U. Gorajewska || Niedźwiedziczka Ula i sto kocich sierotek
2024-11-03 10:00:00(ost. akt: 2024-11-03 10:28:40)
Urszula Gorajewska od lat prowadzi we własnym domu zwierzęcy azyl, w którym opiekuje się ponad setką bezdomnych kotów. Zaczynała skromnie, z potrzeby serca, a dziś z oddaniem walczy o każde zwierzę – od diagnostyki i leczenia, po szukanie nowych domów. Mimo trudności, nie ustaje w wysiłkach, by odmienić los porzuconych kotów i budować w społeczeństwie świadomość odpowiedzialnej opieki.
Dla Urszuli Gorajewskiej życie w otoczeniu zwierząt to codzienność, która zaczęła się od najmłodszych lat w domu pełnym czworonożnych przyjaciół.
— Zwierzęta były u mnie w rodzinie od zawsze — mówi, podkreślając, że troska o nie to coś, co wyssała niemal z mlekiem matki. Los chciał, że przed laty jej życie splotło się na stałe z losem bezdomnych kotów.
Niedźwiedziczka
Momentem, który wyznaczył tę drogę był dramatyczny przypadek Stefana – postrzelonego i porzuconego kota, którego p. Ula znalazła w pobliżu swojego miejsca pracy. Kocur miał złamane żebra i był oblepiony gnijącymi odpadkami. Mimo tygodniowej walki o jego zdrowie, niestety nie udało się go odratować. Jednak wspomnienie tego cierpienia było dla niej impulsem do działania.
— Tak zaczęło się ratowanie wszystkich zwierząt, które pojawiały się w okolicy mojego domu lub miejsca pracy — wspomina.
Potrzeba niesienia pomocy porzuconym kotom zrodziła Dom Tymczasowy Niedźwiedziczka, który dziś jest dla wielu z nich bezpiecznym schronieniem. Obecnie p. Ula opiekuje się ponad setką kotów pod swoim dachem, a dodatkowo – czterdziestką wolno żyjących na ulicach Ełku. Każdy nowy podopieczny to kolejna historia. Gdy trafia do „Niedźwiedziczki” przechodzi dokładne badania, obejmujące testy na nosicielstwo wirusów, takich jak białaczka kotów (FELV) i wirus niskiej odporności FIV.
— To bardzo ważne, bo łączenie kotów zdrowych z nosicielami to byłaby prawdziwa zbrodnia — zaznacza, dodając, że każdy przypadek wymaga indywidualnego podejścia.
Leczenie, kastracja, szczepienia – p. Ula dokładnie sprawdza zdrowie każdego kota i podejmuje się dalszej opieki nad nim, jeśli sytuacja tego wymaga. Codzienność z tak dużą liczbą kotów to ogrom pracy, której nie da się przełożyć na zwykłe osiem godzin dziennie.
Mama od wszystkiego
Codzienność Urszuli Gorajewskiej to zmaganie się z praniem, sprzątaniem, karmieniem oraz podawaniem leków. Dodatkowym wyzwaniem są nieustanne wizyty w przychodni weterynaryjnej, które pochłaniają nie tylko czas, ale także pieniądze. A wszystko to łączy z życiem rodzinnym i zawodowym, ponieważ praca zdalna pozwala jej prowadzić tymczasowy dom, ale nie zwalnia z obowiązków.
Mimo wszystko, każdy dzień z kotami daje jej ogromną satysfakcję i poczucie sensu – szczególnie gdy któryś z jej podopiecznych trafia do nowego, kochającego domu.
— To zawsze jest radość, chociaż moment rozstania bywa trudny — wyznaje.
Dom Tymczasowy Niedźwiedziczka działa głównie dzięki prywatnym środkom p. Uli, które, niestety, coraz mniej wystarczają na rosnące potrzeby. Drastyczne podwyżki cen sprawiają, że finansowanie z własnych zasobów jest coraz bardziej problematyczne. Dlatego ogromne znaczenie mają dla niej darowizny, karma, żwirek, kocie akcesoria i środki pieniężne przekazywane przez lokalną społeczność. Oprócz tego Urszula organizuje charytatywne bazarki na rzecz swoich podopiecznych. Dzięki wsparciu grupy wolontariuszy udaje się pokryć około 40 proc. potrzeb, choć wciąż brakuje funduszy na pełne pokrycie kosztów.
— Chciałabym bardzo podziękować wszystkim wspierającym mnie w prowadzeniu „Niedźwiedziczki”, zwłaszcza tym, którzy są ze mną na dobre i na złe — podkreśla.
Pewnym rodzajem systemowego wsparcia są środki samorządowe, które finansują kastracje oraz leczenie bezdomnych kotów, a od kilku lat także czipowanie, co szefowa „Niedźwiedziczki” ocenia jako ogromny krok naprzód. Pomimo tego, bezdomność kotów w Ełku nadal pozostaje poważnym problemem, a p. Ula wie, że jest jeszcze tutaj wiele do zrobienia. Nieustannie przypomina właścicielom futrzaków o korzyściach kastracji, która nie tylko eliminuje ryzyko wielu chorób układu rozrodczego, ale także zmniejsza liczbę problemów behawioralnych u zwierząt.
Pewnym rodzajem systemowego wsparcia są środki samorządowe, które finansują kastracje oraz leczenie bezdomnych kotów, a od kilku lat także czipowanie, co szefowa „Niedźwiedziczki” ocenia jako ogromny krok naprzód. Pomimo tego, bezdomność kotów w Ełku nadal pozostaje poważnym problemem, a p. Ula wie, że jest jeszcze tutaj wiele do zrobienia. Nieustannie przypomina właścicielom futrzaków o korzyściach kastracji, która nie tylko eliminuje ryzyko wielu chorób układu rozrodczego, ale także zmniejsza liczbę problemów behawioralnych u zwierząt.
— Niestety, nadal pokutuje przekonanie, że kotka musi chociaż raz mieć młode, co prowadzi do niechcianych miotów i cierpienia kociąt, które często kończą porzucone na ulicy — wyjaśnia.
Przekonanie opiekunów do konieczności kastracji to ciągła walka z przesądami, brakiem wiedzy i pewnym lekceważeniem. Urszula podkreśla, że czipowanie również powinno być powszechne, ponieważ ułatwia odnalezienie zwierzęcia, gdy się zgubi.
— Wolałabym, żeby właściciele zwierząt towarzyszących odczuwali potrzebę zabezpieczania swoich zwierząt poprzez czipowanie, ale jestem realistką i wiem, że nie wszystkim “będzie się chciało”, więc chyba jednak ustawowy obowiązek jest niezbędny.
Nie traci nadziei
Codzienność p. Uli to nie tylko zmaganie się z problemami finansowymi i organizacyjnymi, ale także emocjonalna huśtawka. Z jednej strony napotkała w swojej działalności wiele dramatycznych historii – od młodej kotki z wbitą w szyję dużą igłą z nitką, maltretowanych i porzucanych na starość kotów, po kocura, który poparzył sobie bok, najwyraźniej „prześlizgując się” pod maską jadącego auta. Ale druga strona medalu jest słoneczna – każda historia wyciągniętego z opresji kota, zakończona adopcją, daje jej poczucie spełnienia.
Skąd wyjątkowa kocia mama czerpie siłę? Sama nie wie. Przyznaje, że to prawdopodobnie wrażliwość i empatia, które nie pozwalają jej odwrócić wzroku od cierpienia zwierząt. Wierzy też, że edukacja społeczna w zakresie odpowiedzialnej opieki nad zwierzętami jest kluczowa. Przekonywanie ludzi do kastracji, czipowania i adopcji to walka z niewiedzą i stereotypami, ale kocia mama z „Niedźwiedziczki” nie traci wiary. Ma nadzieję, że krok po kroku uda się zmienić podejście mieszkańców Ełku do zwierząt i zmniejszyć skalę bezdomności kotów w mieście.
Maciej Chrościelewski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez