Wyścig po mundial rozpoczęty
2025-03-30 11:52:36(ost. akt: 2025-03-30 11:57:33)
Poszły konie po piłkarskim betonie! Beton okazał się dość twardy. Na futbolową reprezentację Polski po dwóch meczach ze słabeuszami: Litwą i Maltą spadła lawina krytyki. Nie odmawiam nikomu prawa do wylewania żalów, ale ja w tym chórze krytykantów śpiewać nie będę. Tak, oczywiście wolałbym, żebyśmy rozgromili naszych rywali, aplikując im co najmniej piątkę goli, ale real jest inny. Tak, styl był, jaki był, ale ważniejsze jest sześć punktów i fakt, że nie straciliśmy żadnego gola. Minimalizm? Nie, tylko znajomość naszych starych przysłów i powiedzeń: „Lepszy rydz niż nic” i „Nie od razu Kraków zbudowano”. Nie ma co wpadać w histerię, choć razi toporny styl naszej reprezentacji i mała jej skuteczność, bo choćby z Maltą mogliśmy strzelić ze trzy razy więcej goli, co zresztą przyznawali sami nasi reprezentanci.
Proponuję chłodny prysznic i takąż ocenę. W eliminacjach do mundialu mamy rozegrać osiem spotkań. Jest to więc bieg długodystansowy. Po dwóch meczach nie ma co potępiać w czambuł Biało-Czerwonych; może i zęby bolały, ale jest komplet punktów. Tymczasem Finlandia, teoretycznie rywalizująca z nami o baraże – zakładając, że grupę wygra Holandia, choć przecież nie jest to oczywiste – straciła punkty u siebie z Litwą, z którą myśmy jednak po bólach porodowych urodzili najskromniejsze z możliwych zwycięstwo.
Nie odsądzałbym od czci i wiary ani trenera Michała Probierza, ani piłkarzy. Ostateczna ocena kibiców, ekspertów i dziennikarzy nastąpić powinna po zakończonych eliminacjach do mistrzostw świata. Za nami dopiero matematycznie ¼ drogi. Żądanie dymisji trenera czy wywalenia z drużyny narodowej takiego czy innego gracza wydają się zdecydowanie przedwczesne. Zwłaszcza że jak mówi inne stare polskie przysłowie: „Nie wyprzęga się koni w trakcie przeprawy”. Tym bardziej że konie, choć może nie były w galopie, ani nawet w cwale, lecz jedynie szły kłusem, a może nawet tylko stępem, zapewniły komplet punktów. Wiem, że o stylu lepiej zapomnieć, ale jednak futbol to nie jazda figurowa na lodzie i nie przyznaje się punktów za styl i jakość gry, tylko za strzelone gole.
Swoją drogą oba mecze pokazały, jak głupie jest inne stare polskie powiedzenie: „Nie ma ludzi niezastąpionych”. Oczywiście Piotra Zielińskiego zwłaszcza, ale też Nicoli Zalewskiego nie sposób było zastąpić.
Kończąc serię polskich przysłów przydatnych do skomentowania meczów piłkarskiej reprezentacji Polski, napiszę, że „pierwsze koty za płoty” albo „pierwsze śliwki robaczywki”. Liczą się zwycięstwa i punkty. Teraz czas na Finlandię i Królestwo Niderlandów, bo tak brzmi od 1 stycznia 2020 roku oficjalna nazwa Holandii. Wszystko przed nami. Początek punktowo dobry, choć co do goli – bardzo skromny.
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez