Wielkie chłopy w malutkich „łupinkach” - za nami regaty Yellow Cup 2019 [ZDJĘCIA, WIDEO]

2019-08-04 11:50:00(ost. akt: 2019-08-04 12:42:42)
Jeden z wyścigów w królewski kategorii XXL. To duma, być w takiej klasie! Trzeba bowiem spełniać jeden warunek: waga nie może wskazać mniej niż 100 kilogramów żeglarza

Jeden z wyścigów w królewski kategorii XXL. To duma, być w takiej klasie! Trzeba bowiem spełniać jeden warunek: waga nie może wskazać mniej niż 100 kilogramów żeglarza

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Już po raz dziewiętnasty - ale nie z rzędu - na Małym Jezioraku w centrum Iławy odbyły się najbardziej optymistyczne (słowo klucz) regaty żeglarskie oldbojów na świecie. Tym razem w Yellow Cup wystartowało 28 śmiałków, w tym jedenastu zapisało się do królewskiej kategorii XXL (waga sternika to minimum 100 kg!).
Jeszcze w poprzednim wieku, pod koniec lat 90-tych w znajdującej się tuż przy brzegu Małego Jezioraka restauracji Yellow grupa przyjaciół, z właścicielem Markiem Siłką na czele, wpadła na pomysł, aby zorganizować niezwykle ciekawe w swej formie regaty żeglarskie. Ówczesna ekipa Gazety Iławskiej też miała swój udział w stworzeniu idei Yellow Cup.

I tak – z dwiema rocznymi przerwami w 2015 i 2018 – regaty oldbojów odbywają się w środku wakacji. Przez wiele lat sercem i punktem dowodzenia była nieistniejąca już restauracja Yellow, później (w 2017 roku) była to powstała w miejscu Yellow restauracja U Czapy, która też gościła żeglarzy. Marek Siłka, ojciec chrzestny regat, był szczęśliwy, że jego żeglarskie dziecko doczekało się kolejnych edycji.

W tym roku, po raz pierwszy, głównym miejscem zamieszania była oddalona o 100 metrów na południe tawerna Kaper – już sama jej nazwa uzmysławia, że panuje w niej iście żeglarski klimat. Do tego, również pierwszy raz w historii, Yellow Cup odbyło się nie w ostatnią niedzielę lipca, tylko w pierwszą sobotę sierpnia.

A czemu te regaty niby są takie fajne, takie optymistyczne? Ano dlatego, że aby w nich wystartować trzeba sobie liczyć minimum 30 wiosen, a do tego wodniacy rywalizują na jednoosobowych łodziach klasy Optimist, czyli na jednostkach służących do szkolenia dzieci! Sprzęt zawsze był pod ręką – iławskie Stowarzyszenie Sportów Wodnych MOS znane jest w całym kraju, ale także poza jego granicami, ze znakomitego szkolenia wodnych talentów (medaliści mistrzostw Polski, Europy i świata, jak na przykład Agata Barwińska, Wiktoria Gołębiowska, Piotr Malinowski).

To właśnie osoby z MOS-u, z Katarzyną Grabkowską i Anetą Rychlik w pierwszej kolejności, po wyjeździe Siłki z Iławy przejęły stery organizacyjne regat i ponownie spisały się na medal! A – uwierzcie – to nie jest łatwe zadanie, jednak organizatorki są sprawne, skuteczne, a przede wszystkim: znają doskonale środowisko żeglarzy z Iławy i okolic, wszystkich tych pływających po najdłuższym jeziorze w Polsce. Yellow Cup to właśnie święto żagli i znakomita okazja do spotkania się żeglarskiej rodziny. Sam fakt, że Kasia Grabkowska podczas wyczytywania list startowych danych kategorii używa ksywek, a nie imion i nazwisk pokazuje, jak zgraną ekipą są żeglarze.

- Przygotowania do Yellow Cup rozpoczynają się wiosną, a największa ich intensywność jest w ostatnim miesiącu przez zawodami – mówi Grabkowska. - Chcemy tę imprezę organizować w najbardziej odpowiednim dla Iławy momencie, dlatego też przesunęliśmy termin z końca lipca na początek sierpnia, tak aby połączyć ją z festiwalem muzyki „Szanty nad Jeziorakiem”, który odbywa się w iławskim amfiteatrze. Na widowni widziałam w sobotę wieczorem sporo żeglarzy, którzy startowali w naszych regatach. Współpraca z władzami miasta układa się bardzo dobrze, oby tak dalej – dodaje organizatorka.

- Frekwencja w Yellow Cup jest tak naprawdę na dalszym miejscu w hierarchii ważności. Dużo ważniejsze jest zaprezentowanie iławianom i turystom czym jest żeglarstwo, bo przecież nie każdy musi się interesować tą dyscypliną sportu na co dzień. Dlatego regaty odbywają się w centrum miasta, na Małym Jezioraku, tak aby każdy przechodzień mógł chociaż na chwilę przystanąć i przyjrzeć się żeglarskim zmaganiom – tłumaczy Katarzyna Grabkowska.

Z tegorocznymi regatami połączona była akcja charytatywna zbiórki pieniędzy na leczenie Basi Ambroży, która w przeszłości również trenowała w MOS-ie Iława.

>>> Zejdźmy już jednak na wodę. Jako pierwsza na trasę wyścigu ruszyła najcięższa gatunkowo i nie tylko kategoria XXL. To duma, być w takiej klasie! Trzeba bowiem spełniać jeden warunek: waga nie może wskazać mniej niż 100 kilogramów żeglarza. Tym razem tę magiczną granicę przekroczyło jedenastu śmiałków.

Łącznie były trzy grupy, każda z nich w eliminacjach miała po dwa wyścigi. Awans do finałów uzyskało czterech najlepszych XXL-owców oraz dwie najlepsze trójki z kategorii lżejszych. W wyścigach finałowych najlepiej wiało Kamilowi Bądkowskiemu z Iławy (chyba najlżejszy sternik z całej stawki), który skutecznie wykorzystywał swe żeglarskie umiejętności. Druga była warszawianka Anna Jabłońska, z trzecie miejsce w Yellow Cup zajął doświadczony żeglarz regatowy Piotr Bokota z Iławy.

Do tego nie mogło zabraknąć wyróżnień indywidualnych. Najszybszą Kobietą była Anna Jabłońska, Najstarszym Zawodnikiem 70-letni Wojciech Opajdowski z Rumi, a Najcięższym Zawodnikiem z finałowej 10-tki okazał się Andrzej Zdrojek, iławianin mieszkający w Warszawie.

Wiadomo już na pewno, że za rok kolejna edycja Yellow Cup. I to jaka! Regaty oldbojów będą obchodziły 20. urodziny.
- W związku z tym jubileuszem chcemy jeszcze lepiej przygotować się do kolejnej edycji. Chcemy między innymi zagwarantować jeszcze więcej atrakcji dla dzieci. Zapraszamy już teraz – mówi Kasia Grabkowska. A Marek Siłka ma niedługo otrzymać zdjęcie wszystkich uczestników Yellow Cup 2019...

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5