Wicepremier Gliński: 24 luty nie spadł z nieba

2023-06-04 14:23:20(ost. akt: 2023-06-04 14:31:59)
minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński

minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński

Autor zdjęcia: PAP

Żadna kultura nie jest w stanie przetrwać, obronić się przed inwazją, jeżeli nie czerpie z zasobu kulturowego, który nazywamy zasobem tożsamościowo-patriotycznym. To w świetle tego, co się dzieje na Ukrainie, jest oczywiste – powiedział w niedzielę na Kongresie "Polska Wielki Projekt" wicepremier i szef MKiDN Piotr Gliński.
W niedzielę, ostatnim dniu 13. Kongresu "Polska Wielki Projekt", organizowanego w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego w Warszawie, odbył się panel "Wojna i kultura". Uczestniczyli w nim: wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, historyk, prof. nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki Wojciech Roszkowski i p.o. dyrektor generalny rezerwatu Ławra Kijowsko-Peczerska Maksym Ostapenko.

"To jest wojna o kulturę, o unicestwienie kultury, tożsamości, a więc także siły wspólnoty, która buduje się na kulturze. To było zapowiadane otwarcie przez Putina, to jest realizowane. 1400 obiektów kultury uległo zniszczeniu. Jedna trzecia z tego całkowitemu zniszczeniu. Ta presja na kulturę i ta walka z kulturą dotyczy np. także Białorusi. W tej chwili wyraźnie na Białorusi są prowadzone działania przeciwko językowi białoruskiemu, przeciwko tożsamości i kulturze białoruskiej, żeby włączyć tak samo, jak Ukrainę, włączyć do tego miru rosyjskiego te wspólnoty narodowe" – powiedział wicepremier Gliński.

Wskazał, że Rosjanie "chcieli zniszczyć kulturę, a to kultura okazała się tym głównym czynnikiem obrony Ukrainy i Europy".

Jak mówił, Ukraińcy "bronią swojej wspólnoty, ale bronią także wspólnoty kulturowej świata zachodniego, a siły do tego czerpią z kultury".

"Ta wojna uświadamia, co jest najważniejszego w kulturze wspólnot. To jest element właśnie kultury narodowej. Siła tych elementów narodowych, wspólnotowych, nie szowinistycznych, nie nacjonalistycznych, a narodowych, patriotycznych jest dominująca. Okazuje się, że żadna kultura nie jest w stanie przetrwać, być aktywna, obronić się przed taką straszliwą inwazją, jeżeli nie czerpie z tego zasobu kulturowego, który nazywamy zasobem tożsamościowo-patriotycznym. To jest w świetle tego, co się dzieje teraz na Ukrainie, dla nas oczywiste" – wskazał minister kultury.

"Nasi poprzednicy nie tylko nie budowali suwerenności polskiej w obszarze gospodarczym, politycznym, energetycznym, ale także kulturowym. Celowo chyba niszczyli ten element narodowo-patriotyczny polskiej kultury, nie budując podstawowych zupełnie instytucji, których rozumiem, że w PRL-u nie budowano, ale w III RP też nie budowano i nie wzmacniano nas, jako wspólnoty, która jest zdolna rozwijać się ambitnie i zdolna do wyzwań ambitnych. Zwłaszcza Polska, ale każda wspólnota narodowa, musi mieć takie ambicje i takie wyzwania musi realizować, żeby przetrwać i wygrywać w tej wielkie rywalizacji, która się odbywa w świecie współczesnym pomiędzy wspólnotami narodowymi. Wbrew temu, co nam się wydaje, pewne wspólnoty na zachodzie Europy doskonale to rozumieją i realizują. Bardzo inteligentnie, z wykorzystaniem olbrzymich zasobów, to od lat realizują, a myśmy mieli w tym wyścigu kulturowym przegrać" – ocenił Gliński.

Dodał, że "ta wojna na Ukrainie nam uświadamia, jak to wszystko wygląda". Zwracając się do p.o. dyrektora generalnego rezerwatu Ławra Kijowsko-Peczerska powiedział: "My zawsze powinniśmy zaczynać od tego, że dziękujemy wam, Ukraińcom, że bronicie świata cywilizowanego".

"Siły do tego czerpiecie właśnie z kultury. Z tego, co chciał Putin zniszczyć w pierwszym rzędzie, nadział się na to i przegrał. Naród, który jest gotowy umierać za ojczyznę, to jest naród, który ma potężną, nie do zniszczenia, kulturę" – podkreślił.

Minister kultury ocenił, że Europa za mało się angażuje pomoc Ukrainie. "Nie angażuje się, jedzie na gapę. Ukraińcy za nich walczą, a oni traktują lekceważąco" – mówił. Wskazał, że "świat też nie może udawać teraz, że z Rosją można robić interesy". "Kto tak mówi, to tworzy kolejne piekło na ziemi, bo takie będą konsekwencje nieodpowiedzialnej polityki wobec Putina. Putin był przez lata karmiony przez te największe wspólnoty zachodnie" – dodał.

Mówiąc o polskiej pomocy dla kultury na Ukrainie, podkreślił, że "ona jest wielowektorowa". "My to traktujemy jako nasz obowiązek, nie tylko humanitarny, ale także obowiązek wobec własnej wspólnoty. My bardzo się cieszymy z nowych relacji z Ukrainą, bardzo je doceniamy, jestem pełen nadziei, mimo tego że było bardzo trudno" – powiedział szef resortu kultury.

Przypomniał, że przed wybuchem wojny na Ukrainie, Polska powołała specjalną grupę roboczą ds. pomocy, badano także możliwości pomocy, a po wybuchu wojny powołano Centrum Pomocy dla Kultury na Ukrainie, które do tej pory koordynuje całą pomoc kierowaną na Ukrainę.

"Byliśmy i jesteśmy ambasadorem ukraińskich interesów na Zachodzie i w Europie. Wygląda to często humorystycznie, wygląda to często przerażająco. Do dzisiaj nie ma oddzielnego europejskiego funduszu na pomoc dla kultury na Ukrainie, bo są względy budżetowe, inne względy, absolutna obłuda elit europejskich do dnia dzisiejszego" – mówił Gliński.

Historyk prof. Wojciech Roszkowski ocenił, że "wojna najczęściej, nie jest bezrozumnym mordowaniem się, o coś zawsze chodzi".

"Pytanie – o co chodzi agresorowi i o co chodzi obrońcy. Obrońca, w tym wypadku, mówimy o wojnie na Ukrainie, jest obrońcą nie tyle swojego terytorium czy swojej wolności, ale tożsamości jako takiej. To jest coś znacznie więcej niż tylko kwestia Krymu, Donbasu i Zaporoża. To jest kwestia tożsamości. Kierownictwo polityczne Rosji zdecydowało, że nie istnieje tożsamość ukraińska, wobec tego trzeba potraktować Ukrainę jako część Rosji. I używają do tego takich środków, jakich używają" – mówił.

Podkreślił, że "mamy do czynienia z obroną kultury, fundamentów kultury, tożsamości, tego wszystkiego, co się na to składa – język, pamiątki historyczne, dziedzictwo materialne, pałace, muzea itd.".

Jak mówił, "wojna na Ukrainie jest takim skrajnym przykładem tego, że strona agresywna rozpoczęła wojnę, mimo że była ostrzegana wielokrotnie". "Ten 24 luty nie spadł z nieba. To był ostateczny próg pewnego procesu, który zaczął się na Majdanie, aneksją Krymu itd. Agresor nie był przywoływany do porządku. Agresorowi wydawało się, że ma jakąś rację, która w gruncie rzeczy jest siłą i tej siły próbuje użyć" – wskazał prof. Roszkowski.

Zwrócił uwagę, że wojna na Ukrainie "ma jeden charakterystyczny rys – sąsiedzi i otoczenie międzynarodowe ma ogromną rolę do odegrania". "Sąsiedztwo wschodnioeuropejskie jest szczególnie ważne jako pośrednictwo w ratowaniu tego dziedzictwa, jak również w pewnego rodzaju bieżącej prezentacji tego dziedzictwa".

P.o. dyrektor generalnego rezerwatu Ławra Kijowsko-Peczerska Maksym Ostapenko powiedział, że "Rosja rozpoczęła wojnę nie o tereny, nie o zasoby, nie o ludzi, Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko ukraińskiej i europejskiej tożsamości".

"Kiedy Ukraina przyjęła ten wybór europejski, kiedy Ukraińcy poczuli się częścią właśnie tej jednolitej, Europy, to było dla Rosji ogromną stratą i to zachęciło ją do pójścia na tę drogę imperialną" – wskazał.

Ocenił, że "ta wojna w znacznej mierze jest o tożsamość, o kulturę i o te wartości, które Ukraina i zbrojne siły Ukrainy próbują bronić".

Podkreślił, że tylko dzięki pomocy takich państw jak Polska Kijów nie stał się Warszawą z 1944 r. Podziękował za to wsparcie.

Dodał, że "wojna daje nam nowy wymiar, absolutnie nowych relacji, stosunków i rozmowy o pamięci historycznej, znaczeniu i zachowaniu tych zabytków, które są nie tylko własnością państwa, które zostało zaatakowane, ale jest to własność całego świata, całej cywilizacji".

"Agresor, który atakuje kraj, znęca się nad całą cywilizacją. To jest bardzo ważne, żeby każdy kraj, który jest w takiej sytuacji, mógł zachować swoje dziedzictwo" – powiedział.

Ostapenko, pytany o to, jakie gesty mogliby wykonać Ukraińcy w kontekście naszej trudnej przeszłości, m.in. zbrodni wołyńskiej, powiedział, że rozumie Polaków i to, że jest to dla nas temat bardzo trudny i bolesny.

"Dlatego powinniśmy dalej słyszeć się wzajemnie, stawiać sobie właściwie pytania. W Ukrainie większość ludzi o tej tragedii nawet nie wie. Uważam, że wspólne, wyważone projekty historyczne, ostrożne, które pozwoliłyby kontynuować ten dialog, pomogłyby znaleźć właściwe słowa" – ocenił.

Jak mówił, "wojna każe nam ponownie przemyśleć wiele rzeczy". "Powinniśmy kontynuować dialog, rozmawiać z historykami z Polski i Ukrainy, upamiętnić ofiary, nie zamykać na to oczu. Ze swej strony uważam, że państwo i urzędnicy państwowi, którzy widzą okrutną wojnę, teraz inaczej będą traktować polski naród" – ocenił.

Zapowiedział, że chciałby się zwrócić się do Cerkwi Prawosławnej Ukrainy, aby wspólnie upamiętnić w modlitwach ofiary tej tragedii.

Od piątku w Warszawie pod hasłem "Suwerenność" odbywa się 13. Kongres "Polska Wielki Projekt", nad którym honorowy patronat objął prezydent Andrzej Duda. Gośćmi kongresu byli m.in. premier Mateusz Morawiecki, wicepremierzy Jacek Sasin i Piotr Gliński oraz przedstawiciele świata nauki i kultury. (PAP)