Pokrzywdzone misie na ulicach Olsztyna. Ważna akcja społeczna

2023-12-03 08:07:14(ost. akt: 2023-12-01 15:43:01)

Autor zdjęcia: Kamila Sterniczuk

Na ulicach Olsztyna pojawiły się zabandażowane misie. To efekt akcji zmierzającej do uświadomienia sobie, że przemoc wobec dzieci to realne zagrożenie dla najmłodszych.
Akcja „Miś – nie bij mnie, kochaj mnie” – bo o niej tu mowa – ma na celu uświadamianie i uwrażliwienie społeczeństwa na temat przemocy wobec dzieci.

— Chcemy, aby dorośli reagowali w sytuacjach, kiedy dziecku dzieje się krzywda, żeby zauważyli krzywdę, żeby kochali, a nie bili. Razem z młodzieżą z Niepublicznego Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii 67 w Olsztynie organizuję tę akcję już po raz trzeci — mówi nam Kamila Sterniczuk, pomysłodawczyni tej ważnej społecznie akcji.

Jej uczestnicy w 33. rocznicę ustanowienia Konwencji o Prawach Dziecka ruszyli na ulice Olsztyna, aby w różnych miejscach pozostawić pluszaki, które wcześniej były przez młodzież przygotowywane – zawijane bandażami, opatrzone plasterkami, pojawiały się na nich siniaki, a na koniec na każdym z misiów pojawiła się etykietka z napisem „Nie bij mnie – Kochaj mnie”.

— Pluszaki rozmieściliśmy w miejscach najczęściej uczęszczanych przez mieszkańców, czyli w okolicach Dworca Głównego, w centrum, w Parku Kusocińskiego, na ulicach Żołnierskiej i Dworcowej — opisuje pani Kamila.

Wspomina, że pomysł się narodził, kiedy trzy lata temu zobaczyła post na stronie Regionalnego Centrum Wolontariatu w Elblągu.

— Moją uwagę w nim przykuły misie. Niespotykane misie, bo pokaleczone. Wtedy pomyślałam, zarówno ze strony zawodowej jak i osobistej, że to ważne i trzeba rozpowszechniać takie działania przeciwko przemocy wobec dzieci. Postanowiłam, że porozmawiam z naszą młodzieżą z ośrodka na ten temat. I jak widać, odzew od nich miałam niesamowity. Byli i są bardzo zaangażowani i z wielką chęcią chcą brać w tym udział. Chcą głośno mówić i pokazać dorosłym ludziom, że nie zgadzają się na przemoc wobec dzieci — podkreśla pomysłodawczyni nietypowej akcji.

Pani Kamila nie ukrywa, że jest miło zaskoczona odzewem przedsięwzięcia.

— Zauważam, że faktycznie misie znikają z miejsc, w których je pozostawiliśmy, i mam ogromną nadzieję, że ktoś z osób dorosłych zatrzymał się przy nich, zareagował i zaopiekował się nimi i teraz są w bezpiecznym miejscu. Dostaję też dużo informacji zwrotnych, że to świetna akcja, bardzo ważna, cenna i potrzebna, ale też wartościowa ze względu na to, że to młodzież z ośrodka apeluje do dorosłych, iż przemoc jest czymś okropnym i że stanowczo mówią „nie” przemocy wobec dzieci. Nadmienię, że misie są symbolem dziecka – małego, bezbronnego dziecka, które nie potrafi się bronić, powiedzieć, że go boli, że to, co przeżywa, może być jego traumą do końca życia — podkreśla Kamila Sterniczuk.

RAZ