Tylko remis GKS-u Wikielec. Szans na choćby jedną bramkę było dużo [video z konferencji]
2022-03-12 10:00:41(ost. akt: 2022-03-12 10:51:12)
GKS Wikielec jak ryba wody potrzebuje punktów. Tylko ich zdobywanie zapewni utrzymanie w gronie III-ligowców. We wczorajszym meczu z Ursusem Warszawa okazji do zdobycia choćby jednego gola na wagę kompletu było dużo. Dlatego też remis to bardziej strata dwóch "oczek", niż zyskanie jednego.
GKS Wikielec — Ursus Warszawa 0:0
GKS: Wąsowski — Grzybowski, Kacperek, Rytelewski, Korzeniewski, Otręba, M. Jajkowski, Kentaro (55 Rosliński), Jankowski, Szypulski (70 Rykaczewski), Visnakovs (55 Kujawa)
URSUS: Kalinowski- Bernacik, Czarnecki, Prusinowski, Muszyński, Kozarzewski, Pyrzyna, Olczak, Tarnowski, Górecki, Gzieło,
Mecz, podobnie jak wiele innych wydarzeń sportowych odbywających się w naszym kraju i nie tylko, rozpoczął się od okazania wsparcia dla walczącej Ukrainy, była także minuta ciszy ku czci ofiar rosyjskiej napaści. Następnie przyszła kolej na pierwszą w tym roku grę o punkty, mecz GKS Wikielec — Ursus Warszawa dla obu ekip był pierwszym spotkaniem o stawkę w 2022 roku.
Koneserzy futbolu wielkiej uczty raczej nie mieli w piątkowy wieczór (mecz rozpoczął się o 18.00) na stadionie w Wikielcu. Inaczej widzi to trener GKS-u Wikielec Piotr Zajączkowski, poniżej publikujemy nagranie z pomeczowej konferencji prasowej.
Obie drużyny miały pewne problemy z konstruowaniem składnych akcji, co też początkowo przekładało się na brak okazji strzeleckich. W końcu jednak gospodarze potrafili znaleźć sposób na sforsowanie szyków obronnych Traktorków, ale nie dawało to żadnych efektów — piłkarze GKS-u powinni jak najszybciej popracować nad skutecznością.
Obie drużyny miały pewne problemy z konstruowaniem składnych akcji, co też początkowo przekładało się na brak okazji strzeleckich. W końcu jednak gospodarze potrafili znaleźć sposób na sforsowanie szyków obronnych Traktorków, ale nie dawało to żadnych efektów — piłkarze GKS-u powinni jak najszybciej popracować nad skutecznością.
Dobre i bardzo dobre okazje do zdobycia bramki w pierwszej połowie mieli m.in. pozyskani zimą Eduards Visnakovs (były 15-krotny reprezentant Łotwy w wybornej okazji nie trafił w piłkę) oraz Japończyk Arai Kentaro (dwukrotnie próbował, ale jego uderzenie albo było blokowane przez obrońcę, albo nie potrafiło znaleźć drogi do bramki Krystiana Kalinowskiego).
Najbardziej dogodną sytuację zmarnował jednak ten, który akurat myli się rzadko w stuprocentowych okazjach, czyli Michał Jankowski. Dogranej z prawej strony boiska piłki nie trafił dobrze Mateusz Jajkowski (kolejna zmarnowana "setka" w tym pojedynku), ta poleciała wzdłuż pola karnego i trafiła pod nogi Jankowskiego. Na 10 takich okazji "Jankiel" w sieci umieściłby piłkę 9 razy, ta niestety była tą dziesiątą. Piłka poleciała w las.
Po zmianie stron także Ursus miał dwie naprawdę dogodne okazje do wyjścia na prowadzenie, jednak u warszawian ze skutecznością też było wczoraj na bakier. Pod koniec meczu wprowadzony w drugiej połowie (za Visnakovsa) Rafał Kujawa podał piłkę z głowy do Huberta Otręby, który znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej, ale również nie potrafił pokonać bramkarza Ursusa.
Tylko punkt — inaczej tego dorobku nie można rozpatrywać. Choć też może kiedyś okazać się, że ten punkt w ostatecznym rozrachunku bardzo się przyda (albo zabraknie dwóch...).
Za tydzień wyjazd do Sokoła Aleksandrów Łódzki, który jest aktualnie 17 w tabeli (zespół z Wikielca jest 15, na pierwszym "bezpiecznym" miejscu). Tu już Gieksa musi zapunktować, aby zacząć odpychać się od strefy spadkowej.
zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez