Antyczny samiec alfa - Juliusz Cezar porwany przez piratów!

2023-07-13 18:00:00(ost. akt: 2023-07-13 21:02:35)
Juliusz Cezar to bez wątpienia jeden z najlepszych strategów w historii wojskowości i doskonały przykład prawdziwego męża stanu

Juliusz Cezar to bez wątpienia jeden z najlepszych strategów w historii wojskowości i doskonały przykład prawdziwego męża stanu

Autor zdjęcia: Pixabay

Juliusz Cezar nie urodził się jako wzbudzający trwogę i respekt władca rzymskiego imperium, jakim zapamiętała go historia. Kiedy był młodym mężczyzną, jego charakter przeszedł ważną próbę odwagi i to w sposób godny męża stanu. Mowa o porwaniu późniejszego władcy Rzymu przez… piratów!
Problem obecności morskich rozbójników w basenie Morza Śródziemnego dawał się mocno we znaki dumnym Rzymianom, ponieważ niejednokrotnie upokarzali i niewolili znaczne figury życia politycznego Imperium, jak też bogatych kupców czy podróżników. Dość wspomnieć, że Publiusz Klaudiusz Pulcher, jeden z najbardziej wpływowych konsulów w okresie późnej republiki został porwany przez morskich rozbójników, a ci za uwolnienie zażądali… jego analnego dziewictwa, czemu podobno stało się zadość i takim to sposobem zasłużony obywatel Rzymu odzyskał wolność.

Problem morskiego łupiestwa i zagrożeń z tym związanych poruszył także Cyceron, który stwierdził, iż „piractwo nie jest związane prawami wojny, ani też jakimikolwiek umowami, a stanowi zagrożenie dla wszystkich i z tego względu nie można ufać morskim rozbójnikom”.

Żądni łupów wodni bandyci terroryzowali wszystkich, którzy nie potrafili dać im odporu. Ich ofiarą padali zniewoleni plebejusze, jednakże najtłustszym kąskiem byli przedstawiciele możnych rodów rzymskich, za których uwolnienie można było życzyć sobie sowitego okupu. I taka przygoda spotkała za młodu samego Juliusza Cezara. Co ważne, w jej trakcie wykazał zestaw cech, które w naturalny sposób obrazują, że „kimś” naprawdę wielkim nie zostaje się z przypadku.

TWARDE POCZĄTKI


Przyszły władca Imperium już w wieku 16 lat został postawiony przed trudnym zadaniem zostania przywódcą, kiedy to nagle zmarł jego ojciec i jako głowa rodziny młody obywatel musiał zadbać o jej dobre imię i powodzenie. Kiedy wybuchła wojna domowa pomiędzy jego wujem Mariuszem a Lucjuszem Sullą, zwycięski krewny Juliusza uczynił go najwyższym kapłanem Jupitera.

Jednakże po śmierci wuja do władzy doszedł pokonany wcześniej Sulla, a ten błyskawicznie oczyścił struktury władzy z wszystkich związanych ze zmarłym adwersarzem. Juliusz Cezar uciekł wtedy do Azji Mniejszej, gdzie dołączając do armii, szlifował swój kunszt wojenny. Powrócił do Rzymu już po śmierci Sulli i został prawnikiem w biednym dystrykcie miasta. Uczyniło go to bardzo znanym obywatelem, zwłaszcza wśród plebsu i to pomimo tego, iż sam pochodził z rodziny arystokratycznej.

W PIRACKICH ŁAPACH


Kilka lat później doświadczony praktyką prawniczą i szanowany Juliusz Cezar postanowił udać się na wyspę Rodos, najprawdopodobniej w celach biznesowych, chociaż niektórzy badacze twierdzą, iż wybrał się tam w celu pobierania nauki retoryki od sławetnego w owych czasach Molona z Rodos. Podróżujący drogą morską wraz ze służbą i oficjelami późniejszy dumny władca Rzymu padł ofiarą piratów cylicyjskich. Patrolujący Morze Śródziemne w poszukiwaniu łupów i niewolników rozbójnicy mieli swoją siedzibę na południu Azji Mniejszej i od wielu lat siali zamęt i strach wśród podróżników.


I tak było i tym razem. Cały orszak Juliusza wraz z towarzyszącą mu świtą został pojmany na morskich wodach. Brutalni piraci dali swoim ofiarom wybór pomiędzy zapłaceniem okupu a zostaniem niewolnikami na jednym z rozlicznych targów żywej siły roboczej. Cezar wybrał to pierwsze.

JULIUSZ PODBIJA STAWKĘ


Piraci wyznaczyli za jego głowę okup w wysokości 20 talentów srebra, co obecnie odpowiadałoby sumie 600 tys. USD, jednak sam Juliusz po wysłuchaniu oferty morskich zbójów… roześmiał się im w twarze! Hardy rzymski obywatel był oburzony tak niską ceną za swoją głowę. On, dumny syn Julii i potomek bogini Wenus miał się zhańbić tak żałosnym okupem? Noszący głowę wysoko Juliusz sam go podwyższył do 50 talentów srebra!

Naturalnie piraci się zgodzili, a nawet uwolnili kilku towarzyszy Juliusza, aby ci udali się zebrać za niego okup. Sam przyszły władca Imperium zażądał przecięcia pętających go więzów i wolnego poruszania się pośród porywaczy, aby mogła mu usługiwać jego, również pojmana przez zbójów, świta. Jednakże odważny Rzymianin ostrzegł jednocześnie swoich porywaczy, że po wniesieniu okupu i odzyskaniu wolności powróci, aby ich pojmać i ukrzyżować! Brutalni morscy zbóje oczywiście wyśmiali butne zapowiedzi pozostającego w ich łapskach zakładnika.

ZDOMINOWAŁ SWOICH PORYWACZY


Co porabiał pojmany Juliusz w niewoli piratów? Najwyraźniej nie robił z tego wielkiego problemu. Wolny czas spędzał, pisząc poezję i układając mowy, a do ich wysłuchiwania zmuszał nawet swoich porywaczy. Jeżeli nie doczekał się pochwał, wyzywał ich od niewyedukowanych prostaków i dzikusów. Był na tyle dumny i butny, że gdy udawał się na spoczynek, nakazywał swoim prześladowcom zachowywać ciszę nocną!

Zaskoczonym odwagą swojego jeńca piratom takie zachowanie w pewien sposób imponowało, a nawet dopuszczali późniejszego cesarza do wspólnych gier i zabaw, cały czas naśmiewając się z jego zapowiedzi o ich późniejszym ukrzyżowaniu. Prości bandyci nie rozumieli, że zachowanie ich zakładnika wynikało z dumy i honoru, jakim charakteryzował się Juliusz. Oni natomiast odbierali jego słowa o karze jako prymitywne zabawy dowodzące dziecięcej natury przyszłego władcy Imperium Rzymskiego.

Po 38 dniach cesarz doczekał się dowiezienia okupu za jego osobę, w postaci wspomnianych 50 talentów srebra i po opłaceniu się morskim porywaczom został uwolniony wraz z towarzyszami. Niektórzy jednak z chytrzejszych wilków morskich mieli nadal w tyle głowy słowa ich niedawnego zakładnika, mówiące o zemście za porwanie.

SŁOWO SIĘ RZEKŁO...


Juliusz Cezar był człowiekiem honoru i skoro dał piratom słowo, że poniosą karę za jego niewolę i postanowił spełnić swe przyrzeczenie, nie cierpiąc zbędnej zwłoki. Już po przybyciu do Miletu zgromadził wielkim wysiłkiem sporą flotę i postanowił odwdzięczyć się owym morskim bandytom za to, iż odważyli się podnieść rękę na rzymskiego obywatela.


Z takim bojowym orszakiem morskim Juliusz wrócił na wyspę, gdzie spodziewał się zastać wcześniejszych porywaczy. Okazało się, że rozbójnicze niedowiarki nadal na niej rezydowali! Siłom Juliusza udało się pojmać większość szczurów morskich oraz odzyskać zapłacony im wcześniej wysoki okup.

ŁASKAWY PAN


Przerażeni i zaskoczeni bandyci morscy błagali swojego niedawnego jeńca o litość, przywołując z jego pamięci momenty wspólnych zabaw i żartów i aczkolwiek Juliuszowi było żal niektórych swoich niedawnych przymusowych „towarzyszy” niewoli, to jako człowiek honoru nie mógł cofnąć danego im przyrzeczenia o obiecanym ukrzyżowaniu. Jednakże „litościwy” przyszły pogromca Galów, po przybyciu do Pergamonu, gdzie wtrącił piratów do więzienia, zmodyfikował nieco czekającą ich okrutną karę. Otóż w przypływie ludzkich uczuć kazał wszystkim wilkom morskim poderżnąć gardła, a dopiero następnie przybić ich zimne już lub dogorywające trupy do krzyży. Zaiste, wyrozumiałość godna męża stanu!

Wymierzenie przez Juliusza Cezara sprawiedliwej i obiecanej kary przy jednoczesnym kierowaniu się przebłyskami wspaniałomyślności zapewniło jego osobie wielki szacunek wśród współczesnych mu ludzi epoki, a ów jakże ciekawy epizod w jego życiu przeszedł do legendy opowiadanej i kultywowanej aż do czasów ostatecznych Imperium Rzymskiego.

A co do samych piratów – ostatecznie ich kwestię rozwiązał Pompejusz Wielki, który zebrał potężną flotę 500 statków i utemperował niepokornych morskich rozbójników w 67 r. p.n.e. Jednakże, zamiast wytępić ich do nogi, Pompejusz postąpił nietypowo, ponieważ podarował im połacie ziemi i pomógł „przebranżowić” się krewkim kryminalistom na… rolników.

Zaiste, niezbadane były w owych zamierzchłych czasach wyroki bogów rzymskich…



2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B