Dzięki "Gazecie Olsztyńskiej" nie doszło do katastrofy ekologicznej na jeziorze Żbik w Olsztynie

2023-10-20 15:20:23(ost. akt: 2023-10-20 20:05:29)
Do jeziora Tyrsko, czyli popularnego Żbika, wpływa strumyk fekaliów

Do jeziora Tyrsko, czyli popularnego Żbika, wpływa strumyk fekaliów

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

WRACAMY DO TEMATU: Jezioro Tyrsko, czyli popularny Żbik, od lat było najczystszym jeziorem w okolicach Olsztyna. Ostatnio ma mniej szczęścia. Teraz do wody trafiają fekalia. Co zrobiły służby?
Przypomnijmy: w czwartek, 19 października, "Gazeta Olsztyńska" opisała sprawę wycieku ze studzienki, który może zanieczyszczać jezioro Tyrsko, zwanym przez mieszkańców Żbikiem.

— Zauważyłem strumyk, który z wolna płynie do jeziora ze strony lasu. To strumyk niepożądany, z fekaliami. To na pewno nie jest deszczówka — zauważa pan Zbigniew, nasz czytelnik z Olsztyna. — Zgłosiłem tę sprawę już we wtorek 17 października, dzwoniąc na numer alarmowy. Przyjęto zgłoszenie. Później kontaktowałem się ze strażą miejską, gdzie dowiedziałem się, że moje zgłoszenie dotarło do strażników i się nim zajmą. W środę byłem na spacerze, ale nie widziałem śladów żadnej interwencji. Jest gorzej, bo woda najpierw wsiąkała w ściółkę, a teraz jest już dalej. W czwartek woda przesiąka już za ścieżkę. Za chwilę to spłynie do jeziora. W sezonie letnim lustro z powodu upałów obniżyło swoje lustro o ok. 80 cm i fekalia na razie wsiąkają w to osuszone miejsce. Wnika to jednak już w strukturę jeziora. Gdy woda się podniesie, ten cały „syf” wymiesza się z wodą. I będzie problem.

Zgłosiliśmy sprawę Przedsiębiorstwu Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie. Zapewniono nas, że pracownicy jak najszybciej pojadą nad jezioro Tyrsko, żeby sprawdzić, co się dzieje. I rzeczywiście, dopiero po naszej interwencji, służby zajęły się sprawą.

— Na miejscu zastaliśmy pracowników hotelu, którzy naprawiali przyłącze, gdzie doszło do awarii. Sprawa jest więc zakończona — informuje mówi Anita Chudzińska, rzeczniczka Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie.

Dlaczego nie zareagowała jednak straż miejska? Zadaliśmy pytanie strażnikom. Czekamy na odpowiedź.

A co na to Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Olsztynie?

— Nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia na temat zanieczyszczania jeziora Tursko, ale po artykule w „Gazecie Olsztyńskiej” natychmiast skontaktowaliśmy się z Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie, które administruje siecią kanalizacyjną. Pracownicy udali się na miejsce i poinformowali nas, że doszło do awarii na przyłączu należącym do hotelu. 20 października rano również my udaliśmy się na miejsce, żeby sprawdzić ewentualne zanieczyszczenie środowiska. Pobraliśmy dwie próbki wody z jeziora. Cały czas pracujemy zresztą na miejscu, bo zauważyliśmy, że studzienki i okolice nie zostały posprzątane, do czego zobligowało właściciela PWiK. Weszliśmy więc na posesję z kontrolą. Sprawdzimy, czy doszło do wycieku w innych miejscach — przyznaje Joanna Kazanowska, Warmińsko-Mazurski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. — Właściciel nieruchomości poinformował nas, że cały czas czyści przyłącza. Według nas nie jest to zadowalające. Właściciel musi koniecznie wyczyścić całe przyłącze kanalizacyjne, bo w studniach zalegają duże ilości tłuszczu.

— Byłam na miejscu, gdzie właściciel hotelu „walczy” z zatkaną studzienką. Mówi, że ktoś zasypał mu ją piaskiem, więc udrożnienie jest utrudnione. Ma do tego użyć koparki z PWiK, która ją odkopie. Wtedy będzie możliwość jej wyczyszczenia — dodaje Ada Wasilewska, inspektor WIOŚ. — W poniedziałek ponownie pobierzemy próby wody z jeziora, żeby sprawdzić, czy nie dochodzi do większego zanieczyszczenia i czy jest poprawa. Dotychczasowe wstępne wyniki badań nie wskazują, żeby doszło do zanieczyszczenia. Właściciel hotelu podkreśla, że zależy mu na jeziorze i zrobi wszystko, żeby nie doszło do degradacji.

— Tyrsko to jezioro prywatne. Uważam jednak, że miasto powinno podjąć próbę pozyskania jego własności. Właściciel od lat mieszka w Niemczech. Nie wiadomo nawet czy żyje i czy ewentualnie są następcy prawni. Trzeba zarezerwować na to pieniądze w budżecie miasta. Procedura polega na wezwaniu właścicielu do ujawnienia się. Szuka się ich tam, gdzie to konieczne — wysyła się pisma na ostatnie znane adresy i publikuje ogłoszenie w prasie. Jeśli właściciel się nie ujawni, miasto może skomunalizować jezioro, czyli przejęcie akwen na własność. Należy również oszacować wartość tej nieruchomości na wypadek, gdyby po latach właściciel jednak się odezwał i żądał odszkodowania — mówi Robert Szewczyk, przewodniczący Rady Miasta Olsztyna. — Właściciel jeziora mógłby pozwać o odszkodowanie podmiot, który zanieczyszcza jezioro. W tej chwili go nie ma, co utrudnia walkę z zanieczyszczeniem akwenu. A to, że do jeziora spływały ścieki, to tragedia. Myślę, że tym tematem powinny zająć się służby środowiska.

ar