę, a rywale - poza Czechami - wydawali się najłatwiejsi w historii polskiego futbolu.
Polacy ostatecznie uplasowali się na trzeciej pozycji, za Albanią i Czechami, a ledwo wyprzedzili Mołdawię, z którą zdobyli jeden punkt w dwóch meczach. Ostatnie miejsce zajęły Wyspy Owcze.
Od ubiegłorocznego Mundialu już dwukrotnie zmieniano selekcjonerów. Czesława Michniewicza zastąpił w styczniu utytułowany Portugalczyk Fernando Santos, a jego we wrześniu Michał Probierz. Co się stało, że w krótkim czasie reprezentacja, która potrafiła pokonać w barażach Szwecję i zremisować z Meksykiem na Mundialu, tak bardzo zmieniła oblicze?
Minęło 12 miesięcy i w światowym rankingu biało-czerwoni plasują się na 31. pozycji. Niemal ta sama grupa piłkarzy nie była w stanie awansować bezpośrednio na Euro 2024, choć wystarczyło zająć nawet drugą lokatę, a rywale - poza Czechami - wydawali się najłatwiejsi w historii polskiego futbolu.
Polacy ostatecznie uplasowali się na trzeciej pozycji, za Albanią i Czechami, a ledwo wyprzedzili Mołdawię, z którą zdobyli jeden punkt w dwóch meczach. Ostatnie miejsce zajęły Wyspy Owcze.
Od ubiegłorocznego Mundialu już dwukrotnie zmieniano selekcjonerów. Czesława Michniewicza zastąpił w styczniu utytułowany Portugalczyk Fernando Santos, a jego we wrześniu Michał Probierz. Co się stało, że w krótkim czasie reprezentacja, która potrafiła pokonać w barażach Szwecję i zremisować z Meksykiem na Mundialu, tak bardzo zmieniła oblicze?
- Wiele rzeczy poszło nie tak - uważa Jerzy Engel. - Nie ma jednej przyczyny, która spowodowała takie cofnięcie się drużyny w jakości gry i w tym, co prezentuje na boisku. To cały szereg zdarzeń.
Przede wszystkim źle dobrani selekcjonerzy, którzy - jeśli chodzi o zagranicznych - zupełnie nie znali polskich realiów. Właściwie chcieli się zamknąć na tym, że Polska to Portugalia i uda się zrobić u nas to samo, co tam. No, nie uda się - ocenia Engel, dodając, że „rozmontowywanie naszej reprezentacji, niestety, było permanentne”. - O ile jeszcze na mistrzostwach świata Czesław Michniewicz starał się pokazać, że ten zespół ofensywnie nie umie grać, ale obroną można wiele zdziałać, o tyle później każdy kolejny trener pokazuje, chcąc zmienić drużynę na bardziej ofensywną, że to nie jest takie proste - podkreślił selekcjoner, który wprowadził reprezentację Polski na Mundial w 2002 roku.
Engel zaznaczył również, że z reprezentacji odeszło kilku ważnych zawodników. - Nie jest łatwo zamienić trzon reprezentacji i stworzyć inny. Ten trzon budował się przez lata. Mam na myśli Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka, którzy byli filarami poszczególnych formacji. Oni wypadli z tej reprezentacji, a za bardzo nie ma kim ich zastąpić. Dlatego trwają ciągłe poszukiwania najlepszego ustawienia drużyny oraz najlepszej selekcji. I na razie, jak widać, selekcjonerzy nie mogą trafić w najlepsze ustawienie, a potem, co się z tym wiąże, wypracować mechanizmów w grze drużyny. Trenerzy zbyt często są zmieniani, więc co chwilę mamy nową koncepcję budowy reprezentacji - przyznał były trener m.in. Legii i Polonii Warszawa, Wisły Kraków oraz klubów cypryjskich.
Engel zaznaczył również, że z reprezentacji odeszło kilku ważnych zawodników. - Nie jest łatwo zamienić trzon reprezentacji i stworzyć inny. Ten trzon budował się przez lata. Mam na myśli Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka, którzy byli filarami poszczególnych formacji. Oni wypadli z tej reprezentacji, a za bardzo nie ma kim ich zastąpić. Dlatego trwają ciągłe poszukiwania najlepszego ustawienia drużyny oraz najlepszej selekcji. I na razie, jak widać, selekcjonerzy nie mogą trafić w najlepsze ustawienie, a potem, co się z tym wiąże, wypracować mechanizmów w grze drużyny. Trenerzy zbyt często są zmieniani, więc co chwilę mamy nową koncepcję budowy reprezentacji - przyznał były trener m.in. Legii i Polonii Warszawa, Wisły Kraków oraz klubów cypryjskich.
Engel często w przeszłości podkreślał, że selekcjonerem reprezentacji powinien być Polak. - Wcale się nie cieszę, że miałem rację. Po prostu chciałem uświadomić, że praca selekcjonera to nie tylko ustawienie zespołu na boisku i przygotowanie go od strony czysto taktycznej.
To są dziesiątki najróżniejszych spraw związanych z drużyną narodową i samymi piłkarzami, które obcokrajowiec, przyjeżdżając do Polski, nie bardzo rozumie. I nie potrafi się znaleźć w tego typu środowisku i otoczeniu. Dlatego wiedziałem, że polski trener lepiej poradzi sobie w trudnej sytuacji, w jakiej jest reprezentacja Polski. Paulo Sousa i Fernando Santos to naprawdę dobrzy, solidni szkoleniowcy. To nie są ludzie przypadkowi, a jednak było wiadomo, że z tą grupą ludzi, którą dostali jako drużynę, nie poradzą sobie. To generalnie było za trudne dla jednego i drugiego.
Mimo dopiero trzeciego miejsca w grupie eliminacji Euro 2024, polscy piłkarze mają jeszcze szanse awansu. Dzięki występom w 2022 roku w najwyższej dywizji Ligi Narodów teraz zagrają w marcu w dwustopniowych barażach. Najpierw w Warszawie ze znacznie niżej notowaną Estonią, a w razie wygranej na wyjeździe w finale z lepszym z pary Walia - Finlandia.
Czy można być optymistą przed barażami, zwłaszcza przed spodziewanym przez wszystkich finałem? - My, selekcjonerzy i trenerzy, mamy optymizm wkalkulowany w naszą pracę. Musimy być optymistami. Przed Michałem Probierzem jest wielka szansa. Te dwa spotkania, bo oczywiście liczę na dwa, mogą zbudować reprezentację. Ona potrzebuje zwycięstw, aby poczuć własną wartość i siłę. W tych dwóch meczach może tę wartość poczuć. Pamiętajmy też, że reprezentacja wygrała ostatnie spotkanie (2:0 towarzyskie z Łotwą - red.). Owszem, przeciwnik był słaby, ale liczy się wynik. I taka seria trzech zwycięstw, licząc z barażami, byłaby fantastyczna. To buduje klimat w reprezentacji i wokół niej - podkreślił Engel. Jego zdaniem zwycięskie baraże miałyby ogromny wpływ na atmosferę w całej polskiej piłce.
- Jeżeli wygramy z Estonią, a następnie finał, to będzie fantastyczna atmosfera w polskim futbolu. Znów wróci moda na reprezentację. I na mistrzostwa Europy, tuż za miedzą, pojadą tysiące Polaków. Będziemy wówczas w zupełnie innych nastrojach niż dzisiaj. Bo teraz jesteśmy zdołowani tą drużyną i zniechęceni tym, co pokazała. Ale to wszystko może się odwrócić poprzez baraże.
Mimo dopiero trzeciego miejsca w grupie eliminacji Euro 2024, polscy piłkarze mają jeszcze szanse awansu. Dzięki występom w 2022 roku w najwyższej dywizji Ligi Narodów teraz zagrają w marcu w dwustopniowych barażach. Najpierw w Warszawie ze znacznie niżej notowaną Estonią, a w razie wygranej na wyjeździe w finale z lepszym z pary Walia - Finlandia.
Czy można być optymistą przed barażami, zwłaszcza przed spodziewanym przez wszystkich finałem? - My, selekcjonerzy i trenerzy, mamy optymizm wkalkulowany w naszą pracę. Musimy być optymistami. Przed Michałem Probierzem jest wielka szansa. Te dwa spotkania, bo oczywiście liczę na dwa, mogą zbudować reprezentację. Ona potrzebuje zwycięstw, aby poczuć własną wartość i siłę. W tych dwóch meczach może tę wartość poczuć. Pamiętajmy też, że reprezentacja wygrała ostatnie spotkanie (2:0 towarzyskie z Łotwą - red.). Owszem, przeciwnik był słaby, ale liczy się wynik. I taka seria trzech zwycięstw, licząc z barażami, byłaby fantastyczna. To buduje klimat w reprezentacji i wokół niej - podkreślił Engel. Jego zdaniem zwycięskie baraże miałyby ogromny wpływ na atmosferę w całej polskiej piłce.
- Jeżeli wygramy z Estonią, a następnie finał, to będzie fantastyczna atmosfera w polskim futbolu. Znów wróci moda na reprezentację. I na mistrzostwa Europy, tuż za miedzą, pojadą tysiące Polaków. Będziemy wówczas w zupełnie innych nastrojach niż dzisiaj. Bo teraz jesteśmy zdołowani tą drużyną i zniechęceni tym, co pokazała. Ale to wszystko może się odwrócić poprzez baraże.
Czy kadra Probierza, jak on sam twierdzi i powtarza, rzeczywiście zmierza w dobrym kierunku? - Osobiście jestem trochę zażenowany tym, że jednak nie awansowaliśmy bezpośrednio - przyznał Jerzy Engel. - Był moment, że wystarczyło wygrać dwa ostatnie mecze i „pozamiatalibyśmy” te eliminacje. A potknęliśmy się po raz kolejny na Mołdawii. I to mnie trochę wstrzymało z hurraoptymistycznymi opiniami, bo widziałem, że nie wszystko było dobrze przygotowane od strony piłkarskiej. Można było te mecze rozegrać inną selekcją i w inny sposób. Krótko wcześniej pozwoliłem sobie powiedzieć, że mamy autostradę do mistrzostw Europy. Bo przecież mieliśmy... Graliśmy z Mołdawią u siebie, tymczasem z tej autostrady nie potrafiliśmy skorzystać. Jednak teraz jest dużo czasu na przemyślenia dla selekcjonera i całego zespołu, żeby się dobrze przygotować do meczów barażowych. Bo one będą kluczowe w ogóle dla przyszłości reprezentacji. Ale jestem optymistą, wierzę w polskiego trenera i naszych piłkarzy - zakończył Engel.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez