Samotny wilk z Olsztyna pokonał Dakar
2016-01-27 08:00:00(ost. akt: 2016-01-26 15:17:50)
Mówi się o nich „samotne wilki”. Na trasę wyruszają swoimi motocyklami, nie mając żadnego zaplecza serwisowego. Ba, nie stoi za nimi żaden sztab mechaników, lekarzy czy masażystów. Maciej Berdysz z Olsztyna jest jednym z nich.
Jest legendą, z którą chciałby zmierzyć się każdy pasjonat rajdów terenowych. Najtrudniejszy z najtrudniejszych. Od kiedy wystartował, pochłonął kilkadziesiąt ofiar. Istny poligon, na którym w ekstremalnych warunkach sprawdza się wytrzymałość ludzi i ich maszyn... Jednym z bohaterów tegorocznego Rajdu Dakar okazał się olsztynianin Maciej Berdysz. Jako pierwszy Polak w historii pokonał jego trasę motocyklem bez serwisu, jedynie ze skrzynką z narzędziami, zapasowymi kołami i namiotem. W terminologii rajdu o takich zawodnikach-amatorach mówi się „samotne wilki”. Nie stoi za nimi żaden sztab mechaników, lekarzy czy masażystów. Stają do walki z niebezpieczną trasą, warunkami i klimatem...
— Urodziłem się i wychowałem na olsztyńskim Zatorzu — mówi Maciej Berdysz, rocznik 1975. — Obecnie mieszkam na Brzezinach, ale dużo podróżuję i dlatego rzadko bywam w domu.
Swoja przygodę z motocyklem rozpoczął w wieku 9 lat i trwa ona do dzisiaj. Startuje w motorcrossie oraz enduro, głównie w zawodach odbywających się w Wielkiej Brytanii.
— W tym sporcie nie ma czasu na strach — mówi Berdysz. — Trzeba być twardym i nie zrażać się wypadkami oraz kontuzjami, których nie brakuje.
Miał już złamany bark, biodro, kręgi oraz palce... Nie przejmuje się tym zbytnio twierdząc, że sportowcy potrafią regenerować się dużo szybciej. Co go więc w sporcie motorowym pociąga?
— Prędkość, nieobliczalność oraz ogromna dawka adrenaliny — odpowiada.
Co do samego Dakaru, to marzył o nim od zawsze. Podziwiał uczestników rajdu, którzy u jego początku wyruszali na trasę bez serwisów czy innej pomocy i byli skazani tylko na siebie.
— To są moi bohaterowie — mówi motocyklista.
Swoja przygodę z motocyklem rozpoczął w wieku 9 lat i trwa ona do dzisiaj. Startuje w motorcrossie oraz enduro, głównie w zawodach odbywających się w Wielkiej Brytanii.
— W tym sporcie nie ma czasu na strach — mówi Berdysz. — Trzeba być twardym i nie zrażać się wypadkami oraz kontuzjami, których nie brakuje.
Miał już złamany bark, biodro, kręgi oraz palce... Nie przejmuje się tym zbytnio twierdząc, że sportowcy potrafią regenerować się dużo szybciej. Co go więc w sporcie motorowym pociąga?
— Prędkość, nieobliczalność oraz ogromna dawka adrenaliny — odpowiada.
Co do samego Dakaru, to marzył o nim od zawsze. Podziwiał uczestników rajdu, którzy u jego początku wyruszali na trasę bez serwisów czy innej pomocy i byli skazani tylko na siebie.
— To są moi bohaterowie — mówi motocyklista.
Postanowił więc tak, jak oni, również pokonać Rajd Dakar. Historia tego rajdu sięga 1979 roku. Wówczas to na trasie Paryż-Dakar liczącej 10 tys. kilometrów stanęło do walki 182 pojazdów, z czego do mety dojechało 74. W 2009 roku rajd z Europy i Afryki przeniesiono do Ameryki Południowej. W tym roku rozgrywał się on po bezdrożach Argentyny i Boliwii.
— Moje przygotowania do Dakaru trwały okrągły rok — mówi Maciej Berdysz. — Narzuciłem sobie odpowiednią dietę, często trenowałem dwa razy dziennie. Musiałem również pozałatwiać niezbędne sprawy administracyjne.
Jego dzień podczas rajdu zaczynał się często o godz. 3 nad ranem! Szybko coś jadł, składał namiot, pakował się i ruszał do umówionego odcinka specjalnego, gdzie rozpoczynało się właściwe ściganie, często na odcinku 400 km. Po jego przejechaniu sam musiał dojechać do miejsca biwaku, aby dokonać niezbędnych napraw w swoim motocyklu. Wymieniał olej, filtry, opony...
— Sprawdzałem każdą śrubkę — opowiada. — Jeżeli na danym etapie zdarzyła mi się wywrotka, to naprawiałem także zniszczone części. Zdarzało się, że trwało to do rana.
Oprócz tego musiał znaleźć czas na przygotowanie ubrań, plecaka z wodą oraz innych niezbędnych rzeczy, które umożliwiały mu przetrwanie na trasie. I tak przez 14 dni, często w temperaturze powyżej 40 st. Celsjusza, w deszczu czy burzy piaskowej.
— Moje przygotowania do Dakaru trwały okrągły rok — mówi Maciej Berdysz. — Narzuciłem sobie odpowiednią dietę, często trenowałem dwa razy dziennie. Musiałem również pozałatwiać niezbędne sprawy administracyjne.
Jego dzień podczas rajdu zaczynał się często o godz. 3 nad ranem! Szybko coś jadł, składał namiot, pakował się i ruszał do umówionego odcinka specjalnego, gdzie rozpoczynało się właściwe ściganie, często na odcinku 400 km. Po jego przejechaniu sam musiał dojechać do miejsca biwaku, aby dokonać niezbędnych napraw w swoim motocyklu. Wymieniał olej, filtry, opony...
— Sprawdzałem każdą śrubkę — opowiada. — Jeżeli na danym etapie zdarzyła mi się wywrotka, to naprawiałem także zniszczone części. Zdarzało się, że trwało to do rana.
Oprócz tego musiał znaleźć czas na przygotowanie ubrań, plecaka z wodą oraz innych niezbędnych rzeczy, które umożliwiały mu przetrwanie na trasie. I tak przez 14 dni, często w temperaturze powyżej 40 st. Celsjusza, w deszczu czy burzy piaskowej.
Maciej Berdysz ukończył Rajd Dakar na 65. pozycji w motocyklowej generalce. Jak na zawodnika, który wystartował w kategorii „malles motos“, to bardzo dobry wynik, bo do mety nie dojechało wielu czołowych zawodników, za którymi stały wielkie pieniądze. Rajd ukończyło tylko 84 motocyklistów ze 136 startujących. Należy dodać, że olsztynianin w swojej kategorii dojechał do mety na 5 miejscu!Co przed nim?
— Obecnie szukam sponsora, aby zwiększyć budżet na profesjonalne treningi oraz trenera do przygotowań na następny Dakar — odpowiada.
Wojciech Kosiewicz
— Obecnie szukam sponsora, aby zwiększyć budżet na profesjonalne treningi oraz trenera do przygotowań na następny Dakar — odpowiada.
Wojciech Kosiewicz
Komentarze (14)
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Rusek #1920207 | 80.2.*.* 29 sty 2016 19:50
Szacun Kolego i Udanego Sezonu!
odpowiedz na ten komentarz
ziomek #1919291 | 31.63.*.* 28 sty 2016 21:05
bo na Zatorzu to rosną prawdziwe chłopy a nie miekkie faje,Brawo Maciek
odpowiedz na ten komentarz
Julian #1918774 | 31.61.*.* 28 sty 2016 12:21
Zajebal mi motor kiedyś
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz
Kuba #1918482 | 95.160.*.* 27 sty 2016 22:43
Maciek gratulacje jestes wielki cały cas Ci kibicowalem wiedziałem ze dojedziesz; )
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
PrawdoPisarz #1918371 | 109.197.*.* 27 sty 2016 20:59
Wyrazy szacunku i wielkie gratulacje. Niezwykły wyczyn dowodzący siłę (pod każdym aspektem) człowieka dążącego do realizacji założonych sobie celów i spełnieniu marzeń. Kilka zdań artykułu nigdy nie będzie w stanie opisać ogromu pracy włożonej każdego dnia przygotowań i później wyścigu. Zdrowia, miłości, pomyślności i spełnienia!
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz