PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Jelitowy problem potrafi nas zaskoczyć

2019-06-24 13:04:40(ost. akt: 2019-06-24 12:19:57)
Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Jelitowy problem na początku biegania, to jeden z tych bardziej osobistych. Zanim przewidzimy wcześniejsze sygnały, zaskakuje nas. Pytamy innych. Czasami z nieśmiałością, a czasami prostu z mostu. Dlaczego? Czy nie ma na to sposobu?
Trasy biegowe są świadkami walecznych przetrwań, czy przegranych w terenie potyczek. Użyźnione rożną zawartością jelit. Tak to już jest, zanim układ pokarmowy przyzwyczai się do lenistwa podczas treningu. Jednak rozhuśtane trzewia czasami folgują sobie, nie zwracając uwagi na nasze prośby. Nawet na te, płynące od doświadczonych biegaczy.

Nudności, wzdęcia i wszechobecna biegunka potrafią zamienić zwykłe rozbieganie w szkołę przetrwania. Powiedzmy sobie szczerze i bez ogródek. Każdemu z nas zdarzyło się zaznać uciążliwych problemów żołądkowo-jelitowych w różnych sytuacjach biegowych.

Drepczący biegacz, troszkę wężykiem z przystankami, na pewno odczuwa ten stan. Dopada on częściej kobiety z uwagi na rozchwiania hormonalne. Mężczyzn też nie oszczędza, pomimo statystyki dla nich bardziej litościwej. A z uwagi na większą ilość biegających facetów, ta różnica jest niezauważalna. Powiedziałbym nawet, że szybciej rzuca się w oczy. Początkujący biegacze cierpią z powodów różnorakich. Starzy raczej z jednostkowych błędów.

Zaczynamy biec. Krew odpływa z układu trzewnego do mięśni upośledzając procesy trawienia i wchłanianie pożywienia oraz wody. Toy toy czeka. Dobrze jak jest. Jak nie, to każdy ma swoje sposoby, aby wtopić się w otoczenie. Ale to nie wszystkie pułapki ustrojowe. Zimna woda wypita w nadmiarze rozwala perystaltykę jelit powodując skurcze. No i nerwy przedstartowe, czy przedtreningowe myślenie o intensywnym wysiłku pogonią każdego. Jak do tego dołożymy jeszcze odżywki z dużą ilością węglowodanów, nasz żołądek nie mogąc zagospodarować ich ilości zrobi z nimi szybki porządek.

To są przyczyny wynikające z adaptacji do wysiłku. Są również jednostkowe wynikające z żywienia.
Nietolerancja laktozy, zbyt duża ilość błonnika, czy obfitość zalegającego w jelitach pokarmu zwiększają ryzyko rozstroju jelitowego. Chapnięty w biegu obiad, to też nie jest dobry pomysł. Niespodzianki po drodze mogą spowodować nieprzetestowane odżywki węglowodanowe zawierające kofeinę mającą działanie przeczyszczające. Duża kawa, aby się pobudzić, czy cukry w różnej postaci, też nie są bez grzechu. Do tego nabiał w nadmiarze. Pułapek poza wysiłkowych jest więcej.

Specjaliści odradzają blokowanie naturalnych ruchów robaczkowych jelit podczas wysiłku i używania leków przeciwbólowych. Ten stan organizmu powinien podlegać naturalnym procesom w jego odczuwaniu. Unikając eksperymentów szybciej zrozumiemy swoje wnętrze.
Problemy jelitowe możemy oswoić po roku systematycznego biegania poznając i wsłuchując się w reakcje własnego organizmu. Naturalna selekcja błędów żywnościowych w porozumieniu z treningiem i emocjami pozwoli przewidzieć wiele w tej tematyce. Wzmocniona w funkcji mięśniowa ściana brzuszna ograniczy wyczyny jelit tańczących w biegu. Nareszcie przestaje nam chlupać w żołądku jak zachowamy przerwy od posiłku do wysiłku.

Jeżeli objawy nie ustąpią to warto skontaktować się z lekarzem po dietetycznej konsultacji. Nadwrażliwość jelita czy celiakia dotyczy również biegaczy. Wg fizjologów wysiłku sportowego podczas maratonu, nawet połowa biegaczy na wysokim poziomie doświadcza problemów jelitowych. Kilka procent z tego powodu schodzi z trasy. W amatorskim biegu podczas którego celem jest przebiec, radzimy sobie. Jak walczymy z czasem, to zaliczamy się do pierwszej grupy ryzyka. W biegu po rekord, to minuty do tyłu. Podczas dużych światowych imprez w których biegną dziesiątki tysięcy, służby MPO mają co robić na trasie biegu. Nic co ludzkie biegaczom nie jest obce, także w tym doświadczeniu. No i co? Poza gdybaniem, nic z tej informacji nie wynika. Bo co możemy zrobić, aby nie było prania po treningu?


Spokojnie analizując siebie ustrojowo w wysiłku, bądźmy przygotowanym na trudny scenariusz. To najlepsza podpowiedź. Mimo ogromnego doświadczenia w tej tematyce, dziesiątek tysięcy kilometrów w nogach, poprawnej diety, otoczki przed treningowej. Statystyka i mnie dopada. Raz na jakiś czas trening czasami ma runmageddonowy przebieg. Czasami to jedna przeszkoda, czasami dwie. Radzę sobie pewnie tak samo jak większość z was.

Nie zostaje nam więc nic innego jak zawsze być przygotowanym na niespodzianki w treningu czy starcie. Na początku jest trudno szczególnie młodemu pokoleniu oswoić się z krzakiem po drodze. Później to już tylko - witaj w klubie.
Wymioty po wyczerpującym finiszu też wynikają z faktu pozbywania się z żołądka treści pokarmowych, których nie może zagospodarować układ, ponieważ energię musi przeznaczyć na ratowanie biegacza przed samounicestwieniem.
Człowiek jest biomaszyną.

Żywa maszyna czasami rządzi się prawami przyrody, za nic mając dobre maniery. Biegacze dochodzą szybciej do symbiozy z nią, niż ci, którzy tylko korzystają z dobrodziejstwa cywilizacyjnych wygód. Czasami bardzo szybko.

Trening 24-30 czerwca. Troszkę luzu.
poniedziałek – wolne
wtorek – Rozbiegnie z 4-8 x 30 szt. skip A + 5 x60-100m (zygzakiem) – 6-8m
środa – wolne
czwartek – stadion. Rozgrzewka + 6-15 x 100m (70-100% szybciej od rozbiegania) p. w truchcie i marszu 2 min. Na koniec - trucht na boso.
piątek – wolne
sobota – Rozbiegnie do wyboru.
niedziela – rowerowy rajd z rodzina, przyjaciółmi.

Za tydzień. Iława – miasto przyjazne, nie tylko dla biegaczy.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5