Anna Klonowska z Fabryki Włosa opowiada o tym, jak rzuciła pracę na etacie i założyła swój własny salon

2023-10-07 15:00:00(ost. akt: 2023-10-06 14:53:43)
Anna Klonowska pół roku temu otworzyła swój własny salon

Anna Klonowska pół roku temu otworzyła swój własny salon

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Życie zaczyna się po czterdziestce! To zawodowe również. To właśnie w tym wieku Anna Klonowska postanowiła rzucić pracę na etacie i otworzyć swój własny biznes. To prosta historia o tym, jak przypadek pomaga znaleźć pasję i zdeterminować naszą przyszłość.
NA SWOIM

— O tym, aby założyć własny biznes, pomyślałam, mając 40 lat. Pracowałam wtedy w przedszkolu jako woźna i pomoc przedszkolna. W 2020 roku zaczęłam się szkolić z zakresu zabiegów na włosy. Najpierw było szkolenie z keratynowego prostowania włosów, nanoplastia. Później doszły kolejne szkolenia: z botoksu termicznego, który regeneruje, nawilża i odżywia włosy, keratynowe fale… Tak naprawdę przez kolejne kilka lat się szkoliłam — zaczyna Anna Klonowska.

I zaznacza: — Teraz robię to, co lubię, to co kocham. Trochę późno odnalazłam swoją pasję, ale — ja zawsze powtarzam — lepiej późno niż wcale.

Jak to wszystko się zaczęło?

— To taka historia trochę jak z filmu, książki… Kiedyś byłam bardzo, bardzo chora. Byłam na zwolnieniu i leżałam w łóżku. I któregoś razu poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro i powiedziałam do siebie: "Jak ja wyglądam... Muszę coś zrobić ze swoimi włosami". Wtedy przyszło mi do głowy, aby zrobić sobie samej keratynowe prostowanie włosów — opowiada nasza bohaterka.

Pani Anna znalazła na jednej z aukcji internetowych preparat to tego zabiegu i bez wahania go kupiła.

— Zamówiłam keratynę, kompletnie się na tym nie znając. Odebrałam zamówienie, ale jeszcze bardziej się rozchorowałam, dostałam gorączki i nie zrobiłam tego zabiegu. I bardzo dobrze, że tego nie zrobiłam. Podczas choroby jeszcze bardziej wgłębiłam się w temat. Zaczęłam czytać, czytać, czytać i okazało się, że keratyna, którą kupiłam, jest do niczego i tak naprawdę zniszczyłabym sobie włosy — wspomina nasza rozmówczyni.

Pani Anna, czytając o zabiegach pielęgnacyjnych na włosy, natknęła się w internecie na ofertę szkolenia.

— Długo nie myśląc, zapisałam się na nie i wpłaciłam zadatek. Po paru dniach przyszło do mnie zwątpienie. Zadatek był wysoki i zastanawiałam się, co ja właściwie zrobiłam. Ale skoro wpłaciłam już 1000 zł, to musiałam jechać na to szkolenie, bo było mi szkoda pieniędzy, których i tak już bym nie odzyskała. Pojechałam na to szkolenie, spodobało mi się i tak się zaczęło. Potem było kolejne szkolenie i następne. Najpierw wykonywałam zabiegi koleżankom i tak się potoczyło — opowiada.

Pani Anna przez 3 lata wciąż pracowała w przedszkolu, a po godzinach wykonywała zabiegi w domu — Założyłam działalność nierejestrowaną i kilka takich zabiegów w miesiącu mogłam zrobić. W końcu postanowiłam odejść z pracy na etacie i założyć swój mały salonik, o czym marzyłam. Jednak pandemia, a później wojna odłożyły moje plany w czasie. Człowiek się bał i nie chciał aż tak ryzykować — przekazuje.

Jak nie teraz, to kiedy?

I w końcu w kwietniu 2023 roku pani Anna postanowiła spełnić swoje marzenie.
— Jak nie teraz to wcale, człowiek nie ma już 20 lat. Otworzyłam swój salon „Fabryka włosa” i od kwietnia wykonuję zabiegi pielęgnacyjne na włosy. Zajmuję się również przedłużaniem włosów. Jestem bardzo zadowolona i dobrze mi idzie. Jestem szczęśliwa, bo nie myślę w niedzielę z niechęcią, że jutro znowu muszę iść do pracy — przyznaje.

Czy pani Anna nie bała się porzucić bezpiecznej pracy na etacie w przedszkolu na rzecz własnej działalności, która, zwłaszcza na początku, jest niepewna?

— W tamtej pracy było dużo plusów, ale i dużo minusów. Była to bardzo słabo wynagradzana praca, a bardzo odpowiedzialna — to przecież praca z dziećmi — i na pewno niewarta takich pieniędzy, które się tam zarabiało. Ale nie chodziło tylko o wynagrodzenie, ja po prostu nie czułam tej pracy. Już gdy zaczęłam się szkolić, to wiedziałam, że chcę to robić. Na tę decyzję duży wpływ miała też śmierć mojej mamy — minęła właśnie pierwsza rocznica. Gdy mama umarła, poczułam, że muszę zacząć swoją działalność teraz, bo jeśli teraz tego nie zrobię, to już nigdy nie zacznę. A uświadomiłam sobie, że dziś człowiek żyje, a jutro może już go nie być. Tak jak było z moją mamą. Skoro już w wieku 40 lat zaczęłam się szkolić, to postanowiłam to wykorzystać i iść do przodu. Nie bać się o to, czy będę miała stałą pensję — to też jest ważne — ale myślę, że jak się kocha to, co się robi, to i ta pensja będzie — stwierdza nasza rozmówczyni.

Koszty, koszty, koszty…

Pani Anna po rezygnacji z pracy na etacie złożyła wniosek do Powiatowego Urzędu Pracy o dotację na podjęcie działalności gospodarczej. Wniosek został oceniony pozytywnie, a nasza bohaterka otrzymała 30 tys. zł. wsparcia. Za pieniądze kupiła rzeczy niezbędne do prowadzenia salonu. Wynajęła też lokal, który wyremontowała już na własny koszt, gdyż nie mogła pokryć kosztów remontu z dotacji.

Niestety, jak przyznaje nasza rozmówczyni, koszty prowadzenia działalności gospodarczej są zabójcze.

— Koszt wynajęcia lokalu to 1850 zł, do tego wszystkie składki i podatek od dochodu. Na same opłaty muszę pracować dobry tydzień. A już niedługo, gdy skończy mi się tzw. mały ZUS, na same opłaty będę musiała pracować już 2 tygodnie — przewiduje pani Anna.

Jak zdobyć klientów?

— Najwięcej klientów zdobywam pocztą pantoflową. Mam też reklamę na Facebooku. Do tego posty, zdjęcia, relacje w mediach społecznościowych. To też ma duży wpływ na pozyskiwanie klientów. Kiedyś wykupiłam reklamę na telebimie i w radiu — jednak to ogromne koszty dla małego przedsiębiorcy. A szczerze tylko 2 osoby przyszły na zabiegi, bo usłyszały o mnie w radiu. Reklama kosztowała 1500 zł i emitowana była 4 razy dziennie przez tydzień. To bardzo duże koszty i nie zwróciły się. Jeśli chodzi o zabiegi, to jednak reklama w mediach społecznościowych wygrywa. A najwięcej klientek to osoby, które do mnie wracają zadowolone — zdradza nasza rozmówczyni.

Salon Anny Klonowskiej „Fabryka Włosa” znajduje się przy ul. Grottgera 53 w Elblągu (wejście obok sklepu Stokrotka). Można tam skorzystać z zabiegów na włosy: keratynowe prostowanie włosów, nanoplastia, botoks termiczny. W salonie można też przedłużyć włosy.
Ewelina Gulińska

Fot. archiwum prywatne


Fot. EG

Już jest! Najnowsze wydanie Tygodnika Dziennik Elbląski. Nasza gazeta jest dostępna w sprzedaży przez cały tydzień, zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej.

Dziennik Elbląski znajdziesz w salonach prasowych, sklepach, na pocztach i stacjach Orlen, a także bez wychodzenia z domu na www.kupgazete.pl.

Co znajdziesz w najnowszym numerze?

Informacje z Elbląga i powiatu elbląskiego: Bądź na bieżąco z tym, co dzieje się w Twoim regionie.

Kalendarz imprez: Planuj swój wolny czas z naszym kalendarzem imprez, aby nie przegapić żadnej atrakcji, sprawdź najciekawsze wydarzenia w Elblągu.

Wiadomości sportowe: Śledź relacje z wydarzeń sportowych, kibicuj drużynom z Elbląga!

Program TV: Nie przegap ulubionych programów telewizyjnych.

Krzyżówka: Rozwijaj umysł i baw się przy naszej krzyżówce. Ciekawe hasła i zagadki czekają!

Gdzie nas znaleźć?

Wersja papierowa tygodnika Dziennik Elbląski: W sprzedaży przez cały tydzień w salonach prasowych, sklepach, na pocztach i stacjach Orlen.

Wersja elektroniczna: Dostępna bez wychodzenia z domu na www.kupgazete.pl.

Śledź Dziennik Elbląski i bądź na bieżąco z tym, co dzieje się w Elblągu i powiecie elbląskim.



W powiecie braniewskim Dziennik Elbląski ukazuje się razem z Gazetą Braniewską IKAT.



KONFERENCJA GOSPODARCZA ELBLĄG'23: RELACJA