Pracuje już 55 lat, ale o emeryturze nie myśli poważnie

2020-09-12 17:00:00(ost. akt: 2020-09-11 12:19:20)
Pan Jan Lemancewicz w redakcji "Gazety Giżyckiej"

Pan Jan Lemancewicz w redakcji "Gazety Giżyckiej"

Autor zdjęcia: Zuzanna Ołdakowska

55 lat temu Jan Lemancewicz po raz pierwszy przekroczył próg obecnego ES System Wilkasy. Kiedy pięć lat temu pisaliśmy o 50-leciu jego pracy zawodowej, rozważał przejście na emeryturę, ale pan Janek nie wyobraża sobie życia bez pracy i bez swojego zakładu.
Wcale nie jest przekonany, że nadszedł czas, by przejść na zasłużoną emeryturę.
— Wiadomo, zawsze jest co robić, zajęcie się znajdzie, ale nie będzie kontaktu z ludźmi, a bez tego jest ciężko — mówi. — Koledzy mówią: odpocznij, co się będziesz przemęczał. Mówią, że oni by nie pracowali, gdyby mieli wiek emerytalny. Ja też tak myślałem, ale gdy przyszedł ten czas, przemyślałem to i wiem, że jak nie będę pracował, to nie będę jeździł rowerem, a dojazdy do pracy mnie mobilizują do ruchu. Myślę o emeryturze, ale już trzykrotnie sobie ten termin ustalałem i jakoś nie mogłem się zdecydować...


Pan Janek miał przejść na emeryturę, kiedy uzyskał prawa emerytalne, czyli cztery lata temu, później razem z poprzednim prezesem Mikulskim, kiedy ten odchodził rok temu na emeryturę.
— Pomyślałem jednak wówczas, że już do tych 55 lat dopracuję — śmieje się. — Teraz miałem odejść od września, ale znów pomyślałem, że póki zdrowie pozwala, to może i do grudnia dopracuję. Pracowałem, pracowałem i szybko to zleciało — mówi.

Jan Lemancewicz aktualnie poważnie rozważa emeryturę, analizuje wszystkie za i przeciw. Odpoczynek niewątpliwie mu się należy, ale nie wie, czy na pewno go potrzebuje i czy jest dla niego ważniejszy niż codzienna dawka ruchu, jaką zapewnia mu dojazd do pracy w Wilkasach. Codzienna, bowiem od 55 lat każdego dnia wsiada na rower domu i jedzie 5 kilometrów do pracy w Wilkasach i 5 z powrotem. Kiedyś zajmowało mu to 10 minut (rekord to 9 minut), teraz, jeśli się postara - około 20.


Pan Janek wyraźnie nie lubi zmian, pracę ma jedną, tę samą od 55 lat, mieszka w tym samym domu od urodzenia, do pracy od początku dojeżdża rowerem. Przed laty, kiedy ruch na drogach był znacznie mniejszy, mknął "Obwodówką", dziś jedzie ścieżką nad Niegocinem. Trasę zna jak własną kieszeń — zakręty, większe kamienie, wystające korzenie, nierówności.
Tylko raz, podczas zimy stulecia pod koniec lat 70. kiedy zaspy uniemożliwiały poruszanie się rowerem, zmuszony był do korzystania z transportu publicznego. Nie tylko dojeżdżanie rowerem do pracy wyróżnia giżycczanina, ale i znakomita frekwencja w pracy. Właściwie nie opuszcza żadnego dnia. Tylko raz przez tydzień był na zwolnieniu lekarskim po operacji.


Wspomnienia dotyczące pracy Jana Lemancewicza to prawdziwie ciekawa historia. Zaczynał w roku 1965. Wówczas, kiedy nie udało mu się dostać do Technikum Mechanicznego w Olsztynie, podjął naukę przy Mazurskich Zakładach Aparatury Oświetleniowej A23. Przez trzy dni w tygodniu w szkolnej ławce poznawał teorię, a kolejne trzy odbywał praktyki zawodowe. W trzecim roku nauki giżycczanin rozpoczął już praktykę powiązaną ze swoim zawodem - ślusarz narzędziowy. Kiedy szkołę ukończył, pracę kontynuował. Oczywiście na miejscu. Przechodził przez różne szczeble w zakładzie - od obsługi automatów do wykonywania złącz przez automaty tokarskie, ustawianie różnych maszyn, aż do obecnego stanowiska w dziale obróbki skrawaniem.


Sama firma na przestrzeni lat przeszła kilka reorganizacji i zmian właścicieli, od Zakładów Aparatury Oświetleniowej przez POLAM, Elektrim Wilkasy, a od roku 1999 produkuje pod szyldem ES-SYSTEM Wilkasy. Przez 55 lat pan Janek Wierci, gwintuje, obrabia odlewy, wykonuje prace bieżące, z dala od skomputeryzowanych maszyn, których obsługę zostawia młodym.

Czy przez te wszystkie lata nie odczuwał potrzeby zmiany? Spróbowania w życiu zawodowym czegoś innego?
— Nie, jak się do czegoś przyzwyczaję, to już mi trudno to zmienić — mówi. — Nie mam potrzeby zmiany, ta praca mi odpowiadała, a poza tym jestem z natury nieśmiały. Jako młody chłopak zawsze byłem strachliwy, nieśmiały, wszystkiego się bałem. Sport mnie trochę rozruszał.

A sport zajmuje w życiu pana Janka szczególne miejsce. Biegi, jazda rowerem, łyżwiarstwo to dyscypliny, które uprawiał z największym zamiłowaniem. Upodobaniem do sportu zarażał również innych, w tym byłego prezesa ES System Wilkasy Józefa Mikulskiego, który razem z nim przez kilka lat jeździł na zawody, Dziś pan Janek z powodu problemów zdrowotnych musiał sport odpuścić. Fizyczne zmagania zostawia innym, ale niezmiennie każdego poranka wsiada na rower, by o czasie stawić się na swojej zmianie w Wilkasach.
Zuzanna Ołdakowska

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Alex Wolodkowicz #2971488 12 wrz 2020 22:58

    GRATULACJE PANIE JANIE. 55 LAT TEMU OPUSZCZALEM ZAKLAD A-23 GDZIE PACOWALEM JAKO PROJEKTANT. BASIA SOKOLOWSKA, MALECKI, GORNIAK TO MOI WSPOLPRACOWNICY Z TAMTEGO OKRESU. WSPOMINAL Z PRZYJEMNOSCIA TEN ZAKLAD

    odpowiedz na ten komentarz

  2. moi #2971429 | 83.24.*.* 12 wrz 2020 18:31

    Zaczął pracę (i naukę) jako 14-latek, dziś ma 69 lat. 55- letni staż pracy i 69 lat życia. Dużo zdrowia!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. Mieszkaniec #2971422 | 10.10.*.* 12 wrz 2020 17:58

    Gratulacje dla Pana Jana Lemancewicza za wytrwałość !!! Brawo !!! Dużo zdrowia życzę !!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5