Przygody młodego pana Zagłoby i ojca pana Wołodyjowskiego podczas wojny inflanckiej w prequelu “Trylogii”

2023-09-23 08:51:14(ost. akt: 2023-09-23 08:54:12)

Autor zdjęcia: Wydawnictwo Astra/Fb

Przygody młodego Onufrego Zagłoby i ojca pana Wołodyjowskiego - Jerzego podczas wojny inflanckiej lat 1600-1605 można poznać dzięki książce Adama Stawickiego “Mrok Północy”, prequelu “Trylogii” Henryka Sienkiewicza. “Często żałowałem, że nikt nie opisał wydarzeń poprzedzających +Trylogię+. W końcu postanowiłem sam spróbować” - mówi autor.
"+Trylogia+ to jedna z moich ulubionych lektur. Czytając ją wielokrotnie często żałowałem, że nikt nie opisał tego co działo się przed przedstawianymi tam wydarzeniami, zwłaszcza że był to przecież także bardzo ciekawy okres w naszej historii. W pewnym momencie pomyślałem, że może w takim razie sam spróbuję, zacząłem pisać w czasie pandemii i tak powstała książka +Mrok Północy+" - opowiadał PAP Stawicki.

Jej akcja rozpoczyna się w 1600 r. "Spotykamy wtedy znanego nam z +Trylogii+ Onufrego Zagłobę, który liczy sobie wówczas 20 lat. Jest oczywiście takim samym fantastą jak później, w toku akcji okazuje się jednak, że część historii, o których opowiadał w starszym wieku, była prawdziwa. Niezmienne pozostaje też jego zamiłowanie do trunków, cieszy się także dużym powodzeniem u kobiet, dopóki jedna z pań nie skradnie jego serca, co odmieni jego życie" - mówił autor.

"Drugim bohaterem jest ojciec pana Wołodyjowskiego, Jerzy Wołodyjowski, z którym połączą Zagłobę przygody podczas wojny inflanckiej, czyli w latach 1600-1605. Ojciec Michała Wołodyjowskiego okaże się być podobny charakterem do syna. To również postać bardzo prawa, moralna, wierna ideałom rycerskim, a jednocześnie spokojna, nawet w chwilach zagrożenia. Ten jego spokój wielokrotnie także wpływa na akcję książki. Ciekawe jest też połączenie jego usposobienia z zawadiackością Zagłoby, pokazanie jak takie przeciwstawne postacie mogą współdziałać i się uzupełniać" - podkreślił Stawicki.

Pojawia się również wątek miłosny dotyczący obu bohaterów. "I tu również mamy dwie wyraziste postacie kobiece, także spokojną i bardzo zawadiacką, i myślę, że może być niespodzianką, która postać skradnie czyje serce. Obaj panowie są oczywiście także waleczni. U Jerzego Wołodyjowskiego to waleczność wynikająca raczej z jego natury. Natomiast u Onufrego Zagłoby - często z przypadku lub z konieczności, w sytuacji zagrożenia, kiedy trzeba sięgać do forteli, z których tradycyjnie będzie korzystał i będą ratowały życie zarówno jemu, jak i innym bohaterom” - zauważył.

Jak zaznaczył, starał się pisać językiem bliskim sienkiewiczowskiej "Trylogii", w taki jednak sposób, by książka była zrozumiała także dla młodszego pokolenia. "Znalazło się tam więc oczywiście sporo staropolszczyzny, ale jest to też pisane językiem trochę uwspółcześnionym, by nie zniechęcać młodego odbiorcy, a także by było dla wszystkich w pełni zrozumiałe. Są również cytaty z łaciny, ale zdecydowanie mniej niż w klasycznej +Trylogii+. Zamieściłem także przypisy, uznaliśmy z wydawcą, że warto dołączyć słowniczek z objaśnieniem słów, które mogłyby być niezrozumiałe" - powiedział autor.

"W książce znalazły się również mapki, by można było na bieżąco zobaczyć gdzie rozgrywają się poszczególne wydarzenia. Przyznam, że mnie podczas lektury +Ogniem i mieczem+ fascynowały te rozległe Kresy dawnej Rzeczypospolitej, te Dzikie Pola i próbowałem lokalizować różne miejsca w atlasie historycznym, a wtedy nie było to łatwe. Dlatego zdecydowałem się na dodanie mapek, by ułatwić sprawę obecnym czytelnikom" - zaakcentował.

"Bardzo szeroka jest także w książce warstwa batalistyczna, może nawet bardziej niż w +Trylogii+, gdzie opisów takich wielkich bitew za wiele nie ma. Tu mamy przedstawioną przede wszystkim bitwę pod Kircholmem, czyli jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw oręża polskiego. Starałem się to zrobić jak najbardziej plastycznie i w stylu Sienkiewicza, więc mam nadzieję, że fani +Trylogii+ nie będą zawiedzeni, a nawet poczują dreszczyk emocji. Ale to tylko jedna z bitew, w które obfitowała wojna inflancka, te kolejne starcia również będą obecne" - zapowiedział Stawicki.

W książce występują także postacie historyczne. "Nasi bohaterowie niejako +nakręcają+ bieg całej historii opisując nam postacie autentyczne. Jest więc król Zygmunt III Waza, kanclerz Jan Zamoyski, opisany jednak troszeczkę inaczej niż znamy go z historii ogólnej. Jest także ks. Piotr Skarga, wojewoda wendeński Jerzy Farensbach, książę regent Szwecji Karol Sudermański i sporo innych postaci historycznych. Myślę, że dzięki tej książce wiele osób będzie miało okazję poznać je bliżej" - podkreślił.

"Oczywiście podczas pracy nad książką musiałem sięgnąć po źródła historyczne. Należy jednak pamiętać, że te zdarzenia nie są czarno-białe, często także w źródłach oceniane są różnie. Ja starałem się jak najbardziej obiektywnie podejść do tych wydarzeń historycznych starając się wiernie opisywać te, które znamy lub przeprowadzając hipotezę zdarzeń, o których wiemy niewiele i możemy tylko przypuszczać jak naprawdę wyglądały. Bardzo pomogła mi przedwojenna książka historyka Stanisława Herbsta +Wojna Inflancka 1600-1602+, dzięki któremu znamy szczegółowo pierwszą połowę wojny. Natomiast druga część, zakończona bitwą pod Kircholmem wymagała, by sięgać do wielu źródeł" - zaznaczył autor.

"Mrok Północy" to pierwsza z zaplanowanego cyklu trzech powieści. "Jej akcja rozpoczyna się w 1600 r., kiedy przyłączenie terenów Estonii do Polski przez króla Zygmunta III Wazę prowokuje wybuch wojny inflanckiej ze Szwecją. Później mamy cały konflikt aż do 1605 r., czyli spektakularnego zwycięstwa pod Kircholmem. Następne części planujemy wydać za rok i za dwa lata. Druga dotycząca wojny z Moskwą będzie się rozgrywała niemal tuż po zakończeniu pierwszej. Trzecia zaś, dziejąca się podczas wojny z Turcją będzie trochę przesunięta w czasie do lat 1619-1621. Postacie znane z pierwszej części spotkamy oczywiście w kolejnych. Mogę zdradzić, że pod koniec trzeciej pojawi się też bardzo młody Michał Wołodyjowski, a także Helena Kurcewiczówna" - mówił.

"Starałem się, by ta książka była swoistą lekcją patriotyzmu dla czytelników, ponieważ zostało tam pokazanych wiele wzorców takich zachowań. Ale też postaw już mniej białych, a raczej szarych, jeżeli nie czarnych, wskazujących jak nie należy postępować, takich jak zachowania magnatów, którzy później w dużej mierze doprowadzili Rzeczypospolitą do upadku. Jest więc podkreślenie wagi patriotyzmu, a z drugiej strony pewna przygana dla osób, które myślały przede wszystkim o swoich majątkach, stanowiskach i zaszczytach, a nie o dobru wspólnym i dobru ojczyzny" - dodał Stawicki.

Książka "Mrok północy" ukaże się 27 września nakładem Wydawnictwa Astra. (PAP)