Politycy z Warmii i Mazur komentują bieżące wydarzenia [OPINIE]

2023-02-07 09:31:48(ost. akt: 2023-02-06 17:04:59)

Autor zdjęcia: GO

Zaczynamy cykl, w którym politycy z Warmii i Mazur będą komentować wydarzenia polityczne z mijającego tygodnia bądź odnosić się do kwestii, które uznają za warte społecznej uwagi. Dbając o pluralizm, oddajemy nasze łamy wszystkim opcjom. Jednocześnie informujemy, że redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych poniżej opinii.
Monika Falej, Nowa Lewica

Gdy politycy komentują otaczającą nas rzeczywistość, skupiają się głównie na krytyce. Wiele rzeczy nas bulwersuje, na wiele nie ma naszego przyzwolenia. Jednak częściej powinniśmy mówić o rzeczach wyjątkowych, godnych podziwu. O tym, co nam, polskiemu społeczeństwu, się udaje. Takim zjawiskiem jest fenomen Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Co roku, w jeden z najzimniejszych dni w roku miliony ludzi wychodzą na ulice, by brać udział w tym wyjątkowym wydarzeniu. Jedni licytują czy wrzucają pieniądze do puszek, inni robią wszystko, by kolejny finał był jeszcze ciekawszy. Miesiącami pracują na to, by tego jednego dnia zebrać jak najwięcej pieniędzy na ratowanie życia. Przez 31 lat udało się zebrać niemal 2 miliardy złotych. WOŚP kupiła i przekazała blisko 70 tysięcy urządzeń do placówek ochrony zdrowia w całej Polsce. Szacuje się, że w 2020 roku co piąty sprzęt w szpitalach pochodził od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Skupiamy się na tym, ile udaje się zebrać pieniędzy. Jak wielkie jest to wsparcie polskiej służby zdrowia. Dla mnie jako szefowej olsztyńskiego sztabu WOŚP, która widzi to zjawisko od środka, równie ważne jest to, co udaje się wypracować przy okazji zbiórki na tak szczytny cel. Gdy widzę z jednej strony tysiące wolontariuszy, ludzi, którzy poświęcają swój czas, umiejętności i zapał do pomocy innym, a z drugiej miliony, którzy wspierają WOŚP, wrzucają często ostatni grosz to puszki, gdy dumnie noszą przyklejone czerwone serduszko, to nie dowierzam. Tego dnia naprawdę czuć siłę wspólnoty, wspólnoty ludzi dobrych serc. Mnóżmy dobro, dzieląc się nim z innymi!

Miron Sycz, Platforma Obywatelska

Wydaje mi się, że w ostatnich dniach najbardziej bulwersującą sprawą jest problem dotacji przyznanych przez ministra Czarnka. Prawdę mówiąc, nie zdawałem sobie sprawy ze skali tych dotacji. Rozmawiałem z wieloma fundacjami, które są przerażone tym, co się stało. Fundacje i stowarzyszenia, które prowadzą działalność charytatywną i edukacyjną, nie otrzymały dotacji pomimo tego, że miały pozytywną opinię ekspertów. Z kolei podmiotom, które nie otrzymały pozytywnej opinii, przyznano bardzo dużą dotację. Dotyczy to między innymi fundacji z Elbląga. Delikatnie mówiąc, napawa to dużym niesmakiem. Niewątpliwie jest to najbardziej palący problem, dyskutowany w różnych grupach społecznych.
Z rzeczy pozytywnych należałoby odnotować to, że w naszym województwie przystępujemy do opracowywania szczegółowych kryteriów dotyczących wdrażania programów funduszy europejskich. Mamy rekordową ilość środków. Do końca marca chcielibyśmy powołać komitet monitorujący i na początku nowego kwartału rozpocząć ogłaszanie nowych konkursów.

Michał Wypij, Porozumienie

Ogólnie rzecz biorąc, to trochę się cieszę i trochę się nie cieszę.
Cieszę się, że władza upaja jak wino i dla wielu skończy się potężnym kacem. Na razie politycy Prawa i Sprawiedliwości w uniesieniu piszą ciekawe ustawy i rozdają na prawo i lewo (ale bardziej na prawo) publiczne pieniądze.
Cieszę się, że Fundacja „Dumni z Elbląga” otrzymała 2 miliony zł dotacji od ministra Czarnka na zakup wilii. Fundacja może nie posiada jeszcze żadnego dorobku, ale z prezentu z pewnością jest dumna. Tylko czy elblążanie będą z nich dumni?
Cieszę się, że Jarosław Kaczyński nie przejechał zakonnicy na pasach, bo zaraz powstałaby poprawka do ustawy i od jutra potrącenie zakonnicy nie byłoby traktowane jako wykroczenie.
Nie cieszę się za to z tego, że PiS wprowadził zmiany w podatku od spadków i darowizn. Jeśli przepisy wejdą w życie, zagrożone będą zrzutki na kosztowne terapie dla chorych. To doskonale pokazuje oblicze obozu władzy – nikomu nie daruje, nie przepuści żadnej okazji, żeby wyciągnąć pieniądze od Polaków. Prospołeczne hasła to tylko tania propaganda, na wewnętrzny użytek partii.
Nie cieszę się też, że władze mojej partii próbują łączyć siły z Agrounią. Bo to oznacza, że moje dni w Porozumieniu są policzone. Ale o tym następnym razem.

Jerzy Szmit, Fundacja im. Piotra Poleskiego, Prawo i Sprawiedliwość

Za nami kolejna konferencja z cyklu „Metropolia Olsztyn”, która dotyczyła planowania urbanistyki i przestrzennego rozwoju miasta. Nasza inicjatywa rozwija się coraz lepiej. Dość powiedzieć, że była to już piąta konferencja. Wcześniej mówiliśmy o historycznych impulsach rozwojowych Olsztyna. Drugie spotkanie dotyczyło postrzegania miasta zarówno przez osoby z zewnątrz, jak i jego mieszkańców. Później rozmawialiśmy o otoczeniu Olsztyna i relacjach miasta z sąsiednimi samorządami, a podczas czwartego spotkania debatowaliśmy o możliwości stworzenia kolei metropolitalnej.
Warto podkreślić, że w dyskusjach biorą udział najwyższej klasy eksperci, przedstawiciele okolicznych samorządów oraz ci, którym dobro Olsztyna leży na sercu. Organizatorem cyklu „Metropolia Olsztyn” jest Fundacja im. Piotra poleskiego oraz Akademicki Klub Obywatelski.
W czasie nieskrępowanych dyskusji szukamy impulsów rozwojowych miasta, które w ostatnich latach niestety się zatrzymało. Brakuje nowej wizji, nowych pomysłów, a przede wszystkim tego, jak konkurować nie tylko z sąsiednimi, ale też z ośrodkami, z którymi w naturalny sposób konkurujemy. Myślę chociażby o Toruniu czy Białymstoku. Jeśli tę konfrontację będziemy przegrywać, to zarówno liczba ludności, jak i nasz potencjał będą spadać. Musimy mieć takie atuty, które będą się liczyć w kraju i za granicą. Z tego powodu podczas najbliższego spotkania będziemy rozmawiać o tym, jak promować Olsztyn jako miejsce do inwestowania i prowadzenia zyskownej działalności gospodarczej.

Urszula Pasławska, Polskie Stronnictwo Ludowe

W naszym regionie powinno powstać Centrum Chorób Kobiecych, gdzie każda mieszkanka województwa znajdzie darmową opiekę, leczenie i profilaktykę. I z takim pismem wystąpiłam do Gustawa Marka Brzezina, marszałka województwa. Bo nie ma nic ważniejszego niż zdrowie, a zdrowa kobieta to silna rodzina. Niestety w Polsce odwrotnie niż w innych krajach Europy notuje się regularny wzrost zachorowań na nowotwory ginekologiczne i zgonów z tego powodu. Tylko na raka szyjki macicy choruje rocznie o 50 proc. więcej i umiera o 100 proc. więcej Polek, niż wynosi średnia unijna, mimo że ten rak wcześnie wykryty jest niemal w 100 proc. wyleczalny!
Dzieje się tak dlatego, że dostęp do ginekologa jest trudny, szczególnie w mniejszych miejscowościach, bo nie każdą z nas stać na wizyty prywatne. Skoro polityka zdrowotna rządu pozostawia wiele do życzenia, tematem musi się zająć samorząd. Samorząd województwa prowadzi już własny program in vitro, przymierza się do otwarcia Centrum Psychiatrii Dziecięcej przy szpitalu w Ameryce. Jestem przekonana, że podejmie także działania prowadzące do uruchomienia Centrum Chorób Kobiecych.

Piotr Lisiecki, Konfederacja

Mijający tydzień to przede wszystkim protesty rolników mających problem ze zbyciem produkowanego przez siebie zboża. Jego miejsce zajmuje napływające szeroką rzeką zboże z Ukrainy. 19 maja ubiegłego roku Parlament Europejski zwolnił na rok produkty rolne z Ukrainy w geście solidarności i dla pomocy walczącemu z Rosją krajowi. Stało się jednak tak, że zboże z Ukrainy trafia głównie na rynek polski, gdy Polska miała być tylko krajem tranzytowym. Polskie podmioty skupowe i polscy producenci zbóż dojechali do granicy bankructwa i to zmusiło ich do wyjścia na ulicę. Rząd polski nie ma dobrego pomysłu, co z tym zrobić. Przez kilka miesięcy starał się sprawę przemilczeć, a obecnie ogląda się na decyzje unijne. Tymczasem polscy chłopi bankrutują. Chciałbym podkreślić, że eksport zboża z Ukrainy wcale nie zasila wysiłku wojennego armii ukraińskiej. Rolnictwo na Ukrainie jest zdominowane przez garstkę oligarchów z kilkoma paszportami. I to ich portfele napychane są zyskami z eksportu ukraińskiego ziarna.