Sportowy 2025: Co nas czeka?
2025-01-05 14:30:56(ost. akt: 2025-01-05 14:33:21)
Jakimi startami Biało-Czerwonych będziemy emocjonować się w Nowym Roku 2025? A ścisłej na początku tego roku? Odpowiedź na pytanie pokaże zmianę czegoś, co nazwałbym zmianą "priorytetów nadziei" polskich kibiców. Mamy np. tradycyjny narciarski Turniej Czterech Skoczni, na który przez ostatnie dwie dekady czekała cała sportowa Polska, a fani Małysza, Stocha, Żyły, Kubackiego jeździli za nimi aż pod Koło Polarne niemal. Teraz TCS nie transmituje nawet telewizja, a marzeniem Biało-Czerwonych jest zajęcie miejsca na podium, co jak na globalnych monopolistów w kolekcjonowaniu tytułów mistrzowskich IO i MŚ jest swoistym minimalizmem. Dlatego też kibice Biało-Czerwonych zapewne bardziej wyczekiwać będą nie TCS, ale zimowej uniwersjady we Włoszech oraz łyżwiarskich mistrzostw Starego Kontynentu w Holandii, przepraszam: Królestwie Niderlandów (oficjalna nazwa państwa tulipanów, polderow i reprezentacji "Oranje" - "Pomarańczowych" od 1 stycznia 2020 roku!). A także Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim w USA. Po prostu w tej dyscyplinie sportu, też przecież medalodajnej na igrzyskach olimpijskich za sprawą wyścigów drużynowych kobiet (zwłaszcza) i mężczyzn w ostatnim sezonie 2023/24 i na początku sezonu 2024/24 sukcesy mieliśmy po prostu większe niż w skokach!
A przecież mamy jeszcze styczniowe mistrzostwa Europy w short-tracku w Niemczech, a to również konkurencja w której w ostatnim czasie wyraźnie coś drgnęło. Podobnie, jak w biathlonie - póki, co kobiecym tylko, bo w męskim wciąż tylko tęsknimy za Tomaszem Sikorą i jego medalem olimpijskim i tytułem mistrza świata. W konkurencji, w której trzeba szybko biegać i celnie strzelać na początku sezonu mieliśmy najlepsze wyniki indywidualne w Pucharze Świata (4 miejsce) od lat. W biathlonie będziemy mieli w lutym mistrzostwa globu w Szwajcarii i wtedy zobaczymy na ile ten sezon okaże się przełomowe dla biało-czerwonego biathlonu.
Oczywiście czekamy na morze naszych flag narodowych na Dużej Krokwi w Zakopanem na Pucharze Świata w skokach w połowie miesiąca, ale jeśli jakiegoś sukcesu jestem tam pewny to raczej głównie organizacyjnego, a mniej, niestety, sportowego. Ale może jednak nas Paweł Włosek z kolegami pozytywnie zaskoczą? Oby.
W lutym w sportowym polskim kalendarzu mamy play-offy w klubowych europejskich pucharach w dyscyplinie, która w sportach drużynowych jest w naszym kraju absolutnie "numer jeden". Oczywiście chodzi o siatkówkę.
A przecież mamy jeszcze styczniowe mistrzostwa Europy w short-tracku w Niemczech, a to również konkurencja w której w ostatnim czasie wyraźnie coś drgnęło. Podobnie, jak w biathlonie - póki, co kobiecym tylko, bo w męskim wciąż tylko tęsknimy za Tomaszem Sikorą i jego medalem olimpijskim i tytułem mistrza świata. W konkurencji, w której trzeba szybko biegać i celnie strzelać na początku sezonu mieliśmy najlepsze wyniki indywidualne w Pucharze Świata (4 miejsce) od lat. W biathlonie będziemy mieli w lutym mistrzostwa globu w Szwajcarii i wtedy zobaczymy na ile ten sezon okaże się przełomowe dla biało-czerwonego biathlonu.
Oczywiście czekamy na morze naszych flag narodowych na Dużej Krokwi w Zakopanem na Pucharze Świata w skokach w połowie miesiąca, ale jeśli jakiegoś sukcesu jestem tam pewny to raczej głównie organizacyjnego, a mniej, niestety, sportowego. Ale może jednak nas Paweł Włosek z kolegami pozytywnie zaskoczą? Oby.
W lutym w sportowym polskim kalendarzu mamy play-offy w klubowych europejskich pucharach w dyscyplinie, która w sportach drużynowych jest w naszym kraju absolutnie "numer jeden". Oczywiście chodzi o siatkówkę.
Interesująco zapowiadają się dla reprezentantów Polski pierwsze tygodnie Anno Domini 2025. Zwłaszcza w sportach zimowych, co oczywiste, i halowej "siatce".
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez