Giżycczanka mieszkająca w Rzymie opowiada o życiu w "czerwonej strefie"
2020-03-10 20:00:00(ost. akt: 2020-03-11 09:18:30)
Bożena od wielu lat mieszka i pracuje w Rzymie, swoje rodzinne Giżycko odwiedza w ramach urlopu. Opowiedziała nam, jak teraz sytuacja wygląda w stolicy Włoch, które od 10 marca w całości zostały objęte czerwoną strefą, czyli bardzo restrykcyjnymi ograniczeniami, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Od dziś wszyscy obywatele Włoch proszeni proszeni są o pozostawanie w domach.
— W mieście wyraźnie daje się zauważyć, że ruch w centrum jest zdecydowanie mniejszy, turystów w zasadzie nie ma, mniej samochodów, mniej osób na ulicach. Ludzie rzucili się do sklepów kupować na zapas. Widać miejscami puste półki, brakuje zwłaszcza towarów z długim terminem przydatności do spożycia, pojawiają się apele, żeby mieć zapas żywności na 10 dni — relacjonuje giżycczanka. — Tutaj ludzie boją się przymusowej kwarantanny, zamknięcia. Ja sama tak bardzo wirusa się nie boję, nigdy nawet na anginę nie chorowałam...
— W mieście wyraźnie daje się zauważyć, że ruch w centrum jest zdecydowanie mniejszy, turystów w zasadzie nie ma, mniej samochodów, mniej osób na ulicach. Ludzie rzucili się do sklepów kupować na zapas. Widać miejscami puste półki, brakuje zwłaszcza towarów z długim terminem przydatności do spożycia, pojawiają się apele, żeby mieć zapas żywności na 10 dni — relacjonuje giżycczanka. — Tutaj ludzie boją się przymusowej kwarantanny, zamknięcia. Ja sama tak bardzo wirusa się nie boję, nigdy nawet na anginę nie chorowałam...
W Rzymie, tak jak wszędzie, ludzie wykupują "na pniu" płyny dezynfekujące, żele, maseczki. W niektórych sklepach, zwłaszcza w tych mniejszych, towar podawany jest przez uchylone drzwi, klienci nie są wpuszczani do środka. Przed dużymi marketami też kolejki, wpuszczane jest po 10 osób. Brakuje towarów.
— Po południu we wtorek nie mogłam już kupić ani chleba, ani jajek — twierdzi Bożena. — W weekend ma być zamknięte wszystko: restauracje, kina, sklepy. Robi się wymarłe miasto...
Ludzie traktują zagrożenie koronawirusem bardzo poważnie.
- Moi pracodawcy zwolnili mnie dzisiaj z obowiązku przyjścia do pracy, ale zapłacili za ten tydzień. To bardzo odpowiedzialnie z ich strony - podkreśla.
- Moi pracodawcy zwolnili mnie dzisiaj z obowiązku przyjścia do pracy, ale zapłacili za ten tydzień. To bardzo odpowiedzialnie z ich strony - podkreśla.
Episkopat Włoch ogłosił, że do 3 kwietnia nie będą odprawiane msze i pogrzeby.
— W kościołach wody święconej dawno nie ma, a komunia tylko na rękę. W ostatnią niedzielę w jednym z kościołów w ławkach na co drugim miejscu przyczepione były kartki z informacją, żeby tego miejsca nie zajmować, po prostu chodziło o to, żeby ludzie nie siadali blisko siebie — mówi kobieta. — Generalnie we Włoszech mieszka bardzo dużo starszych ludzi i oni się się boją. Bardzo trudna sytuacja jest na północy Włoch, ale na pewno i w samym Rzymie jest już wielu chorych.
— W kościołach wody święconej dawno nie ma, a komunia tylko na rękę. W ostatnią niedzielę w jednym z kościołów w ławkach na co drugim miejscu przyczepione były kartki z informacją, żeby tego miejsca nie zajmować, po prostu chodziło o to, żeby ludzie nie siadali blisko siebie — mówi kobieta. — Generalnie we Włoszech mieszka bardzo dużo starszych ludzi i oni się się boją. Bardzo trudna sytuacja jest na północy Włoch, ale na pewno i w samym Rzymie jest już wielu chorych.
— Wchodząc do metra czy autobusu, wkładam jednorazowe rękawiczki, które po wyjściu od razu wyrzucam, w kolejnym autobusie wkładam nowe — dodaje Bożena. — Nie panikuję, ale staram się zabezpieczać. To jedyne, co mogę zrobić.
KT
KT
Zazwyczaj zatłoczone centrum Rzymu teraz świeci pustkami/ Fot. Arch. prywatne