Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie, zapomnij o mnie - słowa A. Mickiewicza doskonale opisują działalność pani Marianny Chmielewskiej
— To była gehenna. Oni nas wyśmiewali. Mówili: „Tu was przywieźli, żebyście pozdychali” — wspomina pani Marianna Chmielewska. Prezes zarządu Związku Sybiraków w Piszu 15 lutego obchodziła 92. urodziny. Z tej okazji odwiedzili ją między innymi prezes Zarządu Głównego Związku Sybiraków w Warszawie, przedstawiciele lokalnego samorządu, a także bliscy i przyjaciele.
Podczas uroczystego spotkania nie zabrakło kwiatów oraz urodzinowego tortu. Z serdecznymi życzeniami do pani Marianny przyszli między innymi burmistrz Pisza - Andrzej Szymborski, burmistrz Białej Piskiej Wojciech Stępniak oraz wicestarosta piski, Marek Wysocki. Samorządowcy dziękowali prezes za jej ogromne zaangażowanie i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. — Obyśmy się panią cieszyli jak najdłużej — powiedział Andrzej Szymborski.
Pani Marianna Chmielewska jest prezesem zarządu Związku Sybiraków w Piszu od 1998 roku. Choć obecnie zdrowie nie pozwala na aktywną działalność, pani prezes ze wszystkimi sprawami jest na bieżąco. Jak sama podkreśla, to zasługa jej kochanego syna – Janusza Chmielewskiego, który regularnie uczestniczy we wszystkich zebraniach Sybiraków, czy to na szczeblu okręgowym w Augustowie, czy też w zarządzie głównym w Warszawie. — Bez niego to wszystko by przepadło, cały związek — przyznaje.
Znaki pamięci o ofiarach masowych zsyłek w głąb ZSRR są obecne w całym powiecie piskim. W Drygałach, Kumielsku, Białej Piskiej, Orzyszu, Rucianym-Nidzie, czy wreszcie w Piszu. Tu dzięki staraniom pani Marianny w trzech kościołach zawisły tablice. Przy Urzędzie Miejskim w Piszu stanął pomnik, a na cmentarzu symboliczna mogiła. Wszystko w hołdzie Polakom, którym nie dane było już wrócić do ojczyzny, którzy umarli na zesłaniu z głodu, wycieńczenia, chorób i pracy ponad ludzkie siły, na nieludzkiej ziemi. Pani Marianna 27 lat podporządkowała krzewieniu tej pamięci i tradycji. Mimo, że wspomnienia nie przychodzą łatwo, a z oczu do tej pory płyną łzy. Nie wszyscy represjonowani chcą głośno mówić o tamtych czasach. Powodem jest głęboko zakorzeniony strach i słowa oficerów NKWD, które tkwią w ich świadomości do tej pory: „Jak coś powiesz, my znajdziemy cię nawet pod ziemią”.
Pani Marianna spędziła na Sybirze 6 lat. Trafiła tam w 1940 roku — To była gehenna. Oni nas wyśmiewali. Mówili: „Tu was przywieźli, żebyście pozdychali” — wspomina. Traktowali nas jak psy. Głód, chłód i wszechobecne robactwo, które chodziło po ścianach i trzęsło się w ubraniach. Ciężko pracowaliśmy w lesie, w polu. Czasami udało się ukraść i schować w rękaw garstkę zboża albo chwastów i ugotować z tego zupę. Prawdziwym przysmakiem była kora z drzewa. Pragnieniem zaś chęć ujrzenia przed śmiercią swojej ojczyzny.
Pani Mariannie udało się wrócić do Polski w czerwcu 1946 roku. Po powrocie do rodzinnego Lachowa wcale nie było łatwiej. Okazało się, że ojciec jeszcze nie wrócił z Sybiru, a gospodarstwo jest zrujnowane. W domu były same kobiety i dzieci. Pani Marianna musiała wyjechać za pracą, by pomóc rodzinie. Tak trafiła do Pisza. Zanim cokolwiek zarobiła żyła w skrajnym ubóstwie, a gdy tylko zdobyła kartki na jedzenie, od razu wysyłała je do rodziny. Po jakimś czasie wszystko zaczęło się układać. Pani Marianna znalazła zatrudnienie w nadleśnictwie, gdzie poznała swojego męża.
Jednak coś nie dawało jej spokoju, i nie daje do dziś: — To była dla mnie największa kara — przyznaje pani Marianna. — Zaraz po wojnie nie szanowano zesłańców. Czego wy tam pojechali? - pytali sąsiedzi. „Ruskich” dorabiać? Żebyście byli w porządku, to by was tam nie zabrali. Te przykre słowa ciągle sprawiają ból i Pani Marianna nie może się z nimi pogodzić. Dlatego tak bardzo zabiega o należny hołd ofiarom Sybiru. Osiągnęła w tej kwestii na prawdę dużo, ale uważa, że mogłaby więcej: — Mój Boże... został jeszcze ten jeden kościółek pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Piszu.Tam jeszcze nie ma tablicy upamiętniającej zesłańców — mówi pani prezes i jednocześnie prosi pana Janusza, żeby się tym zajął i wszystkiego dopilnował. I jeszcze jedno mam marzenie: Tak bardzo tęsknie za moimi rodakami, Sybirakami. Za wspólną rozmową przy kawie i ciastkach. — Jak tylko zrobi się ciepło, pojedziemy mamusiu do twoich Sybiraków — odpowiada syn.
Ojciec pani Marianny Chmielewskiej - Władysław Chodnicki był dowódcą Strzelców i „Krakusów”. Został aresztowany przez NKWD w 1939 roku i skazany na 10 lat Gułagu za posiadanie osobistej broni. Po 5 miesiącach oficerowie NKWD przyszli po resztę jego rodziny. Tak pani Marianna Chmielewska trafiła na Sybir. W 1989 roku wraz ze Zdzisławem Ciotrowskim reaktywowała Związek Sybiraka w Piszu. Od 1998 roku jest jego prezesem. Za swoją działalność została odznaczona między innymi: Krzyżem Zesłańca Sybiru, Złotym Krzyżem Odznaki Honorowej Sybiraka, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Missio Reconciliationis, Krzyżem za Zasługi ZK RPiBWP, Złotą Odznaką Opiekuna Miejsc Pamięci Narodu Polskiego, Medalem Matkom Sybiraczkom, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. |
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Komentarze (14)
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
rov #1942221 | 178.43.*.* 28 lut 2016 18:09
Te tablice i inne upamiętnienia chyba powinny być tam skąd ci ludzie zostali wywiezieni. Tutaj pasują jak pięść do nosa. Są obce krajobrazowo
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)
znajoma #1942123 | 88.220.*.* 28 lut 2016 14:07
Serdeczne pozdrowienia Pani Mario. Dużo zdrowia.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Prorok_ #1941901 | 94.42.*.* 28 lut 2016 07:29
" Prawdziwym przysmakiem była kora z drzewa." Nieludzki to był system. A niektórzy tak jak TW Bolek współpracowali z polskim wydaniem systemu za pieniądze donosząc na współpracowników.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (8)