Kolektyw Otwartych Serc zaprasza na imprezę "Kobiety mają moc", która ma wspomóc Kingę Rydz z Olsztyna

2023-02-23 18:00:00(ost. akt: 2023-02-23 16:04:20)
Kolektyw Otwartych Serc na jednym ze spotkań

Kolektyw Otwartych Serc na jednym ze spotkań

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Mają w sobie wolę walki. Najpierw walczyły na pięści, a teraz walczą o zdrowie dzieci. Nazwały się Kolektywem Otwartych Serc. To dziewczyny z olsztyńskiego Zatorza. Można powiedzieć, że zwykłe. Ale niezwykłe.
„Gdzie diabeł nie może, tam pośle Zatorze” — tak na początku miały się nazywać dziewczyny z Zatorza. Ale z tym diabłem trochę zgrzytało. Tym bardziej że mają dobre serca. W końcu stanęło na tym, że padło na nazwę Kolektyw Otwartych Serc. Spotykają się, gdy tylko mogą, choć czasu ciągle mało. Jest ich siedem i gdy nie mogą razem zjeść ciastka i napić się kawy, kontaktują się przez internet. Komunikatory nigdy nie milkną.

Za co się lubimy?


— Bywa, że wracam do domu po pracy i zamiast się rozebrać, zaczynam czytać wiadomości, jakie napływają od dziewczyn. I za jakiś czas słyszę, jak córka mi mówi: „mamo, może chociaż buty byś zdjęła…”. A ja siedzę w kurtce, w butach właśnie i odpisuję. Nie mogę się oderwać — uśmiecha się Anna Kołakowska, handlowiec i marketingowiec z zawodu. — Nie tylko mamy o czym rozmawiać, ale możemy na siebie liczyć. Działamy i świetnie się uzupełniamy.

— Za co się lubimy? Chyba za to, że każda jest inna. Każda coś wnosi. Każda jest z innej beczki, z innej branży, z innym życiowym doświadczeniem, innym podejściem do tego, co na co dzień. Ale najbardziej łączy nas dzielnica Olsztyna, bo znamy się z Zatorza. Znamy się z korytarzy szkolnych i przedszkolnych, a cztery z nas spotkały się w ringu klubu bokserskiego — opowiada Ewelina Piórkowska, która zawodowo zajmuje się zamówieniami publicznymi. — Ten klub bokserski to nie tylko walka na pięści, ale również spotkania, które wnoszą dużo dobra w życia. To właśnie klub zorganizował w 2019 roku imprezę w SP 13, która miała na celu pomóc chorej dziewczynce. I tam się wszystkie spotkałyśmy.

— Szukałyśmy na Zatorzu miejsca, gdzie można byłoby się spotykać. Zależało nam, żeby stworzyć świetlicę, w której można robić różne fajne rzeczy dla mieszkańców Olsztyna. Tak same z siebie chciałyśmy to robić. Udało nam się znaleźć takie miejsce w Radzie Osiedla Zatorze. Na początku puszczałyśmy z projektorów treningi m.in. z Ewą Chodakowską. Stawiałyśmy na ruch. Dzięki temu zapoznałyśmy się z olsztyńskimi pięściarzami, którzy stworzyli dla nas sekcję kobiecą. Boksowałyśmy się i zacieśniłyśmy swoje więzi — dodaje Kinga Grabowska, dziennikarka. — Mogłyśmy się spotkać, wyżyć, pogadać… I tam zaczęło się rodzić wiele pomysłów. Tak trafiłyśmy do szkoły „trzynastki”.
A później przyszedł czas na kolejne imprezy. Na każdej dziewczyny zbierały pieniądze na walczące z chorobą dziecko. Była Hania, była i będzie Kinga Rydz, która choruje na SMA — rdzeniowy zanik mięśni i potrzebuje najdroższego leku świata. Była impreza sportowa, był bal dla dzieci. Za każdym razem sale pękały w szwach. Dziewczyny z Zatorza chcą zebrać jak najwięcej i też jak najwięcej dać od sobie. Bo w życiu, wiadomo, nie ma nic za darmo.

Kinga Rydz choruje na SMA. Liczy się każda złotówka
Fot. siepomaga.pl
Kinga Rydz choruje na SMA. Liczy się każda złotówka

Zaangażowanie wchodzi im w krew


— Każda z nas ma co robić. Mamy dom, dzieci, rodziny… Ale ja wolę zarwać te kilka nocy, niż robić to z myślą, że to dotyczy mojego dziecka. Mnie to dużo nie kosztuje, gdy piekę trzy ciasta na kiermasz. A walka o życie ma ogromną cenę. Kto się z tym nie spotkał, nie ma o tym pojęcia. Wierzę też, że dobro wraca. Być może ja kiedyś będę w takiej sytuacji i ktoś mi pomoże — przyznaje Ewelina Piórkowska. — Wszystko robimy bezinteresownie. Nie bierzemy za to pieniędzy, nie dostajemy za to laurek. Mamy wewnętrzną satysfakcję, że nam się udaje. Robimy to też dla naszych dzieci, które patrzą na nasze zaangażowanie. Pomagają nam zawsze i chętnie. Albo mieszają grochówkę, albo sprzątają. I są zawsze z nami. To zaangażowanie wchodzi im w krew. W przyszłości też będą wiedziały, że można zrobić coś bezinteresownie.

— Może to brzmi banalnie, ale robimy wszystko z potrzeby serca — podkreśla Kinga Grabowska. — Widzę w nas wolę walki i chęć pokazania ludziom, że nie trzeba być kimś rozpoznawalnym, żeby zrobić coś ważnego i dobrego. Wystarczy chcieć.

— W sumie to już ludzie nas rozpoznają. Mówią: „o, to te dziewczyny z Zatorza” i wchodzą w to, co proponujemy. Wiedzą, że robimy coś dobrego. Mamy za sobą dopiero trzy imprezy, ale udało nam się zebrać już 50 tys. zł! Jak na dziewczyny, które nie mają doświadczenia w tego typu działalności, to ogromna suma — zauważa Katarzyna Oleksa, cukiernik. — Gdy po ostatniej akcji w SP 5 dla Hani liczyłyśmy pieniądze, nie wierzyłyśmy, że uzbierałyśmy aż 32 tys. zł. Liczyłyśmy raz, potem drugi, bo myślałyśmy, że się pomyliłyśmy. To spotkanie przerosło nasze oczekiwania. I dodało nam wiatru w skrzydła.

I to jest cud!


— Ja akurat dołączyłam do dziewczyn niedawno. Widziałam, że potrzebne są ręce do pracy po jednym ze spotkań, więc chwyciłam za miotłę i… tak zostałam. I nie wyobrażam sobie, że mogłoby nas nie być — zauważa Emilia Sobocińska, opiekunka w żłobku. — Gdy patrzę na dziewczyny, to je podziwiam. Gdy patrzę, ile czasu poświęcają i jak bardzo się angażują, jestem pod wrażeniem. Nie wiem, jak one wszystko potrafią załatwić. A czego się nie dotkną, zamienia się w cud. I to jest cud!

— Im mniej mamy czasu, tym lepiej jesteśmy zorganizowane. Nie mamy trybu kanapowca. Działamy, bo tak mamy. Ale, co chyba w nas ważne, potrafimy uczyć się na błędach. Widzimy, co nam nie wychodzi i następnym razem to naprawiamy. Każda impreza jest coraz lepsza — podkreśla Katarzyna Oleksa. — A ta, która przed nami 26 lutego, na pewno będzie niesamowita.

— Przygotowujemy dzień, w którym kobiety będą w pełni zaopiekowane. Zatroszczą się o nie, o nas, styliści, makijażyści i fotograf. Zadbamy o zdrowie, ruch i sprawy wewnętrzne. Szykujemy szereg warsztatów — od tańczenia salsy, flamenco, burleski, przez jogę po ceramikę. Będą też rozmowy o kobiecości „Jestem kobietą i to jest moja wartość”. Zapraszamy również niesamowitych gości. Będą m.in. Iwona Pavlović, Ewa Kaliszuk, Ewa Cichocka, Ewa Kowerzanow-Luto, Krystyna Puzio… Na nich nie kończymy — zaprasza Kinga Grabowska. — Kobiety z Olsztyna nie tylko opowiedzą i pokażą nam swoje pasje, ale przede wszystkim chcą nam pomóc. I pomóc Kindze Rydz, która cały czas potrzebuje ponad 6 mln zł, żeby być zdrową dziewczynką. Będzie można korzystać prawie ze wszystkiego do woli po wykupieniu cegiełki za 50 zł. Impreza „Kobiety mają moc” odbędzie się w olsztyńskim Hotelu Omega w godz. 11-18.  
Kolektyw Otwartych Serc tworzą Ewelina Piórkowska, Anna Kołakowska, Kinga Grabowska, Marzena Kacpura, Emilia Sobocińska, Katarzyna Oleksa i Iza Brzezińska.

ADA ROMANOWSKA