Świat przez pryzmat akwareli. Wernisaż Wioletty Ustyjańczuk w Olsztynie

2023-03-24 10:31:31(ost. akt: 2023-03-24 13:58:31)

Autor zdjęcia: UWM

Dziś (piątek 24 marca) zostanie zaprezentowana wernisaż akwareli Wioletty Ustyjańczuk. Wydarzenie odbędzie się w Bibliotece Uniwersyteckiej UWM. Wystawa pt. "Ukojenie" rozpocznie się o godz. 18:00.
Wioletta Ustyjańczuk w "Ukojeniu" ukazuje ręką akwarelisty wdzięki północno-wschodniej Polski, skupiając się na regionalnej architekturze, przyrodzie i krajobrazom.

— Nie jest pani osobą bardzo rozpoznawalną w olsztyńskim świecie artystycznym. Czy to pierwszy wernisaż?
— Pierwszy, ponieważ maluję od 3 lat. Jestem amatorką, intensywnie uczącą się, korzystającą z warsztatów mistrzów akwareli. Uczestniczyłam w warsztatach Grzegorza Wróbla, Krystyny Lubański, wietnamskiego akwarelisty Minh Dama oraz Krzysztofa Ludwina. Są to warsztaty z tzw. mentoringiem, czyli wykonywaliśmy wspólnie prace, które potem wysyłałam i były przez nich oceniane i analizowane.

— Stresuje się pani?
— Odważyłam się pokazać swoje prace, ponieważ jestem w dużej ilości internetowych grup akwarelistów, i tam otrzymuję informację zwrotne, że innym podoba się moje malarstwo. Chwalą odwagę w podejmowaniu decyzji, dobór kolorów i dostaję prośby o sfotografowanie etapów powstawania moich prac. Ilość pozytywnych opinii utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie ma wstydu. Mam ciekawość i chęć rozwoju, planuję warsztaty u kolejnych mistrzów akwareli.

— Dlaczego akurat akwarele?
— Gdy zaczęłam przygodę ze sztuką, okazało się, akwarela była dla mnie najtrudniejszą techniką, po prostu sobie z nią nie radziłam. Jakiś taki mój upór, chyba genetycznie odziedziczony po przodkach, sprawił że coś, co sprawia trudność wywołuje jednocześnie chęć poznania tego. Nie mogłam podarować tego, że ta akwarela ze mną wygrywa. Odstawiłam na bok inne techniki i skupiłam się tylko na akwareli.

— W pani sztuce dominuje tematyka krajobrazów, zabytków i przyrody. Dlaczego?
— Wszystkie moje próby poszły w tym kierunku. Okazało się najlepiej mi to wychodzi. Wiele rzeczy mam wypróbowanych, przy czym gdy trzeba podjąć decyzję co dać na wernisaż, należało stworzyć spójną wystawę. Okazało się, że Warmia i Mazury stanowi większość, więc nie był to trudny wybór.

— Nigdy nie wiadomo, kiedy sztuka się do nas odezwie. Każdy wiek jest dobry na rozpoczęcie romansu z pędzlami i płótnem?
— Po moim przykładzie widać, że jeśli przegapiło się jakiś moment w swoim życiu to wiek nie gra roli. Ja jestem po 50-ce i 3 lata temu odkryłam swoją pasje, to znaczy, że w każdym wieku można coś zacząć. To jest przesłanie, które chciałabym przekazać ludziom, że nigdy nie jest za późno na odkrycie swojego powołania, pasji czy predyspozycji. Zawsze warto próbować.

Z Wiolettą Ustyjańczuk rozmawiał Adrian Witkowski