Zalewska: KE chce rękami Donalda Tuska wygrać wybory w Polsce, aby usunąć przeszkodę na drodze ku federalizacji Europy

2023-06-30 11:01:47(ost. akt: 2023-06-30 11:03:35)

Autor zdjęcia: annazalewska.pl

„Politycy - zwłaszcza niemieccy - przestają się kryć ze swymi pomysłami. Kanclerz Scholz powiedział swoim posłom, że muszą jak najszybciej ten pakiet dla Niemiec przyjąć” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anna Zalewska, europoseł PiS, była minister edukacji narodowej.
wPolityce.pl: Dziś odbędzie się szczyt Rady Europejskiej m.in. ws. paktu migracyjnego, jaki zaproponował kanclerz Scholz. Premier Morawiecki zapowiedział sprzeciw wobec planów relokacji. Czy Rada podejmie decyzję większością kwalifikowaną, czy w drodze konsensusu, jak chciałby polski rząd?

Anna Zalewska: Po pierwsze to jest Rada szczególna i trudna, ponieważ ostatnie dni obfitują w coraz groźniejsze zdarzenia, jak choćby początki puczu, choć może lepiej powiedzieć, że zaplanowanej rozgrywki w Rosji. Wagnerowcy znajdują się na Białorusi, istnieją ogromne emocje na granicy polsko-białoruskiej, więc sesja tej Rady rozstrzygać może o tym, w jaki sposób Unia Europejska będzie funkcjonować w najbliższych miesiącach.

Najważniejszy rzeczywiście jest „pakt o migracji” – on tylko pozornie tak ładnie się nazywa, ale w rzeczywistości jest to pakt o legalizacji nielegalnej imigracji i legalizacji handlu ludźmi, bo do tego to się ostatecznie sprowadza. Opowieści o tym, że w Europie jest mnóstwo migrantów, uchodźców – tak, ale oni kwalifikowani są zupełnie inaczej - nikt nie wyrzuca paszportu i nie udaje, mając lat 21, że jest dzieckiem. W tej chwili jest przygotowany dokument w oparciu o większość, czyli o dyskusję na Radzie Unii Europejskiej, a nie na Radzie Europejskiej - dlatego tak ważna jest Rada. Pan premier powiedział dziś, że jest gotowy przywrócić rangę decyzji, to znaczy spowodować, żeby to musiało być przyjęte jednomyślnie i mam nadzieję, że tak się wydarzy. Artykuły, które są przywoływane, mówią o migracji, a nie o nielegalnej imigracji.

Jakiej decyzji Rady można się spodziewać? Czy będzie afirmatywna wobec planów kanclerza Scholza czy wynikną tu jakieś problemy?

Politycy - zwłaszcza niemieccy - przestają się kryć ze swymi pomysłami. Kanclerz Scholz powiedział swoim posłom, że muszą jak najszybciej ten pakiet dla Niemiec przyjąć. Przypomnijmy, że Niemcy, którzy zawołali nielegalnych imigrantów do Europy, witali ich balonikami i transparentami, teraz mają poważny problem. Poszczególne landy mają pretensje do swoich rządów, że nie mają pieniędzy ani miejsca. Trzeba pamiętać, że odsyłali uchodźców wojennych, a obecnie od kilku miesięcy dyskutują nad przywróceniem kontroli na granicy polsko-niemieckiej i czesko-niemieckiej dlatego, że zauważyli nowy szlak nielegalnej migracji. Jest to z pewnością wielka potrzeba niemiecka, dlatego chcą zdominować Radę Europejską i przepchnąć relokację wszelkimi dostępnymi sposobami. Z tego powodu wydarzy się z pewnością ucieczka do głosowania większościowego w Radzie.

Istnieje też kłopot włoski, choć Giorgia Meloni nie myśli o tym, żeby przyjmować nielegalnych imigrantów, ale żeby zapanować nad tą sytuacją i zdaje się, że jej się te rozwiązania, które pojawiły się w rozporządzeniu, nie podobają. Pamiętajmy, że mamy tam trzy możliwości, ale w każdej z nich trzeba się zgodzić na przymusową relokację. Nieprawdą jest też, że to będzie kilka tysięcy imigrantów - nie, oni w tej chwili oszukują Europejczyków. Trzy tygodnie temu mowa była o 30 tysiącach do nawet 130 tysięcy nielegalnych imigrantów w poszczególnych krajach członkowskich, poza tymi, w których już oczywiście są. Rzeczywistością jest tu karne płacenie za nieprzyjęcie imigrantów, nie ma tu żadnej opowieści o solidarnej odpowiedzialności.

Ktoś, kto nie ogląda polityki międzynarodowej i europejskiej przez ostatnie lata, mógłby uwierzyć naiwnie, że ktoś złoży wniosek i UE w swej łaskawości wyrazi zgodę. Nie, to jest listek figowy do przymusowej relokacji. Unia Europejska miała okazję, na prośby nasze i niektórych innych państw, pokazać swoją wielkoduszność w stosunku do uchodźców wojennych z Ukrainy, ale nie zrobiła tego.

Beata Szydło napisała na Twitterze, że w kuluarach eurokraci szydzą z Polski, mówiąc: „zaskarżcie to sobie do TSUE”. Czy ten cynizm odpowiada z góry założonemu podejściu unijnych instytucji do Polski? Czy to jest pewna reguła postępowania?

To się zrobiła reguła, ponieważ Komisja Europejska chce wygrać wybory w Polsce – to znaczy chce pomóc przejąć władzę Donaldowi Tuskowi, bo takie są jego ambicje. Polska ma być krajem, który będzie się godzić na federalizację Europy, bo my jesteśmy gwarantem tego, że to się po prostu nie stanie. Stąd te wszystkie pożegnania Donalda Tuska i oczekiwania, gdy żegnano go jako przewodniczącego EPL, aby szybko wracał w charakterze premiera RP. To są też wypowiedzi Webera, który mówi publicznie, że PiS musi przegrać i trzeba go ogniem wypalać. To są wypowiedzi o zagłodzeniu, o praworządności – co układa się w jedną, zaplanowaną linię antypolską. Polska przecież stoi na drodze do federalizacji Unii Europejskiej i zapewne dlatego jest tak zwalczana.

Minister Wąsik zaproponował, żeby referendum w sprawie relokacji migrantów poszerzyć o pytania dotyczące polityki klimatycznej czy węgla. Jak pani ocenia ten pomysł?

Ostatnio sporo emocji wywołuje polityka europejska, więc Polacy chcieliby się pewnie wypowiedzieć – czy to w kwestii nielegalnej imigracji, czy też założeń klimatycznych, które bezwzględnie obciążą ich kieszenie. Myślę, że można by rozważyć te kwestie w referendum – zapewne będzie to dyskutowane w Radzie Ministrów. Będzie to także doskonała okazja do tego, żeby z Polakami rozmawiać, pokazać im jak naprawdę to wygląda i walczyć z dezinformacją. W wypadku nielegalnej imigracji to jest celowa, zaplanowana i cyniczna dezinformacja.

Rozmawiał Paweł Nienałtowski

Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl