PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Medal ma zawsze dwie strony, mistrzostwo także
2023-03-20 16:15:05(ost. akt: 2023-03-20 16:16:21)
Sportowiec patrzy na siebie oczami innych. Odzwierciedla w sobie jaźń z odczuć wynikających z obserwacji otoczenia, które wiruje obok niego. Sportowy laur zmienia perspektywę i potrafi przewartościować życie. Kontroluje każdy krok domagając się następnych zwycięstw.
Sport wyczynowy stał się zawodem, który potrafi wynieść na szczyty wyniku i popularności. Cena, aby dołączyć do świata w którym o pozycji decyduje zwariowany rollercoster treningu i emocji, jest zawsze płacona przez zawodnika. Medal ma zawsze dwie strony.
Internetowe przekazy pokazujące sportowe wzloty i upadki nie zawsze są przyjazne. Zgorzkniałość ma wtedy swoje pięć minut. Zamiast wsparcia, kłody pod nogi. Gratulacje i życzenia powodzenia bledną w lawinie negatywnych komentarzy. To doświadczenie mistrzowskiego poziomu. Zdarza się, że zawodnicy mają w sobie poczucie, że nie są tak dobrzy jak ich widzą inni. Podświadomie boją się mistrzostwa. Są wśród sportowców również osoby nie znoszące ciągłej obserwacji. Unikające społecznego obnażenia, które staje się koniecznością dyktowaną przez socjal media. Potrzeba ogromnej odporności, aby na bieżąco poddawać swoje życie ocenie milionów.
Media społecznościowe uchylają drzwi wyczynu. Pokazują to, co wiele lat temu było owiane tajemnicą. Wywołują szok niedowierzania, że to co jest ładne na zewnątrz od środka wygląda inaczej. Mistrzostwo stało się towarem, który można sprzedać. Zarówno podium jak i spektakularna porażka są chętnie oglądane.
Zawodnicy pracują ciałem, to ich baza na której wszystko się opiera. Wiedzą, że obciążenia, to patologiczny stan, który przypomni o sobie w następnych latach życia. Jak wszystko działa, to cieszą się wynikiem. Jak maszyna się zatnie w obowiązku, to nie ma zmiłuj – idą do sportowego kąta. Często sami w nim stoją. Kontuzje, choroby, walka o finansowe przetrwanie szarpią wieloma z nich.
Czy obecni na mistrzowskim poziomie wyczynu będą sprawni w wieku swoich starszych kolegów i koleżanek, którzy zeszli z podium pół wieku temu?
Czy obecni na mistrzowskim poziomie wyczynu będą sprawni w wieku swoich starszych kolegów i koleżanek, którzy zeszli z podium pół wieku temu?
Rekordzista Polski na 25 km Kazimierz Podolak pomimo 83 lat idzie potruchtać do parku. Jego wynik 1:17,54 z 1969 roku jest do tej pory nie do ruszenia. Malinowski, Kowol, Kopijasz, Bebło, Wójcik zostawili również rekordy z brodą. Nie było wtedy karbonowych butów, odżywek. Całego elektronicznego wspomagania szkoleniowych procesów. Nie było też internetu.
Teraz wszystkim rządzi tv-przekaz. Ilość startów przekracza zdrowy rozsądek. To ogromne obciążenie dla układów dbających o zdrowie człowieka. Sportowcy nie mają wyboru. Cały system jest tak skonstruowany, że zawodnicy znajdują się pod jego presją. Jak nie wywalczą sobie pozycji i wyniku - nic nie dostaną na tacy.
Gdyby Państwo stworzyło ustawowe warunki bazowe i finansowe dostępne łatwo dla tych, którzy chcieliby rywalizować na najwyższym poziomie, ponosiłoby również odpowiedzialność za konsekwencje tej drogi. To wolny wybór. Uczestnictwo w wyczynowej rywalizacji na najwyższym poziomie staje się pułapką, w którą wpadają świadomie zawodnicy. Z jednej strony jest oczekiwanie wyniku, które splata się z wolą tworzącego go. Z drugiej sponsorskie wsparcie tworzące zaplecze finansowe, aby go osiągnąć.
Droga do mistrzowskiego podium prowadzi po krawędzi ryzyka. Aby wskoczyć na nie trzeba mieć w sobie potrzebę dominacji i odkrywania granic ludzkich możliwości. Wykształcenie, zdrowie, przyszłość – to tematy zamglone w emocji. Wynik potrafi wszystko przesunąć. Przyszłości po karierze sportowej – to często znaki zapytania.
Być na szczycie nie jest łatwo. Jeszcze trudniej z niego zejść. Najlepsi mogą liczyć na pomoc psychologiczną, aby sobie z tym poradzić. Ci, którzy są za ich plecami tworzą mocną drugą ligę wyniku sportowego. Zostają sami w decyzji.
Poziom ich wyniku często nie wystarcza do indywidualnych kontraktów sponsorskich i szerokiej okołosportowej opieki. Uzależnieni od treningu, przesiąknięci endorfinami i adrenaliną nie potrafią zwolnić. Przeciągają karierę korzystając ze wsparcia gwarantującego bieżące przetrwanie. Trudny moment w podjęciu decyzji odwlekany w obawie zmiany wieloletnich przyzwyczajeń i poruszania się w świecie rzeczywistych potrzeb potrafią przeciągać w nieskończoność. "Mam mało, ale wystarczająco, aby zamknąć miesiąc. Jak skończę zabawę w sport, pomyślę co dalej."... Jednak zdobyte wykształcenie nie zawsze rokuje dobrym zawodowym startem w otoczeniu równolatków, którzy mają lata doświadczeń i bogate CV.
Sport wyczynowy jest zawodem bez ochrony. Wciąga w rywalizację, pokazuje, że można w nim odnieść sukces sportowy i finansowy. Powoduje, że jest zasysający w potrzebach młodych ludzi. Jest jednak za biedny, aby chronić ich przyszłość w bezwzględnym wymaganiu. Cała machina, która otacza ten system nie wchłonie w zatrudnieniu wszystkich, którzy w nim uczestniczyli na mistrzowskim poziomie. Większość musi sobie sama poradzić w życiu, jak dojdzie do mety po przekroczeniu której, nie ma już sponsorów i mediów.
Sport jest dla ludzi. Tylko mała cząstka z nas jest stworzona do olimpijskich laurów. Marząc o nich nie wiemy, czy jesteśmy w grupie posiadającej mistrzowski gen. Przyszłość nawet po największych sukcesach stawia swoje wymagania.
Trening 20-26 marca. Trening amatorski, to mały wycinek tego, co w intensywności robią zawodowcy:
poniedziałek: swobodne rozbieganie (T-130) 5 km z 3 x 30 sek p. 3 min, po 4-6 x 30 m bardzo stromy podbieg biegany z dużym akcentem pracy rąk, p. 2 min, 8-12 km-
wtorek: wolne od biegania, ale sprawność ogólna w domu
środa: rozbieganie (4 min bieg + 1 min marsz + 100 m przebieżka) x 6-8, 6-12 km
czwartek: wolne od biegania. Dzień w akcencie z gumami
piątek: rower
sobota: rozbieganie z przebieżkami 30 min, po 2-5x1 km p. 2 min (w tempie rek. Testu Coopera)
niedziela: spacer - dzień na regenerację
poniedziałek: swobodne rozbieganie (T-130) 5 km z 3 x 30 sek p. 3 min, po 4-6 x 30 m bardzo stromy podbieg biegany z dużym akcentem pracy rąk, p. 2 min, 8-12 km-
wtorek: wolne od biegania, ale sprawność ogólna w domu
środa: rozbieganie (4 min bieg + 1 min marsz + 100 m przebieżka) x 6-8, 6-12 km
czwartek: wolne od biegania. Dzień w akcencie z gumami
piątek: rower
sobota: rozbieganie z przebieżkami 30 min, po 2-5x1 km p. 2 min (w tempie rek. Testu Coopera)
niedziela: spacer - dzień na regenerację
Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez