Polskie jasełka na Syberii

2015-01-09 07:00:00 (ost. akt: 2015-01-08 16:13:51)
Polskie jasełka na Syberii

Autor zdjęcia: AM

Dzisiaj odbyło się spotkanie bożonarodzeniowe dla Polonii Ułan Ude. Zorganizowaliśmy je w restauracji, ponieważ w Domu Polskim jest za mało miejsca. W oczach dzieci i dorosłych widziałem radość i zadowolenie. Dzieliliśmy się dobrym słowem, uśmiechem i życzliwością. Panowała wspaniała rodzinna atmosfera.

Czwartek, 25 grudnia 2014 r.
Wstaliśmy o godz. 6.30. Za oknem ciemno i -21°C (w dzień -25°C). Po świątecznym śniadaniu poszliśmy na dworzec autobusowy. Na głowie obowiązkowo czapka, na szyi szalik, na nogach po dwie pary spodni. Wsiedliśmy do busa jadącego do miejscowości Tarbagataj. Płacąc za przejazd (100 rubli) poprosiłem kierowcę, żeby wysadził nas przy Omulowej Górze. I tak się stało po 45 minutach jazdy. Skała „Omulowa Góra” (właściwa nazwa „Śpiący lew”) jest świętym miejscem dla Buriatów – zamieszkują ją duchy. Znajduje się 60 km od Ułan Ude w paśmie Cagan-Daban nad rzeką Selengą.

Jest unikalnym pomnikiem przyrody. Zarys góry jest bardzo podobny do śpiącego lwa. Jego głowa z bujną grzywą spoczywa na łapach, widoczne są silne plecy, a droga przy zboczu przypomina lwi ogon. Występują tutaj puszyste susły, które wyczuwając nawet najmniejsze niebezpieczeństwo, natychmiast chowają się w norach. Zbocza porastają rzadkie gatunki roślin, których wiele jest zagrożonych wyginięciem; na kamieniach i głazach rosną porosty. Roztacza się stąd malowniczy widok na dolinę Selengi – największej rzeki wpływającej do Bajkału i na okoliczne góry. Teraz już wiem, dlaczego jest tak niezwykła.

Na drugi brzeg po zamarzniętej Selendze jeżdżą … samochody. Lód jest gruby. My przeszliśmy na własnych nogach. Wrażenie robią kry lodowe, powstałe w wyniku zatoru (w miejscach silnego nurtu), do którego przyczynił się nagły mróz. Widzieliśmy jak rośnie lód – przybiera postać narastających igieł lodowych.

Śnieg chrzęścił pod butami, a mróz szczypał w policzki i przenikał do szpiku kości. Miałem zamarznięte wąsy. Żeby się rozgrzać postanowiliśmy iść po lodzie przed siebie, ale w słońcu (w cieniu było przeraźliwie zimno; cienie są tutaj bardzo długie). Później szliśmy 5 km poboczem drogi. Doszliśmy do wsi Sołoncy i tam wsiedliśmy do busa jadącego z Tarbagataju do Ułan Ude. Po powrocie do domu przez dłuższy czas nie mogliśmy się rozgrzać.

Po południu do Domu Polskiego przyszła pani Olga (nie widziałem jej wcześniej). Zjedliśmy wspólnie obiad i przez dwie godziny rozmawialiśmy na różne tematy. Pani Olga urodziła się w Ułan Bator, w Mongolii. Żałuje, że nie dane jej było ukończyć studiów wyższych, a życie nie szczędziło kłopotów i rozczarowań.

Po godzinie 17. pojechaliśmy marszrutką nr 100 (można i 56) do kościoła. Zwykle przejazd zajmuje 20 minut, jednak tym razem zajął aż 45. Korki, korki, korki. Na szczęście msza się jeszcze nie rozpoczęła, trwał różaniec. We mszy uczestniczył m.in. pan Konsul i pani Małgorzata Ptasińska, która przyleciała z Warszawy i we Wschodnio-Syberyjskiej Państwowej Akademii Kultury i Sztuki w Ułan Ude wygłosiła dzisiaj wykład na temat: „Jerzy Giedrojć i Rosja”.

Przy kościele ustawiono piękną szopkę betlejemską. To jedna z najstarszych tradycji Bożego Narodzenia. W drodze powrotnej zaszliśmy na plac Sowietów i podziwialiśmy pięknie podświetlone figury lodowe. Władze miasta corocznie ogłaszają konkurs na najpiękniejsze lodowe place miejskie. Zwycięska dzielnica (urząd dzielnicy) może otrzymać w nagrodę np. samochód – tak było w zeszłym roku. Wszyscy się więc starają. I dlatego w Ułan Ude jest jak w bajce.
Lubię tę moją krainę śniegu i lodu.

Piątek, 26 grudnia 2014 r.
Przyleciał już z Polski Dariusz Bąkowski-Kois. Jutro koncert organowy w kościele. Dzisiaj odbyła się próba.

Do południa padał śnieg, ale przy temperaturze -26°C! Jego płatki były suche i bardzo wyraziste. Byliśmy w dwóch duganach (świątyniach buddyjskich). Spokój tam, a w jednym to nawet cisza. Lamowie-mnisi są życzliwi. Każdy z nich ma swój niewielki dom, w którym przyjmuje … Można do nich przyjść, by poznać swoją przyszłość, poradzić się w sprawach zawodowych, życiowych, poprosić o wstawiennictwo duchów. Lama to w buddyzmie tybetańskim duchowny nauczyciel, „najwyższa matka”, „najwyższa zasada”, mająca w sobie miłość do wszystkich istot. Widzieliśmy z Anią obrzęd karmienia duchów mlekiem.


Jutro próba jasełek, a w niedzielę spotkanie bożonarodzeniowe dla członków Polonii Ułan Ude. Znowu obawiam się o występ, że nie wszyscy uczniowie nauczą się roli. Już wiem, że Maksa nie będzie na próbie, Dasza też coś o tym wspominała.

Byliśmy w księgarni i kupiliśmy z Anią mapy Buriacji i jeziora Bajkał. Robiliśmy także zakupy do niedzielnego spotkania.
Piję buriackie mleko z miodem. Smakuje.

Sobota, 27 grudnia 2014 r.
Próba jasełek poszła słabo, ponieważ nie wszyscy uczniowie znają tekst na pamięć, 4. osób nie było, a jedna zachorowała i nie weźmie udziału w scence. Od dzisiaj do 11 stycznia uczniowie mają w szkole przerwę świąteczną.

Punktualnie o godz. 14.30, tak jak się umawialiśmy, przyszła pani Adela i razem pojechaliśmy na koncert organowy do kościoła. Musieliśmy wyruszyć wcześniej z obawy o stuprocentowy brak miejsc do siedzenia przed godziną 16. (rozpoczęcie) – co roku były tłumy, tym razem też. Ania z panią Adelą od razu poszły do kościoła, a ja jeszcze pobiegłem do sklepu.

Koncert w wykonaniu prof. dr hab. Dariusza Bąkowskiego-Koisa (prorektora ds. Dydaktyki i Rozwoju Kadry Akademii Muzycznej w Krakowie) był rewelacyjny. Bardzo mi się podobał pierwszy i ostatni utwór. Organy i muzyka organowa od wielu lat przezywają swój renesans. Organy to król instrumentów, bo spośród nich są one największe, nieporównywalne z żadnym innym instrumentem pod względem rozmiarów przestrzennych, liczby źródeł fal dźwiękowych, sumarycznej mocy emitowanej do otoczenia, dynamiki, różnorodności barw i możliwości kolorystycznych. Na organach gra jeden człowiek, ale niejednokrotnie wydobywające się z nich dźwięki przewyższają orkiestrę symfoniczną.


W koncercie uczestniczył minister kultury Buriacji, Timur Cybikow i dyrektor Buriackiej Filharmonii, pani Natalia Ułanowa.
Przygotowaliśmy z Anią kolację w Domu Polskim, w której uczestniczyli: pan Dariusz Bąkowski-Kois, pani dyrektor filharmonii, pani Maria i Gienadij. Było bardzo przyjemnie. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy na temat muzyki organowej współczesnej i historycznej.

Poznałem dzisiaj panią prezes organizacji żydowskiej w Ułan Ude i prezesa organizacji litewskiej.
Pojutrze wyjazd nad Bajkał!!!

Niedziela, 28 grudnia 2014 r.
-26°С i śnieg.
Rano do Domu Polskiego przyszła pani Maria, więc wspólnie zjedliśmy smaczne śniadanie. Lubię jajka w majonezie, kiełbasę i ogórki małosolne.

O godz. 10.30 pojechaliśmy z Anią do kościoła na mszę św. Po niej, dzieci uczęszczające do parafialnej świetlicy środowiskowej przedstawiły piękne jasełka i zaśpiewały kolędy.

Dzisiaj odbyło się spotkanie bożonarodzeniowe dla Polonii Ułan Ude. Zorganizowaliśmy je w restauracji, ponieważ w Domu Polskim jest za mało miejsca. Nie wszyscy mogli uczestniczyć w tym spotkaniu, gdyż część osób jest chora, inni pracowali lub wyjechali na ferie świąteczne (tak jak np. pani Olga z dziećmi). Obecnością swoją zaszczycił ks. Adam i organista Dariusz Bąkowski-Kois. Do wszystkich przyszedł Święty Mikołaj z prezentami oraz z podarunkami dla tych, którzy uczęszczają na zajęcia języka polskiego, a także dla osób ze stuprocentową frekwencją (co było miłym zaskoczeniem). Rozstrzygnięty został Konkurs na Miniaturową Choinkę – najciekawsza była pana Walentego Litwinowa i Daszy Awrutiny oraz na Aniołka Bożonarodzeniowego – najpiękniejszego wykonała pani Adela Otradnych i Dasza Awrutina. Wszyscy uczestnicy konkursów otrzymali dyplomy i nagrody (część nagród przywiozła Ania). Uczniowie przedstawili jasełka i nieźle sobie poradzili.


W oczach dzieci i dorosłych widziałem radość i zadowolenie. Dzieliliśmy się dobrym słowem, uśmiechem i życzliwością. Panowała wspaniała rodzinna atmosfera. Dzisiejsze spotkanie bożonarodzeniowe po raz pierwszy miało taką oprawę – dzięki ofiarności i dobrym sercom mieszkańców gminy Olecko, którym cała polonijna społeczność Ułan Ude składa ogromne podziękowania. – Olecko o nas pamięta, nie zapomina. Olecko kocha Polaków mieszkających na Syberii – ze wzruszeniem dziękowała pani Maria, prezes Autonomii Polaków „Nadzieja”.

Byłem zaskoczony, kiedy pani Maria w imieniu „Nadziei” wręczyła mi czapkę buriacką i buriackie buty, i stwierdziła, że resztę stroju otrzymam za rok, ale muszę tutaj wrócić po wakacjach. Wycałowałem panią prezes stokrotnie!

Jutro o godz. 8.00 wyjeżdżamy z Anią na trzy dni do Turki nad Bajkałem. Nie wiem, czy będę miał dostęp do internetu. Wiem, że noc sylwestrową spędzę inaczej, nietradycyjnie, bo nad brzegiem największego jeziora świata. Tam też powitam Nowy Rok.

Większość Rosjan i Buriatów spędza sylwestra w domu przy stole i choince, ale za to podwójnie, tak samo i Nowy Rok (ten potrójnie). W sylwestrową noc, z prezentami do dzieci przychodzi Dziadek Mróz w towarzystwie swojej wnuczki Śnieżynki. Można oglądać fajerwerki i noworoczne koncerty. 31 grudnia koniecznie trzeba pójść do bani, a w Nowy Rok obowiązkowo zjechać z górki, nawet tej usypanej ze śniegu na placu miejskim lub ze zjeżdżalni – na sankach, worku, butach, kurtce …, żeby przez kolejne 365 dni się szczęściło. Zrobimy tak z Anią po powrocie do Ułan Ude, na placu Sowietów.

Kupiłem książkę pt. „Bajka starego Chubite” w języku rosyjskim i buriackim. Jej autorem jest Andriej Muchrajew – buriacki poeta, prozaik, dramaturg. Widzę się z nim co tydzień w kościele, a jego żona przychodzi do mnie na zajęcia.

Andrzej Malinowski
Profil Andrzeja Malinowskiego
Andrzej Malinowski z Judzik koło Olecka to znany podróżnik, który tym razem wyruszył do Buriacji (Federacja Rosyjska), aby wspomagać działalność polonijną, uczyć języka polskiego, historii i geografii Polski oraz podtrzymywać wśród miejscowych Polaków poczucie tożsamości z ojczyzną przodków.

Źródło: Artykuł internauty