Tkankę kostną zaczynamy tracić już po 30-tce

2023-07-10 09:15:24(ost. akt: 2023-07-19 10:50:21)

Autor zdjęcia: Anna Szymska

— Pacjenci za rzadko mają wykonywaną ocenę ryzyka złamań. A przecież tkankę kostną zaczynamy tracić już po 30. roku życia. Po 60. roku życia, kiedy tkanka zaczyna bardzo istotnie tracić swoją gęstość, przez co wzrasta ryzyko złamań, ocenę ryzyka powinni mieć wszyscy — mówi prof. Magdalena Krajewska-Włodarczyk, internistka, reumatolog, koordynator Kliniki Reumatologii Szpitala Miejskiego w Olsztynie.
— Na jakie choroby układu kostnego cierpią mieszkańcy Warmii i Mazur?
— W zapadalności na choroby narządu ruchu specjalnych różnic pomiędzy regionami Polski nie ma. Najczęstszym schorzeniem jest choroba zwyrodnieniowa stawów, która właściwie jest powszechna, zwłaszcza w starszej grupie wiekowej i, prócz reumatologów, zajmują się nią także rehabilitanci, ortopedzi, fizjoterapeuci i lekarze rodzinni. W zakresie chorób zapalnych stawów są jednostki chorobowe rzadsze i częstsze — główną chorobą jest tu reumatoidalne zapalenie stawów, kolejną częstą chorobą jest zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa czy łuszczycowe zapalenie stawów. Zajmujemy się też układowymi chorobami tkanki łącznej — tu jedną z najczęstszych chorób jest toczeń rumieniowaty układowy. Ale reumatologia to dziedzina bardzo rozległa, obejmująca ponad dwieście chorób o różnej patogenezie i obrazie klinicznym.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Lekarz z sercem na dłoni

Lekarz z sercem na dłoni

— A jak nasz region wypada na tle Polski?
— Jeśli chodzi o zachorowalność, to ostatnie dane Ministerstwa Zdrowia pokazują nasz region mniej więcej pośrodku. Na reumatoidalne zapalenie stawów zapadalność i chorobowość naszych mieszkańców nie jest ani niższa, ani wyższa niż średnia krajowa. Czyli ani nie mamy wyższej liczby nowych przypadków w danym roku niż reszta Polski, ani chorych w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców nie jest więcej. Problemem naszego regionu jest natomiast dostępność do reumatologii — nie mamy zbyt dużo ośrodków reumatologicznych. Jeśli chodzi o oddziały reumatologiczne na Warmii i Mazurach — są tylko dwa dla osób dorosłych: w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Olsztynie i w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu oraz jeden pododdział reumatologii dziecięcej w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. Kolejny problem, to dostęp do poradni reumatologicznych: jedyną dużą poradnią na Olsztyn i okolice jest poradnia przy Klinice Reumatologii w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Olsztynie, i kolejna, choć znacznie mniejsza, przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie. To zdecydowanie za mało. A przecież Olsztyn to duże miasto, a zatem i zapotrzebowanie jest spore. Dodatkowo w ostatnim czasie kilka poradni na teranie województwa zostało zamkniętych, co dodatkowo zwiększa liczbę pacjentów w pozostałych ośrodkach.


— Jak poważne są choroby, którymi zajmuje się Pani na co dzień?
— To są bardzo poważne choroby. Chorują ludzie właściwie w każdym wieku — choć różne choroby rozwijają się w różnych latach życia. W reumatologii pacjentem może być kilkumiesięczne dziecko, ale choroba może objawić się po raz pierwszy u pacjenta, który przekroczył 80. rok życia. Nie ma specjalnych różnic. I nie ma reguł. Choroby zapalne stawów — to zazwyczaj choroby na całe życie. Jeśli zachoruje dziecko, choroba będzie z nim często na zawsze. Podobnie jest w przypadku dorosłych pacjentów. Wbrew powszechnej opinii, choroby reumatyczne o charakterze zapalnym częściej występują, poza szczególnymi przypadkami, u ludzi w młodym i średnim wieku. Rzadko można osiągnąć całkowite wyleczenie. Naszym celem jest doprowadzić do jak najszybszej remisji choroby: by była tak dokładnie kontrolowana, że pacjent nie będzie odczuwał jej skutków. Ale to wymaga ciągłego leczenia, którego nie można przerywać, oraz regularnych kontroli w poradni reumatologicznej. Nadal długość życia pacjentów z zapalnym chorobami reumatycznymi jest krótsza niż populacji ogólnej. Ta zwiększona śmiertelność związana jest z chorobami współistniejącymi z chorobami reumatycznymi. Pamiętajmy, że w przypadku chorób zapalnych bardzo szybko rozwija się np. miażdżyca — dochodzi do zwiększonego ryzyka sercowo-naczyniowego, mogą pojawiać się incydenty zakrzepowo-zatorowe. W przebiegu układowych chorób tkanki łącznej dochodzi do zajęcia różnych narządów wewnętrznych. Z kolei osteoporoza jest zupełnie inną chorobą — przede wszystkim nie jest chorobą zapalną. Może być spowodowana wieloma czynnikami: starzeniem się organizmu, w przypadku kobiet menopauzą, ale także schorzeniami współistniejącymi i lekami stosowanymi w przebiegu innych chorób.

— Powiedzmy to wyraźnie: osteoporoza jest chorobą podstępną…
— Bardzo! Właściwie osteoporoza nie daje żadnych objawów — dopóki nie dojdzie do złamania. Na tym polega podstępna specyfika tej choroby. A chodzi o to, by ją wykryć na etapie, kiedy jeszcze nie doszło do złamania. Bo bardzo często pierwszy raz diagnoza jest stawiana. gdy już dojdzie do złamania, zwłaszcza niskoergetycznego, czyli takiego, które nie powstało w wyniku silnego urazu, ale na przykład po zwyczajnym potknięcia się i upadku. Zdecydowanie za rzadko pacjenci mają wykonywaną ocenę ryzyka złamań. A trzeba wiedzieć, że utrata tkanki kostnej następuje już po 30. roku życia. Czyli właściwie na całe życie musi starczyć nam to, co zbudowaliśmy we wczesnym dzieciństwie i młodości. Stąd też tak ważna jest wczesna profilaktyka, już na etapie dziecięcym — to wtedy musimy zbudować naszą tkankę kostną, a później mieć świadomość, że tę tkankę z dnia na dzień tracimy. Jeśli pojawią się choroby, przewlekłe trzeba oceniać naszą tkankę kostną dużo szybciej. Osobiście uważam, że po 60. roku życia ocenę ryzyka złamania powinni mieć wszyscy. Bo to wtedy tkanka kostna zaczyna bardzo istotnie tracić swoją gęstość, co może skutkować zwiększaniem się ryzyka złamań. A pamiętajmy, że w przypadku złamania szyjki kości udowej ryzyko śmierci w ciągu roku wynosi 5-20 proc. Pacjenci po takim złamaniu mogą doświadczyć powikłań, o których wspomniałam — sercowo-naczyniowych, ale też infekcyjnych. Natomiast około połowa pacjentów, którzy ten rok przeżyją, stanie się osobami z niepełnosprawnościami, co oznacza codzienne problemy z poruszaniem się. I tak — osteoporoza może wydawać się niegroźna. Bo nie boli, bo jej nie widać. Dlatego tak ważna jest czujność i szybkie rozpoznanie. Ważne jest skuteczne eliminowanie czynników ryzyka rozwoju tej choroby. Jeśli pacjent nie rusza się, pali papierosy, nadużywa alkoholu, także kawy, a do tego cierpi na choroby przewlekłe i stale przyjmuje pewne leki — ryzyko wystąpienia osteoporozy dotyka go znacznie bardziej. Jeśli u któregoś z rodziców wystąpiło złamanie osteoporotyczne, u dzieci ryzyko też jest większe. Dlatego dbajmy o nasze kości i badajmy je — tylko wtedy mamy szansę na szybką interwencję.

— Czy u osób, które zaraziły się wirusem SARS-CoV-2 i przebyły covid-19, ryzyko zachorowania na zapalną chorobę układu ruchu też jest większe?
— Tak. Infekcje wirusowe, w tym zwłaszcza te tak zjadliwe, jak wirus SARS-CoV-2 — bardzo stymulują układ odpornościowy. Ryzyko odpowiedzi autoimmunologicznej zdecydowanie rośnie. I faktycznie, u osób, które przechorowały covid-19, obserwujemy odczyny immunologiczne charakterystyczne dla odpowiedzi autoimmunologicznej, czyli skierowanej przeciw własnemu organizmowi. Z czasem one najczęściej mijają. A jednak w części przypadków można zaobserwować rozwój typowych, zdefiniowanych chorób reumatycznych, o charakterze autoimmunizacyjnym.


— Czy zakupiony przez WOŚP i podarowany Szpitalowi Miejskiemu densytometr jakoś zapełnia potrzeby mieszkańców regionu w zakresie diagnostyki osteoporozy i innych chorób układu kostnego?
— Z pewnością poprawi się dostępność do badania gęstości kości. Dotychczas musieliśmy kierować pacjentów do innych jednostek. Zdecydowanie poprawi się zatem dostęp, ale i opieka nad pacjentem z osteoporozą. Co nie znaczy, że ten jeden densytometr wypełni wszystkie luki. Bo na dziś potrzeby są dużo większe niż możliwości. A przecież żyjemy w XXI wieku i potrzebujemy diagnostyki bardzo dokładnej i bardzo bezpiecznej dla pacjenta.
Magdalena Maria Bukowiecka