PRZEWODNIK PO BIEGANIU || A gdyby tak szkoły włączyły się do parkrunu promując ideę biegania?
2021-11-20 13:20:58(ost. akt: 2021-11-22 08:48:44)
Dzisiejszy artykuł to ukłon w stronę wszystkich parkrunowców, którzy w każde wczesne sobotnie przedpołudnie; biegną, truchtają, maszerują na pięciokilometrowej trasie.
Światowa premiera tego wydarzenia miała miejsce 2 października 2004 roku w Bushy Park w Londynie. Minęło siedemnaście lat od momentu, jak 13 młodych biegaczy otoczonych piątką wolontariuszy dołączyło do Paula Sintona, aby przebiec magiczne pięć kilometrów.
Nic nie wskazywało na globalne zainteresowanie nową ideą. Bieg jak bieg, jednak powoli formuła z możliwością zaliczenia kilometrów w nietypowej internetowej dodawance sprzęgła się z rozwojem elektronicznych nośników informacji.
Polska była piątym krajem na świecie, który wyskoczył na parkrun. Pierwszym w tej części Europy.
Jesienią 15 października 2011 roku w Gdyni pięciu pacemarkerów zapoczątkowało biegowy zwyczaj. Po dziesięciu latach nieliczni zachowali ich w pamięci. Parkrun rozsiał się po całym kraju. Dziesiątki lokalizacji i tysiące uczestników poszukują inności w sobotnim poranku. Przyjemność zapoczątkowana podpowiedzią innych, stopniowo przeradza się w uzależniający proceder aktywności, której trudno się oprzeć.
Pięciokilometrowa trasa nie przeraża w odległości. To start bez rywalizacji, przynajmniej z założenia. To spotkanie przyjaciół, znajomych na endorfinowym "haju". Życie wydaje się mniej skomplikowane po kilometrach truchtu.
Przepytałem przez Darka uczestników iławskiego parkrunu zadając im proste pytania: Za co lubią ten bieg? Kto ich namówił do aktywnego przedpołudnia? Na małym bezdechu nie mieli czasu zastanawiać się nad odpowiedzą. Pierwsza myśl jest zawsze prawdziwa.
Mówią, że wszystko jest możliwe... "… jak zareagujesz na facebookowe zaproszenie. Jak to nie pomoże, to może tata, mama, mąż i żona, lub pierwsza narzeczona dostarczą wezwanie nad Mały Jeziorak. Potem zostaje już tylko własna wola aby zostać. Jak to nie pomoże, to już tylko Mata i Kasia zostają w zachęcającym odwodzie."
Wg iławskich parkrunowców, spotkanie w parkrunie to jak randka, która nie wiadomo jak się skończy. To rywalizacja bez spiny w motywującej atmosferze poranka z ciepłą herbatą i cierpieniem na drugim okrążeniu w emocjach, które warto przeżyć. Darmowa aplikacja i brak opłaty startowej umożliwia porównanie się do innych w obnażeniu własnych niedostatków.
Z uśmiechem czytałem odpowiedzi na pytanie o dowolną myśl dotyczącą imprezy.
"Motywator domowy zawsze u mnie działa, czasami nie zdążę zjeść śniadania. Zawsze najtrudniej jest zacząć, a dodatkowa przyjemność pojawia się jak poflirtujesz w biegu oceniając walory konkurentów, których może uda się zaprosić na ciastko do Bieńkowskiego. Potem, to już tylko foto w socjal-mediach, czasami z miną zastraszającą konkurencję."
"Motywator domowy zawsze u mnie działa, czasami nie zdążę zjeść śniadania. Zawsze najtrudniej jest zacząć, a dodatkowa przyjemność pojawia się jak poflirtujesz w biegu oceniając walory konkurentów, których może uda się zaprosić na ciastko do Bieńkowskiego. Potem, to już tylko foto w socjal-mediach, czasami z miną zastraszającą konkurencję."
"Parkrun, to zabawa w aktywne życie z podobnymi w potrzebie i emocjach ludźmi, do których zawsze ciągnie na starcie weekendu" – to już zabrzmiało poważniej
Empatia i charyzma, tymi cechami muszą się wykazać ci, którzy chcą zorganizować biegowy sobotni zwyczaj. Darek Szuman – koordynator iławskiej imprezy, musiał się troszkę nagimnastykować, aby stała się możliwa jej realizacja wokół Małego Jezioraka 5 października 2019 roku.
Potem zostaje już tylko poszukać wolontariuszy, którzy chcą i potrafią tworzyć parkrunowy team. To oni tworzą ten bieg; wyłapują czasy i wręczają tokeny na mecie. — Dziękuję im za to, że w każdą sobotę pojawiają się wcześniej. Bez nich wszystko by się posypało — to tylko kawałek wdzięczności płynącej od Darka do nich.
Potem zostaje już tylko poszukać wolontariuszy, którzy chcą i potrafią tworzyć parkrunowy team. To oni tworzą ten bieg; wyłapują czasy i wręczają tokeny na mecie. — Dziękuję im za to, że w każdą sobotę pojawiają się wcześniej. Bez nich wszystko by się posypało — to tylko kawałek wdzięczności płynącej od Darka do nich.
Darek potwierdza, że początkowa rywalizacja staje się treningiem dla szybkobiegaczy i szybkobiegaczek. Coraz więcej osób po prostu truchta, maszeruje z kijkami dodając w aplikacji kilometry weekendowej aktywności.
Parkrun pozwala na wtopienie się w tłum, ułatwia inicjację w troszkę publicznym wysiłku, pozwala na zrozumienie siebie.
Zachęcam rodziców, aby dzieci pojawiały się z nimi. Te młodsze trzeba mieć pod opieką. Jak skończą jedenaście lat, same mogą uczestniczyć w biegu. Parkrun gromadzi ludzi bez zaglądania w PESEL. Zapraszam wszystkich do wyznaczania sobie własnych celów.
Aby się w nim zarejestrować wystarczy wejść na stronę www.parkrun.pl, wybrać aplikację „dokonaj rejestracji”, kliknąć ikonkę polskiej flagi i wypełnić formularz. Potwierdzający e-mail z kodem kreskowym, to kod dostępu do uczestnictwa. Trzeba go mieć zawsze w sobotę przy sobie. To on jest na mecie sczytywany jako pierwszy, dopiero po nim token z nr miejsca. To ważna kolejność.
Po rejestracji można pobiec dowolny parkrun na świecie. Można przejść, przetruchtać nawet ze swoim psem. Zgodnie z zasadą „keep it simple” używany jest system ręcznego pomiaru czasu. Wolontariusz stojący na linii mety naciska przycisk stopera dla każdego finiszującego biegacza, a drugi wydaje token z numerem pozycji.
W iławskim parkrunie Przemek Święcki zliczył wszystkie edycje. Chyba tylko jedna była poza Iławą. Wielu ma podobny staż na innych biegach. Nie oczekując niczego w zamian, po prostu przyszli. Z ciekawości, potrzeby, zaproszenia - zmieniając siebie na plus.
A gdyby tak szkoły włączyły się w sobotnią aktywność promując ideę biegania? Można pomyśleć o nowym zwyczaju, modzie na sportowy sukces w biegowej aktywności. W szkolnych rozkładach nauczania warto spróbować delikatnie uchylić furtkę sobotniego runu. Edukacyjny marazm niechęci do sportu może się przez nią przecisnąć. Samodzielne decyzje zawsze są trwalsze. Szóstka za sześć parkrunów, to nie tylko górka przy średniej ocen, to tworzenie konkurencyjnej idei dla klasowej wymuszanej aktywność. To spotkanie dwóch światów. Uczniowskiej niechęci do wychowania fizycznego i ogromnej chęci różnych pokoleń do celebrowania uzależniającej radości z biegania razem, w sobotni poranek.
Trening. 22-28 listopada,ostatni tydzień listopada. Parkrun – daj się skusić!
poniedziałek – dzień wolny od biegania, ale z dużą sprawnością z dziećmi
wtorek – rozbiegnie 40-60 minut z 4-6 x 60-100 m lekko z górki.
środa – wolne / mały trening z gumami oporowymi.
czwartek – rozbieganie 4-6 km + sprawność ogólna
piątek – wolne
sobota – Rozgrzewka do 30 min + 4-8 x 1 min (pierwsza minutówka w tempie rekordu w teście Coopera, druga w tempie rekordu na 1000 m p. 2 min po wolniejszej p. 3 min po szybszej - w truchcie) lub Parkrun – 8 -14km
niedziela – wybierzmy się na basen do sauny lub domowe SPA
poniedziałek – dzień wolny od biegania, ale z dużą sprawnością z dziećmi
wtorek – rozbiegnie 40-60 minut z 4-6 x 60-100 m lekko z górki.
środa – wolne / mały trening z gumami oporowymi.
czwartek – rozbieganie 4-6 km + sprawność ogólna
piątek – wolne
sobota – Rozgrzewka do 30 min + 4-8 x 1 min (pierwsza minutówka w tempie rekordu w teście Coopera, druga w tempie rekordu na 1000 m p. 2 min po wolniejszej p. 3 min po szybszej - w truchcie) lub Parkrun – 8 -14km
niedziela – wybierzmy się na basen do sauny lub domowe SPA
Za tydzień: Poszukajmy w sobie zrozumienia zakresów.
Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez