Inflacja zagląda nam coraz głębiej do kieszeni Jak zareaguje Rada Polityki Pieniężnej?

2021-10-07 08:30:00(ost. akt: 2021-10-07 08:28:22)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Coraz większym problem Polaków jest rosnąca inflacja. Z listem otwartym wystąpili byli prezesi NBP i byli członkowie Rady Polityki Pieniężnej, apelując do obecnej RPP o zduszenie inflacji i ochronę wartości polskiej złotówki.
Przez ostatnie lata zapomnieliśmy niemal o inflacji, ale ta nagle wystrzeliła i sięga już prawie 6 proc.

Według szacunków GUS, we wrześniu inflacja wyniosła 5,8 proc. wobec 5,5 proc. w sierpniu. Problem w tym, że zdaniem niektórych ekonomistów inflacja będzie jeszcze wyższa i na koniec roku może zbliżyć się do 7 proc. A to były już spory kłopot dla gospodarki i portfeli Polaków, bo oznaczałby, że za te same pieniądze można byłoby kupić dużo mniej. Choć starsi pamiętają czasy, jak w Polsce szalała nie inflacja, a już hiperinflacja. Najtrudniejszy był rok 1990, w którym roczna inflacja wyniosła ponad 585 proc. A porównując np. luty 1990 r. do lutego 1989 r. wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniósł ponad 1183 proc. Oczywiście powrót do tego nam nie grozi, ale byli prezesi NBP i byli członkowie Rady Polityki Pieniężnej uważają, że nie można już dłużej odwlekać zmian w polityce pieniężnej. Wystąpili z listem otwartym do obecnej Rady Polityki Pieniężnej pod jednoznacznym tytułem: „Zdusić inflacje, chronić wartość złotego”.

— RPP nie może dłużej ich odwlekać. Im do wyższej inflacji dopuści, tym większe będą koszty nie tylko samej inflacji, ale i jej tłumienia. Dalsza zwłoka byłaby sprzeniewierzeniem się podstawowemu celowi banku centralnego. Łamana byłaby zarówno konstytucja, jak i ustawa o NBP — piszą autorzy listu do ekonomistów z Rady Polityki Pieniężnej.

Czego oczekują od RPP?

— Przede wszystkim teraz NBP i RPP trudniej będzie zdusić inflacje niż jeszcze kilka miesięcy temu — podkreśla prof. Andrzej Buszko, ekonomista z UWM. — NBP ma instrumenty, do tego w postaci stóp procentowych. I te stopy procentowe należy podnieść, co spowoduje, że kredyt stanie się droższy i tym samym będzie mniej pieniędzy na rynku. I to będzie impuls do zdławienia inflacji. Tylko trzeba pamiętać, że obok polityki monetarnej jest jeszcze polityka fiskalna, która dotyczy budżetu państwa. Tu z jednej strony obserwujemy podnoszenie podatków, a z drugiej widzimy wzrost wydatków z budżetu, które głównie związane były z walką z pandemią. Dlatego, jeśli NBP podniesie stopy, to bez ograniczenia przez rząd wydatków z budżetu, niewiele to da. Prezes NBP Adam Glapiński wywodzi się z obozu rządzącego, co na pewno ułatwi tę współpracę rządu i banku centralnego.

Co zrobi prezes NBP? Czy RPP zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych, bo dziś te w Polsce są rekordowe niskie. Stopa kredytu referencyjnego NBP wynosi 0,1 proc. Podwyżka stóp w dużym uproszczeniu określa, ile zapłacimy za kredyt lub zarobimy na oszczędnościach.

— Mam zaufanie do prezesa Glapińskiego i nie dlatego, że opcja polityczna jest taka, a nie inna — mówi poseł PiS Zbigniew Babalski. — W finansach siedzi od lat i swoimi działaniami pokazał, szczególnie w tym trudnym pandemicznym roku, nam, ale też Europie, że jego działania były korzystne, decyzje trafione. Dlatego ufam prezesowi NBP, że potrafi dać sobie z tym radę na korzyść Polaków. Jestem przekonany, że jeżeli zapadną jakiekolwiek decyzje, to będą przemyślne i trafione. Nic na siłę, bo nie walczyłbym na siłę z inflacją, bo to za chwileczkę może się nam w drugą stronę odbić. Ale trzeba być czujnym.

Zdaniem posła KO Janusza Cichonia, rosnąca inflacja, drożyzna musi budzić niepokój.

— I problem, niestety, narasta — podkreśla poseł Cichoń. — Zlekceważone zostały pierwsze sygnały przez prezesa NBP i RPP. Ten brak reakcji mści się dzisiaj. RPP ma swoje instrumenty, a NBP ma swoje zdanie. Już od dłuższego czasu inflacja wymyka się poza ten korytarz, którym powinna się poruszać. Widać brak działań i brak współdziałania z rządem w tym zakresie, bo sam prezes NBP mówi, że za wzrost cen w dużej mierze odpowiada rzad, który podwyższa podatki, mnoży nowe opłaty i to powoduje wzrost cen. Ale z kolei sam NBP nie podejmuje żadnych działań, a powinien.

Jak zauważa prof. Buszko, presja inflacyjna bierze się też z rosnących kosztów produkcji wynikających choćby ze wzrostu cen energii. Przedsiębiorcy przerzucają je na ceny swoich towarów i usług. Co z kolei może prowadzić do spadku konkurencyjności polskich firm.

Profesor Buszko nie wyklucza, że inflacja może osiągnąć nawet dwucyfrowy poziom. Uzależnia to od od tego, czy popłyną pieniądze z Brukseli i trzeba trzymać kciuki, by tak się stało. Po drugie, czy będą inwestycje, które obok konsumpcji są czynnikiem napędzającym gospodarkę? A także: czy wzrosną podatki.

Dlaczego więc NBP i RPP nie sięgną po ten instrument, jakim jest podwyżka stóp procentowych? Sprawa nie jest tak prosta, bo jak są argumenty „za” tak też „przeciw”, bo przecież tani pieniądz napędza wzrost gospodarczy. Ekonomiści zwracają uwagę, że konsekwencja podwyżki stóp są duże wyższe raty kredytów, w tym kredytów hipotecznych. A tysiące Polaków ma zaciągnięty taki kredyt. Wiele osób mogłoby mieć problemy ze spłatą wyższych rat i tego też trzeba być świadomym, myśląc o podwyżce stóp procentowych.

List otwarty ekonomistów ukazał się wczoraj w mediach, a data jego publikacji nie jest przypadkowa. Dziś zbiera się RPP, a na jutro została zapowiedziana konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego.

Andrzej Mielnicki

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja. #3077100 7 paź 2021 09:30

    To było do przewidzenia, skutki działania wspaniałych pisowskich "ekonomistów" a przede wszystkim to skutki rozdawnictwa państwowej kasy nierobom.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5