Zabobony, wkręty i talizmany — jakie rytuały mają nasi sportowcy?
2017-07-14 16:55:38(ost. akt: 2021-11-30 15:35:41)
— Mam metodę na stres przed startem: wszystkich wokoło wyzywam pod nosem oraz mówię jaki to jestem super. Może nie jest to najbardziej kulturalne zachowanie, ale pojawia się u mnie dzięki temu pewność siebie — mówi iławianin Miłosz Jankowski, wioślarz, który startował na igrzyskach w Rio de Janeiro. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie zabobony, wkręty i talizmany mają nasi sportowcy reprezentujący najróżniejsze dyscypliny.
Nawet taki totalny amator jak ja ma jakieś wkręty, dziwactwa. Idąc pograć w piłkę staram się zakładać tylko białe skarpetki lub getry, nigdy inne. Bo jak będą w innym kolorze, to pewnie będzie kontuzja, pewnie skręcę "kostkę". Najśmieszniejsze jest to, że na co dzień, w normalnych sytuacjach, w życiu białych skarpetek bym nie założył! Podobnie jest z goleniem zarostu — raz ogoliłem się w dzień grania i później... skręciłem staw skokowy. Więc już wolę mieć brodę, niż stabilizator.
Jeśli ja poddałem się zabobonom, to co dopiero sportowcy wyczynowi, olimpijczycy wręcz.
Jeśli ja poddałem się zabobonom, to co dopiero sportowcy wyczynowi, olimpijczycy wręcz.
I właśnie od uczestnika igrzysk w Rio de Janeiro wziął się pomysł na ten tekst. Mowa o wioślarzu Miłoszu Jankowskim, wychowanku Wiru Iława (aktualnie AZS AWFiS Gdańsk).
Miłosz Jankowski zawsze stara się mieć podczas wyścigu taką samą czapkę, fot. Julia Kowacic
Miłosz Jankowski zawsze stara się mieć podczas wyścigu taką samą czapkę, fot. Julia Kowacic
— Jest to coś, co posiada praktycznie każdy zawodnik. Z jednej strony jest to sposób na poradzenie sobie ze stresem z drugiej uzyskanie jak najlepszej koncentracji przed startem — mówi Jankowski.
— Przez wiele lat wypracowałem sobie również swoje "wkręty". Talizmanem dla mnie jest z pewnością czapka. Od lat kiedy mogę, startuję w jednym modelu czapki. Jeśli jej nie mam, nie wpadam w panikę, ale po co zmieniać jak przynosi szczęście — twierdzi wioślarz.
— Przez wiele lat wypracowałem sobie również swoje "wkręty". Talizmanem dla mnie jest z pewnością czapka. Od lat kiedy mogę, startuję w jednym modelu czapki. Jeśli jej nie mam, nie wpadam w panikę, ale po co zmieniać jak przynosi szczęście — twierdzi wioślarz.
Stara reklamówka
mistrza olimpijskiego
Dobitnym przykładem sportowca posiadającego szczęśliwy — jego zdaniem — przedmiot, jest inny wioślarz, Francuz Jeremie Azou. Mistrz olimpijski, najlepszy na świecie zawodnik kategorii lekkiej wierzy w swoją... reklamówkę.
— Ten największy kozak wagi lekkiej na ważenie od lat przynosi taką samą, najzwyklejszą na świecie reklamówkę z supermarketu — zdradza Miłosz, który opowie nam też o swoich zwyczajach startowych.
mistrza olimpijskiego
Dobitnym przykładem sportowca posiadającego szczęśliwy — jego zdaniem — przedmiot, jest inny wioślarz, Francuz Jeremie Azou. Mistrz olimpijski, najlepszy na świecie zawodnik kategorii lekkiej wierzy w swoją... reklamówkę.
— Ten największy kozak wagi lekkiej na ważenie od lat przynosi taką samą, najzwyklejszą na świecie reklamówkę z supermarketu — zdradza Miłosz, który opowie nam też o swoich zwyczajach startowych.
— Rytuałów mam kilka. Pierwszy to rozgrzewka. Niby prosta sprawa, bo każdy się rozgrzewa, ale ja muszę praktycznie zawsze wykonać taką samą. Jest sprawdzona i czuję się świetnie dogrzany. Kolejnym jest odpowiedni rytm klepnięć w mięśnie przed startem. Ma to spowodować u mnie sygnał dla organizmu, że zaraz będę jechać na śmierć. Największy stres pojawia się przed startem, jak już stoję w bloku startowym. Jest to około 5 minut bezruchu w których czekamy na start. Potrafią pojawić się różne myśli i pytania: czy się dogrzałem, czy nie przegrzałem, jak forma, czy przeciwnik dobrze wygląda, czy wytrzymam tempo? itp. Na to mam prostą metodę: wszystkich wokoło wyzywam pod nosem oraz mówię jaki to jestem super. Może nie jest to najbardziej kulturalne zachowanie, ale pojawia się u mnie dzięki temu pewność siebie. Więc jeśli ze mną kiedyś się ścigałeś lub będziesz ścigał to taką wiązankę dostałeś lub dostaniesz. Wszystkich za to przepraszam, bo normalnie o was tak nie myślę, ale te pięć minut przed startem tak — Jankowski lubi być szczery do bólu.
Dominika już wie
Inne nastawianie niż wioślarz ma zawodnik MMA Patryk Duński. Sposobem reprezentanta Arrachionu Iława na udaną walkę jest spokój i... pokój.
— Przed pojedynkiem nie mogę się z nikim pokłócić. Staram się unikać jakichkolwiek starć słownych i nieprzyjemnych sytuacji, bo uważam, że to bardzo negatywnie wpływa na moją formę i nastawienie — mówi Duński, który przed każdą walką musi obniżyć wagę ciała do wymaganych w jego kategorii -66 kilogramów. "Robienie wagi" wiąże się ze ścisłą dietą. A wiadomo, że jak Polak głodny, to zły.
Patryk Duński ze swoją dziewczyną, Dominiką Tarasiewicz
fot. archiwum zawodnika
Inne nastawianie niż wioślarz ma zawodnik MMA Patryk Duński. Sposobem reprezentanta Arrachionu Iława na udaną walkę jest spokój i... pokój.
— Przed pojedynkiem nie mogę się z nikim pokłócić. Staram się unikać jakichkolwiek starć słownych i nieprzyjemnych sytuacji, bo uważam, że to bardzo negatywnie wpływa na moją formę i nastawienie — mówi Duński, który przed każdą walką musi obniżyć wagę ciała do wymaganych w jego kategorii -66 kilogramów. "Robienie wagi" wiąże się ze ścisłą dietą. A wiadomo, że jak Polak głodny, to zły.
Patryk Duński ze swoją dziewczyną, Dominiką Tarasiewicz
fot. archiwum zawodnika
— I właśnie dlatego na tydzień przed kolejnym pojedynkiem unikam sprzeczek, bo wiem, że przez głód człowiek może być w takiej sytuacji jeszcze bardziej nerwowy. Kiedyś przed walką pokłóciłem się z moją dziewczyną i oczywiście później przegrałem z moim rywalem. Od tamtej pory Dominika przed walką jest dla mnie bardzo miła i wyrozumiała — żartuje zawodnik Arrachionu.
Mistrz olimpijski z Rio ma swoją ulubioną reklamówkę-talizman, a Dawid Kowalski, piłkarz Jezioraka Iława, jeszcze do niedawna wierzył, że szczęście przynoszą mu konkretne majtki.
— Czarne bokserki z tygrysem z przodu. Służyły mi chyba przez pięć sezonów — mówi prawy obrońca.
— Nie było jednak tak, że zakładałem je na każdy mecz. Tylko na te najważniejsze i okazywały się bardzo szczęśliwe, przynajmniej do spotkania Wojewódzkiego Pucharu Polski w tym roku. Przegraliśmy w półfinale z Concordią Elbląg i po tym meczu podarłem bokserki na strzępy — kończy historię piłkarz.
— Czarne bokserki z tygrysem z przodu. Służyły mi chyba przez pięć sezonów — mówi prawy obrońca.
— Nie było jednak tak, że zakładałem je na każdy mecz. Tylko na te najważniejsze i okazywały się bardzo szczęśliwe, przynajmniej do spotkania Wojewódzkiego Pucharu Polski w tym roku. Przegraliśmy w półfinale z Concordią Elbląg i po tym meczu podarłem bokserki na strzępy — kończy historię piłkarz.
Maciej Rudol, zawodnik kadry narodowej w siatkówce plażowej, czasami lubi policzyć, w której czapce odniósł więcej zwycięstw, m.in. podczas turniejów World Tour. Na głowę zakłada przeważnie tę z lepszym bilansem.
Maciej Rudol, fot. worldtour.2017.fivb.com
Maciej Rudol, fot. worldtour.2017.fivb.com
— Nie jest jednak tak, że jest to kwestia życia i śmierci, czapka nie ma wpływu na moją grę — mówi iławianin, który jednak pewien zwyczaj przedmeczowy ma.
— Gdy wchodzimy już na boisko to staram się zająć połówkę drużyny, która na tym samym placu wygrała poprzedni pojedynek. Afery jednak nie robię, gdy muszę stanąć po "przegranej" stronie — mówi siatkarz Zrywu-Volley.
— Gdy wchodzimy już na boisko to staram się zająć połówkę drużyny, która na tym samym placu wygrała poprzedni pojedynek. Afery jednak nie robię, gdy muszę stanąć po "przegranej" stronie — mówi siatkarz Zrywu-Volley.
Jump around Barwińska, jump around!
— Dzień regat musi wyglądać u mnie zawsze tak samo. Odpowiednie, prawie zawsze identyczne śniadanie o danej godzinie. Potem ta sama rozgrzewka jak za każdym razem, do portu też muszę koniecznie pojechać o tej godzinie, a nie innej, tak samo przygotowuję łódkę — mówi Agata Barwińska (MOS Iława).
— Dzień regat musi wyglądać u mnie zawsze tak samo. Odpowiednie, prawie zawsze identyczne śniadanie o danej godzinie. Potem ta sama rozgrzewka jak za każdym razem, do portu też muszę koniecznie pojechać o tej godzinie, a nie innej, tak samo przygotowuję łódkę — mówi Agata Barwińska (MOS Iława).
Mistrzyni Polski i jedna z czołowych na świecie żeglarek klasy laser radial ma też swój ulubiony "numer", którego słucha tuż przed wyścigiem.
— Gdy już jestem na wodzie następuje kulminacja: do uszu wkładam słuchawki i włączam "Jump around" zespołu House of Pain — zdradza Barwińska. Energetyczny, hip-hopowy hit sprzed lat rodem z USA musi dobrze nakręcać Barwińską, o czym świadczą miejsca zajmowane przez żeglarkę w trakcie tego sezonu.
Agata Barwińska, fot. archiwum żeglarki
— Gdy już jestem na wodzie następuje kulminacja: do uszu wkładam słuchawki i włączam "Jump around" zespołu House of Pain — zdradza Barwińska. Energetyczny, hip-hopowy hit sprzed lat rodem z USA musi dobrze nakręcać Barwińską, o czym świadczą miejsca zajmowane przez żeglarkę w trakcie tego sezonu.
Agata Barwińska, fot. archiwum żeglarki
A ty? Może też masz jakieś wkręty, a nawet nie zwróciłeś na to nigdy uwagi?
zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
esfr #2286521 | 89.228.*.* 14 lip 2017 17:36
no tak reklamówka to dobry talizman. Ciekawe czy ona jest z biedronki
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz