Mordowali, gwałcili, grabili, palili…

2023-01-22 10:40:00(ost. akt: 2023-01-22 11:02:59)
227 ciał. Kobiet, dzieci, mężczyzn. Tyle wydobyto ich w 1955 roku z masowego grobu w centrum Kortowa. Ten był największy z odnalezionych, ale w 1945 roku w Olsztynie było ich wiele. Pogrzebano w nich ofiary sowieckich żołnierzy z zimy 1945 roku.

— Cały dworzec płonął… przy dworcu była sodoma i gomora, na skwerku leżało z 50 trupów w szpitalnych ubraniach popalonych, nagie kobiety opalone, czarne jak węgiel… Przy skwerku był schron – zajrzałem do środka, na wstępie leżał gruby urzędnik kolejowy, w uniformie, głową w dół, obok kobieta, dalej widać było nogi, pozawalane nabitymi koszami z bielizną, tobołami, walizkami – wszystko to porozwalane, pokrwawione i zabłocone — wspominał Karol Hochlajtner, który przybył do Olsztyna 17 lutego z pierwszą grupą polskich kolejarzy.

Dlaczego dworzec płonął prawie miesiąc po zajęciu miasta przez wojska sowieckie? To proste, podpalili go rosyjscy żołnierze. Olsztyn został zajęty 21/22 stycznia 1945 roku właściwie bez walki. Miasto specjalnie nie ucierpiało. Pierwsza grupa zdobywców zajęła się przede wszystkim grabieżami, gwałtami i mordowaniem cywilów. Kiedy ci odeszli, przyszła druga grupa, to oni spalili miasto w lutym 1945 roku. W efekcie centrum Olsztyna legło w gruzach, zniszczonych zostało 1040 z 2640 budynków.

Podpalili wypełniony ludźmi budynek

Do największych zbrodni doszło jednak miesiąc wcześniej, tuż po wejściu do miasta sowieckich żołnierzy. Pierwszymi ich ofiarami byli psychicznie chorzy, cywilni uciekinierzy i ranni niemieccy żołnierze, którzy przebywali na terenie Zakładu dla Obłąkanych w Kortowie. Po wybuchu wojny Hitler rozkazał wymordowanie wszystkich psychicznie chorych obywateli Niemiec. Taki los spotkał tez większość pacjentów kortowskiego szpitala. Ostatni transport, liczący około 500 chorych, wyjechał z Olsztyna w kierunku Prabut 19 lub 20 stycznia 1945 rok. Ich los nie jest znany. Tych, którzy pozostali, dobili rosyjscy żołnierze.

— Zgodnie z ujawnioną ostatnio relacją 40-letniej wówczas pielęgniarki… Rosjanie najpierw podpalili wypełniony ludźmi nieistniejący już duży, trzykondygnacyjny budynek przy drodze do Olsztynka. Wzniecony przy użyciu miotaczy ognia od parteru pożar skutecznie odciął uwięzionym tam nieszczęśnikom drogę ucieczki. Do tych, którzy szukali ratunku przed płomieniami, wyskakując przez okna, strzelano z broni ręcznej — pisał przed laty w „Gazecie Olsztyńskiej” Stanisław Piechocki (1955-2005), autor m.in książek „Olsztyn styczeń 1945” oraz „Czyściec zwany Kortau”, które wykorzystałem przy pisaniu tego tekstu.

Ekshumacje masowych grobów w Kortowie przeprowadzono w pierwszej połowie lat 50., ale pierwszy masowy grób (80 ciał) odkryto koło stołówki akademickiej w 1949 roku. Byli to zamordowani przez Rosjan ranni niemieccy żołnierze. Potem odkryto trzy kolejne masowe groby, w których spoczywało po kilkadziesiąt osób.

Wspomniane na początku tekstu 227 ciał wykopano także pod stołówką akademicką, ale w roku 1955. — Z formalnego, lecz niekompletnego… protokółu… wynika, że w mogile tej natrafiono wyłącznie na zwłoki kobiet i dzieci, chociaż naoczni świadkowie utrzymują, że były w niej również liczne ciała mężczyzn — napisał Stanisław Piechocki we wspomnianej już książce „Olsztyn styczeń 1945”.

Ci ostatni to pacjenci zakładu i ranni żołnierze niemieccy. Kobiety i dzieci to uchodźcy, którzy „schronili się na noc przed mrozem i śniegiem w Kortowie, by ponieść tu, w dantejskiej scenerii, niespodziewaną śmierć”.

Żołnierze rosyjscy zabili wtedy w Kortowie około 600 osób.

Masowe groby na ulicach

Do masowych zabójstw dochodziło w całym Olsztynie. Tak było w szpitalu ewangelickim na Wojska Polskiego, w domu starców na dzisiejszej Mariańskiej i obecnym szpitalu miejskim. Tam, w opustoszałym gmachu, schroniła się grupa mieszkanek Olsztyna i trzy zakonnice, które posługiwały wcześniej chorym (szpital wcześniej ewakuowano). Żołnierze sowieccy kobiety zgwałcili, a następnie spędzili wszystkich do szpitalnej jadalni. Kilka osób zatłukli kolbami karabinów. Zabili też zakonnice.

Nieznaną liczbę cywilów żołnierze sowieccy zamordowali też na olsztyńskim dworcu.

21 stycznia 1945 był tam z mamą i i siostrą Herbert Monkowski, niemiecki Warmiak, który po 1980 roku założył w Niemczech Towarzystwo Wspomagania Polaków. Przez dwanaście lat przygotował trzydzieści transportów z darami. W tamtym styczniu miał 11 lat. Na stacji stał pociąg z Niemcami, którzy nie zdążyli się ewakuować. — Od strony stacji szybko zbliżyły się dwa sowieckie czołgi. Z pełnym impetem wjechały w dwa wagony, miażdżąc je doszczętnie, razem z znajdującymi się w środku ludźmi… Słychać było przerażające krzyki i wycie bólu potwornie okaleczonych ludzi. Czołgi wjechały na peron i jechały wzdłuż, rozgniatając tych, którzy nie zdążyli uskoczyć w bok — przywołuje jego wspomnienia polski Warmiak Edward Cyfus w poświęconej Monkowskiemu książce „Pobiegnij moją drogą”.

Ile mieszkańców Olsztyna zabili tuż po zajęciu miasta w styczniu 1945 roku sowieccy żołnierze? Co najmniej kilkuset. Olsztyńskie ulice były pełne masowych grobów. Te największe, o których wspomniałem, znajdowały się na terenie Kortowa, mniejsze np. w okolicach katedry czy na terenie ulicy Fabrycznej, tam gdzie teraz stoi częściowo Aura.

Olsztyn nie był niestety na Warmii wyjątkiem. Z podobnym bestialstwem obeszli się sowieccy żołnierze z mieszkańcami podolsztyńskich wsi. Wystarczy wyjechać tuż za miasto, aby się o tym przekonać.

W Szczęsnym stoi niepozorny krzyż, który przypomina o 198 mieszkańcach Szczęsnego i uchodźcach z innych wsi, których rosyjscy żołnierze zamordowali w styczniu 1945 roku.

Zgniłocha, choć leży blisko Olsztyna, to już Mazury. 21 stycznia 1945 roku Armia Czerwona spaliła we wsi 51 domów. Mieszkańcy schronili się na bagnach. Nie wszyscy jednak zdążyli to zrobić. Pod lasem znajduje się mały cmentarzyk, na którym pochowano kilka ofiar czerwonoarmistów


Po drugiej stronie Olsztyna, w Giedajtach 23 stycznia żołnierze radzieccy zabili ponad 30 osób. Tak ten dzień zapamiętał chłopiec z tej wsi:

— Nagle drzwi się otwierają. Do środka wpadają radzieccy żołnierze… Rosjanie krzyczą i wyciągają na zewnątrz kobiety i dziewczęta. Ciągną je do szopy… Wszystkich nas wyganiają na podwórko… Stoimy pod murem, a oni przeszukują dom. Ci, którzy nas pilnują, zaczynają przeładowywać karabiny. Myślimy: to koniec. Mama przytula nas wszystkich do siebie. Ktoś ma malutki krzyżyk w rękach. Wszyscy szybko całujemy ten krzyżyk i zmawiamy szeptem „Gegrüßet seist Du Maria” („Zdrowaś Maryjo”)… Pojawia się jakiś rosyjski oficer, który zna niemiecki. Matka podchodzi do niego, błaga o pomoc. To pomaga. Komisarz rozgania pistoletem pijaną bandę sprzed domu. A nam wszystkim każe wracać do środka. Oczekujemy dalej najgorszego… Po paru godzinach otwierają się drzwi. Poszarpane, zgwałcone i pobite dziewczęta i kobiety wolno wchodzą. Milczą. Wszyscy milczymy…


Ilu cywilów zginęło wtedy na terenie dzisiejszego warmińskiego-mazurskiego? Tego nie wiemy, ale na pewno było to kilka tysięcy osób.

Ile zgwałcono kobiet? Też tego nie wiemy. Wtedy kobietami „stawały” się dziewczęta. Jak 14-letnia Mazurka Eryka, którą rosyjscy żołnierze trzykrotnie zbiorowo zgwałcili.

Jej historię zamieszczono w książce „Relacje słuchaczy mazurskiego Uniwersytetu Ludowego w Rudziskach Pasymskich”.

Eryka opisała to tak: — Zaczęłam płakać, jak również moja mamusia, ale to nic nie pomogło… Gdyby mi nie żal było mojej mamusi i moich trzech braci, chciałam lepiej swoje życie oddać niźli takiej bandy w ręce wpaść, więc moje błaganie nic nie pomogło, musiałam z nimi pójść…

Igor Hrywna




Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. wojtelk2424 #3113314 22 sty 2024 14:38

    A pomnik nadal stoi. Pinokio z kliką bronią go jak niepodległości. Śmieszne. Puścicie to? Czy jak poprzedni mój komentarz na ten temat zablokuje się? Pozdrawiam serdecznie wszystkich obrońców komuny.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. miro #3108210 27 sty 2023 11:31

    Niemcy to byli świętoszkami w krajach które najechali ,nie było gwałtów, spalonych miast i wsi, mordów cywilnej ludności. Ruscy jak przyszli odpłacali pięknym za nadobne. Wojny doprowadzają do takich patologii.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. pbf #3108108 22 sty 2023 21:13

    To im postawili pomnik wdzięczności (tzw szubienice) ???

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz