P.Gliński: Polacy nie mogą zagłosować na nienawistnika

2023-07-31 12:42:21(ost. akt: 2023-07-31 12:42:34)
Piotr Gliński

Piotr Gliński

Autor zdjęcia: PAP

Jestem przekonany, że wygramy; Polacy nie mogą zagłosować na nienawistnika, na człowieka, który przyjechał podpalać Polskę, który operuje inwektywami, agresją i kłamstwem – powiedział w rozmowie z "Wprost" minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Gliński w wywiadzie został zapytany m.in. o to, jak ocenia dotychczasową kampanię, która "będzie chyba ostrzejsza, niż kiedykolwiek".

"To jest skutek tego, że w Polsce od dłuższego czasu mamy do czynienia z ostrym konfliktem politycznym, którego natężenie – z punktu widzenia społecznego i wiedzy socjologicznej – nie jest niczym uzasadnione. Nie ma w Polsce +obiektywnych+ podziałów społecznych czy ekonomicznych, które by usprawiedliwiały tak wysoką temperaturę negatywnych emocji pomiędzy ludźmi. Ten konflikt jest raczej celowo rozpalany przez opozycję, przede wszystkim przez Donalda Tuska i to od czasu, gdy przegrał wybory prezydenckie z Lechem Kaczyńskim" - powiedział szef MKiDN.

Na uwagę dziennikarza, że to było w 2005 r., a po drodze Tusk wygrał kilka wyborów, a jego partia rządziła przez dwie kadencje, Gliński odparł: "I dalej, przez te dwie kadencje, dzielił Polaków. I robi to do dzisiaj. Przecież to on jest autorem, inicjatorem przemysłu pogardy, co skutkowało m.in. tragicznym w skutkach rozdzieleniem wizyt w Katyniu. A wcześniej był konflikt między prezydentem Kaczyńskim a rządem, prowokowany przez jedną stronę – rządową. Myślę o znanych sporach o krzesło czy samolot. To były żenujące i bardzo niebezpieczne dla Polski sytuacje".

Według Glińskiego "to, z czym mamy obecnie do czynienia w Polsce, jest konsekwencją tamtej celowo przyjętej przez Tuska strategii politycznej". Według szefa MKiDN "obóz Donalda Tuska nie był nigdy nastawiony na realizację żadnego programu dla Polski, natomiast realizował interesy różnych grup, także innych państw". "PO zawsze była partią zewnętrzną. A partia tego typu nie może się przecież wprost przyznać do swojego +zewnętrznego+ programu, więc gra na emocjach" - stwierdził.

Według Glińskiego, "Tusk realizował i nadal realizuje interesy zbieżne z interesami Niemiec". "Niemcy rządzą w Europie i wpływają na funkcjonowanie UE. Bardzo agresywne postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko Polsce nie jest przypadkowe. Twardych dowodów na proniemieckość PO i Donalda Tuska jest aż nazbyt wiele, łącznie z otwartymi deklaracjami wsparcia niemieckich polityków. A jakie są dowody na naszą rzekomą prorosyjskość? Nie ma żadnych. Przeciwnie, zawsze byliśmy zwolennikami polityki suwerennej" - zaznaczył Gliński.

Jak dodał, "wystarczy wspomnieć słynne przemówienie Lecha Kaczyńskiego na Westerplatte wygłoszone w obecności (Władimira) Putina i (Angeli) Merkel czy jego politykę niezależności energetycznej od Rosji". "Dzielenie społeczeństwa jest dla Polski niekorzystne. Natomiast jest na rękę naszym sąsiadom" - wskazał.

Szef resortu kultury mówił także, że jest przekonany, że Zjednoczona Prawica wygra wybory. "Polacy nie mogą zagłosować na nienawistnika, na człowieka, który przyjechał podpalać Polskę, który operuje inwektywami, agresją i kłamstwem. Nie wierzę, żeby polskie społeczeństwa mogło wybrać taką opcję" - stwierdził.

Gliński został zapytany również o niektóre sondaże wyborcze, z których wynika, że ZP może stracić władzę na rzecz opozycji, a na pewno nie będzie rządzić samodzielnie. Jak mówił, "to zależy, jakie sondaże się czyta". "Te, które ja znam, pokazują, że mamy realną szansę kontynuować nasze rządy, a na pewno mamy większe szanse na wygraną w wyborach niż którakolwiek opcja polityczna. Mimo dwóch lat pandemii, wojny na Ukrainie, braku przewagi medialnej, ataków z zewnątrz i mimo tego, że każda władza się zużywa, ciągle mamy największe zaufanie społeczne" - zaznaczył.

Pytany o to, dlaczego nie udało mu się uchwalić ustawy o statusie zawodowego artysty i emeryturze artystów, minister odpowiedział, że "ustawa jest gotowa, można ją przeczytać na naszej stronie, ale istnieje wokół niej spór związany z działaniem lobby przemysłu elektronicznego, który musiałby odprowadzać opłatę reprograficzną". "Dlatego nie zdecydowaliśmy się wprowadzać tej ustawy do Sejmu w okresie kampanii wyborczej" - podkreślił.

"Gdyby Tusk nie podpalał Polski, gdybyśmy nie byli nieuczciwie atakowani przez +ulicę i zagranicę+, gdyby nie to, że trudno liczyć na merytoryczną debatę i obiektywizm mediów, to przeprowadzilibyśmy tę ustawę. Ale w tej chwili nie mamy po drugiej stronie wiarygodnego partnera do dyskusji. Mamy przeciwnika, który tylko czyha na takie +prezenty+" - ocenił. (PAP)