W Kisielicach płacą najmniej w kraju za ciepło?

2022-10-10 10:05:58(ost. akt: 2022-10-10 11:05:48)
Wiata na słomę (biomasa) i ciepłownia w Kisielicach

Wiata na słomę (biomasa) i ciepłownia w Kisielicach

Autor zdjęcia: archiwum UM Kisielice

POWIAT IŁAWSKI\\\ Szefowie prywatnych firm, ale także samorządowcy wyrywają sobie włosy z głowy na wieść o kolejnej podwyżce cen energii cieplnej. Tymczasem w Kisielicach panuje w tej kwestii pełen spokój i opanowanie.
OZE — to się opłaca! Teraz właśnie okazuje się, jak w dobie drastycznych podwyżek cen wszelakich, a w tym przypadku — cen za prąd i ciepło, opłacało się kilka lub kilkanaście lat temu zainwestować i postawić na odnawialne źródła energii. W połowie września publikowaliśmy artykuł o budynku w Szczytnie, który dzięki zaradności mieszkańców i całej wspólnoty, stał się jedynym w kraju blokiem samowystarczalnym pod względem energetycznym. Czytaj więcej: Jedyny taki blok w Polsce. Sam produkuje energię elektryczną i cieplną
Przykładem świecą też w Kisielicach, gdzie na OZE postawiono już lata temu.

Pieniądz zostaje w gminie


Wrota Warmii i Mazur — tak lubi określać się położona na zachodnim skraju województwa gmina i miasto Kisielice. Bo też tak to właśnie wygląda: gdy wjeżdżamy krajową "16" do woj. warmińsko-mazurskiego od strony zachodniej, to na "dzień dobry" przejeżdżamy przez Kisielice i ich okolice. Osoba, która po raz pierwszy zawita w te rejony może być zaskoczona mnogością wiatraków, które rozstawione są na okolicznych polach. Dla mieszkańców powiatu iławskiego to już jednak widok powszedni i naturalny, a wytwarzających prąd turbin wiatrowych jest w gm. Kisielice aż 63! Najwięcej w okolicach wsi: Łęgowo, Biskupiczki, Jędrychowo. Ale kisielickie wiatraki sławne są już od lat. Teraz więcej mówi się o ciepłowni na biomasę.

Burmistrz Kisielic Rafał Ryszczuk w poprzednią sobotę był na spotkaniu samorządowców w miejscowości Sianów (woj. zachodnio-pomorskie). Ceny za prąd i ciepło to teraz, chcąc nie chcąc, temat numer jeden, także wśród starostów, burmistrzów, wójtów itd., więc dyskusji o tym nie mogło również zabraknąć w Sianowie.

— W pewnym momencie zaczęła się rozmowa i wyliczenia, które samorządy ile płacą za energię cieplną — wspomina Ryszczuk. — Przedstawiciele innych miast i gmin zwracali uwagę na fakt, że u nich jest najtaniej w tej materii. No to my wyciągnęliśmy swoje obliczenia i wyszło na to, że jest u nas prawdopodobnie najtaniej w kraju. Mało tego — niektóre samorządy muszą płacić trzykrotnie więcej niż my za ogrzewanie budynków itp. — mówi burmistrz piastujący tę funkcję od 2014 roku.

Rafał Ryszczuk przeprowadził sondę, w której określił ile płacą bliższe i dalsze samorządy za wytworzenie i dostarczenie 1 GJ (gigadżula) ciepła.
— Augustów: 163 zł, Tczew: 160 zł, Iława: 137 zł, Lipno: 130 zł, Mława: 126 zł, Olsztyn: 115 zł. Kisielice: 51 zł — wymienia burmistrz, zaznaczając jednak, że w związku z podwyżkami cen za prąd, być może kisielicka cena na 1 GJ pójdzie w górę, ale niewiele i nie przekroczy 60 zł.

— Żeby wyprodukować ciepło, to potrzebny jest prąd. Ostatnie podwyżki dotkną także nas, jednak w małym stopniu. Nie da się bowiem produkować ciepła bez użycia energii elektrycznej, potrzebnej w dużych ilościach choćby do napędu podajników, kotłów, pomp. Ceny energii dla przedsiębiorstw wzrosły mocno od września 2022 — w przypadku Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Kisielice o ponad 80%. Wszyscy wytwórcy będą musieli je przełożyć na cenę ciepła dla odbiorców. Wkrótce też wzrośnie płaca minimalna, pewnie o kilkanaście procent, co zawsze podnosi koszty przedsiębiorstw. Należy się spodziewać, że przed sezonem ceny nieznacznie się zmienią, ale na pewno nie oddamy pierwszego miejsca w tym zestawieniu i ciągle będziemy najtańsi w całym regionie, a może i w kraju... — tłumaczy Ryszczuk.

Rafał Ryszczuk, burmistrz Kisielic (fot. UM Kisielice)

To czas w końcu wytłumaczyć, skąd ta oszczędność. Otóż w Kisielicach, idąc dalej tropem OZE, w 2004 roku (burmistrzem był wówczas Tomasz Koprowiak, także wielki zwolennik korzystania z odnawialnych źródeł energii) wybudowano ciepłownię na biomasę, którą jest słoma. A że gmina Kisielice jest w dużej mierze rolnicza, to też z pozyskaniem biomasy nie ma problemu, bo przecież słomę "wytwarza" prawie każdy rolnik. Ważne jednak było działanie PUK Kisielice wyprzedzające podwyżki, także słomy.

— Prezes naszej "komunalki" wynegocjował dla nas bardzo preferencyjne ceny za tonę słomy, jeszcze według cennika ubiegłorocznego. To pozwoliło pozyskać do naszej ciepłowni biomasę w bardzo dobrej cenie, czyli takiej, która nie wpłynęła na podwyżkę całej kwoty za pozyskanie i dostarczenie 1 GJ ciepła — mówi Ryszczuk.

Za słomę spółka płaciła rolnikom w tym roku 55 złotych netto za tonę, do tego poniosła koszt jej zbioru i zwiezienia.

Co bardzo ważne — słoma kupowana jest przez PUK od okolicznych rolników z gminy Kisielice. W ten sposób wydane przez samorząd pieniądze zostają w kieszeni jego mieszkańców. A samo ciepło powstaje w procesie spalania biomasy w ciepłowni.

Kisielicka ciepłownia na biomasę od środka (fot. UM Kisielice)

— Ciepłownia wybudowana została przez firmę prywatną. W związku z tym, że wtedy taniej było ogrzewać się węglem, firma sprzedała w 2009 roku ciepłownię samorządowi. Ludzie nadal niechętnie się przyłączali i do 2014 roku podłączona była zaledwie cześć mieszkańców, dopiero w roku 2014 już jako burmistrz podjąłem starania, żeby przyłączyć więcej osób. Obniżyliśmy cenę za ciepło ze słomy, wysłaliśmy fachowca do ustawienia węzłów u ludzi w domach i to dopiero spowodowało, że przyłączyło się znacznie więcej osób — mówi Ryszczuk.

Postawmy na małe ciepłownie


Słoma kupiona, ale gdzie ją trzymać? Potrzebna była kolejna inwestycja, czyli wiata, pod którą gromadzona jest biomasa. Kisielice nie byłyby sobą, gdyby na jej dachu nie zamontowały ... paneli fotowoltaicznych. W ten sposób powstaje kolejna oszczędność.

— Przyznam szczerze, że byłem sceptycznie nastawiony do fotowoltaiki, jednak szybko zmieniłem zdanie, gdy ją zamontowałem na swoim domu. Od tego momentu praktycznie przestałem płacić za prąd, bo mam go za darmo — przyznaje Rafał Ryszczuk.

Wiata i ciepłownia (fot. UM Kisielice)
Wiata na słomę (biomasa) i ciepłownia w Kisielicach

Wracamy do naszej głównej bohaterki, czyli ciepłowni. Do tej kisielickiej przyłączonych jest 190 obiektów, zwłaszcza tych znajdujących się w zabudowie zwartej, a więc mowa tu o szkołach, urzędach, blokach mieszkalnych, ale też budynkach mniejszych. Ważne jednak jest, aby znajdowały się one blisko siebie, co nie powoduje strat "na sieci".

— Ostatnio jedna z mieszkanek zapytała mnie, dlaczego ich domu nie można podłączyć do sieci ciepłowniczej z naszej ciepłowni. A jest to dom dość znacznie oddalony od centrum Kisielic. Wytłumaczyłem tej pani, zgodnie ze stanem faktycznym, że gdybyśmy podłączali domostwa i inne budynki znajdujące się daleko od zwartej zabudowy i samej ciepłowni, to wówczas na sieci ciepłowniczej powstawałyby takie straty energii, że nasze oszczędzanie i inwestowanie w ciepłownię na biomasę traciłoby sens — tłumaczy burmistrz, który jest orędownikiem i zwolennikiem budowania jak największej ilości małych, osiedlowych ciepłowni.

— Wówczas mamy mniejsze straty energetyczne, do tego stajemy się dużo bardziej niezależni jeśli chodzi o produkcję i transport ciepła. Płyną z tego duże korzyści — kończy Ryszczuk, do którego ostatnio co chwila dzwonią dziennikarze mediów krajowych, ale także inni samorządowcy, z pytaniem: jak wy to w tych Kisielicach robicie, że płacicie tak tanio za ciepło?

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5