Siąść nad wodą z wędką i obcować z naturą

— Jeździłam już od dzieciaka z tatą na ryby i powiem że z wędką oswajałam się od maleńkości. Zawsze fascynowały mnie nie tylko chęć złowienia wielkiej ryby, ale towarzyszące temu hobby niesamowite obrazy przyrody i klimat uroczo rozlokowanych przez naturę jezior — zwierza się pani Żaneta.

A same jeziora, nad które z wędką, jeszcze jako młoda adeptka moczenia kija jeździła z ojcem, mówią same za siebie. Kto odwiedził (nawet nie z wędką) Jezioro Białe koło Łąkorza, jeździł na Iwanki lub na Jezioro Kakaj koło Bielic, to wie, jak urocze są to wody. Tam pani Żaneta stawiała pierwsze wędkarskie kroki. Potem, jak wspomina, zaniechała trochę wyjazdy na wodę, ale nie na długo i znowu wędkarska pasja dała o sobie znać. Nasza rozmówczyni zaczęła wędkować bliżej bratiańskiego domu — na Jeziorze Radomno i trochę na prywatnych stawach. Teraz często panią Żanetę wraz z synem Patrykiem można napotkać na Jeziorze Rakowickim.

— Jest jeszcze trochę chłodno i póki co złowić można jedynie drobnicę — płotki, wzdręgi, okonki i karasie. Gdy będzie cieplej liczę na większą rybę. Teraz w dobie koronawirusa, zamiast siedzieć w domu, lepiej pospacerować w lesie, przysiąść nad wodą, poczekać na rybę, zjeść kanapkę, popić kawę z termosu i przy okazji nacieszyć się przyrodą. Lubię będąc na rybach fotografować naturę. Zdjęcia robię dla swojej przyjemności i ciekawsze wrzucam na mój facebookowy profil — opowiada mieszkanka Bratiana.

— Są jeszcze panowie którzy trochę ze zdziwieniem patrzą na kobietę z wędką. Ja tego nie rozumiem. Ta pasja nie jest przecież zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn. Dla mnie jest to forma rozrywki i relaksu. Polecam gorąco wszystkim paniom to hobby, jeżeli czas tylko pozwala. Jest to metoda na wyciszenie i przy tym zdrowy wypoczynek — kończy Żaneta Malinowska.
Stanisław R. Ulatowski