BENEDYKT ZNACZY BŁOGOSŁAWIONY

2023-01-02 12:46:32(ost. akt: 2023-01-02 12:48:23)
Kardynał Joseph Ratzinger i Ojciec Święty Jan Paweł II (2005 rok).

Kardynał Joseph Ratzinger i Ojciec Święty Jan Paweł II (2005 rok).

Autor zdjęcia: PAP/EPA OSSERVATORE ROMANO

Imię Benedykt (benedictus) z języka łacińskiego znaczy błogosławiony. Wśród osób, które nosiły to imię na przestrzeni historii znajdziemy wielu błogosławionych i świętych. Czy do tego grona będzie należeć zmarły 31 grudnia 2022 roku papież Benedykt XVI?
Co prawda aklamacje Santo subito, jak to było w przypadku Jana Pawła II, nie są tak liczne, ale też słyszeliśmy, ze papież Franciszek powiedział o Benedykcie XVI, że „Jest świętym. Jest człowiekiem o wysokim poziomie życia duchowego”. Trzeba zatem liczyć się z faktem, że na naszych oczach odszedł do domu Pana święty człowiek.

Wrażliwy na piękno

Pamiętam rok 1988, gdy będąc jeszcze studentką KUL uczestniczyłam w nadaniu tytułu doktora honoris causa tej uczelni Josephowi Ratzingerowi. Na tę uroczystość przyjechała też moja śp. Mama. Siedziałyśmy bardzo blisko sceny w auli KUL i obserwowałyśmy z uwagą tego dystyngowanego, nobliwego, eleganckiego, ale zarazem skromnego kardynała. Po uroczystościach, moja zawsze przenikliwa Mama, powiedziała, że byłby z niego dobry papież. I okazało się miała rację! Z Benedykta zawsze biło swojego rodzaju dostojeństwo i wzniosłość. Nie był on jednak posągowy ani niedostępny, gdyż miał niezwykle mądre, łagodne spojrzenie, subtelny uśmiech, emanował spokojem, wewnętrznym skupieniem, radością i powiedziałabym taką subtelną elegancją bycia. Czuło się, że człowiek ten żyje na granicy dwóch światów – ziemskiego, doczesnego i nadprzyrodzonego, że swoim życiem wewnętrznym sięga Transcendencji. Wbrew obiegowym opiniom Ratzinger nie był „pancernym kardynałem”. Gdy był już papieżem i wciąż spotykał się z różnymi osobami, także w czasie prywatnych audiencji, wyczuwało się zawsze zainteresowanie, zaciekawienie drugim człowiekiem, respekt dla niego. Bez pośpiechu witał się, nawiązywał kontakt wzrokowy i po prostu był obecny dla tej osoby. Ks. Prof. Szymik zauważał podobnie: „Umiał słuchać i szanować każdego człowieka. Nawet jeśli ma dla kogoś tylko dwie minuty, to jego rozmówca w ciągu tych dwu minut czuje się w centrum uwagi”. Jego zachowanie zawsze wyznaczało piękno istnienia, dobre maniery, uważność. Przywołany ks. prof. Szymik, znawca Ratzingera, dodawał też: „On zawsze był taki, trochę nieśmiały, wewnętrznie pogodny, promienisty i cichy.” Może dlatego takim był, ponieważ kochał piękno i był uwrażliwiony na jego punkcie. Ten „rottweiler Pana Boga”, jak również o nim mówiono, kochał sztukę, literaturę, poezję, muzykę. W wolnych chwilach siadał do fortepianu, aby grać Mozarta czy Bacha, cenił piękno przyrody, otaczającej natury, która podziwiał w czasie systematycznych spacerów. Piękno chciał upatrywać we wszystkim, nawet w swej pracy teologicznej. Sam pisał, że „odżywia swoja refleksję teologiczną poezją, a poezję podkarmia problematyką teologiczną. Stwierdzał przy tym znamiennie: „Sztuka, która się nie odżywia religią, będzie z głodu pożerała własny ogon, a teologia, która cały czas nie jest dokarmiana sztuką, jej wyobraźnią, jej językiem, wrażliwością, stanie się chłodna, a ostatecznie „nie dla ludzi”. A w „Raporcie o stanie wiary” jeszcze dobitniej to ujmował: „Teolog nie kochający sztuki, poezji, muzyki, natury, może być niebezpieczny. Ta bowiem ślepota i głuchota na piękno nie jest sprawą drugorzędną, lecz może wycisnąć piętno także na jego teologii”. Benedykt kochał też piękną liturgię, czego wyraz dał w znakomitej pracy „Duch liturgii” i sam sprawując ją głęboko, z namaszczeniem, z najwyższą uważnością.
Papież nie był też pozbawiony poczucia humoru, który bardzo cenił. Kiedyś w wywiadzie z 5 sierpnia 2006 roku powiedział „Umiejętność dostrzegania także zabawnej strony życia i jego radosnego wymiaru i nieprzyjmowanie wszystkiego z nadmierną powagą, uważam za coś bardzo ważnego, i powiedziałbym nawet koniecznego, także w mojej posłudze. Któryś z pisarzy powiedział, że anioły mogą fruwać, ponieważ nie traktują siebie ze śmiertelną powagą. Także my moglibyśmy więcej fruwać, gdybyśmy nie uznawali siebie za tak bardzo ważnych”.
Warto wspomnieć, że Benedykt nigdy nie używał komputera, ani maszyny do pisania. Pisał odręcznie, pismem kaligraficznym, w wielu językach. Umiłowanie piękna zdradzał w każdym nawet drobiazgu. To piękno rozstrzyga, sugerował Ratzinger, że prawda jest prawdą…

Współpracownik prawdy

Nauka to poszukiwanie prawdy. Papież Benedykt nieustannie poszukiwał jej jako wytrawny, przenikliwy teolog, znakomity pisarz „mistrzowską łączący naukową erudycję ze stylem eseisty”. Św. Tomasz przestrzegał przed człowiekiem jednej książki - cave ab homine unius libri. Benedykt był człowiekiem wielu ksiąg, przeczytanych, przetrawionych, a także tych napisanych przez siebie. Lecz to powołanie pisarskie musiał, jak wiadomo, dzielić ze sprawowanymi urzędami, których mu nie brakowało przez całe jego życie. Papież poprzez ukazywanie blasku prawdy, życzył sobie, aby poprzez jego osobę widziano przede wszystkim Boga. Znamienne są jego słowa, gdy mówił, że nie chodzi o to, aby ludzie mogli oglądać nas chrześcijan, ale aby poprzez chrześcijan widzieli Boga. To manifestowanie Boga widać we wszystkich jego pracach. Ratzinger nie chciał być zauważany tylko jako sprawny intelektualnie autor, ale jako ten, za którego pośrednictwem można zobaczyć Pana. Był wyczulony na punkcie „nieobecności Boga” we współczesnym świecie. Ubolewał niejednokrotnie nad tym, że współcześnie coraz bardziej zawęża się teistyczny horyzont, że kultura staje się wyjaławiana z wymiaru transcendentnego, redukowana do doczesnych elementów, pozbawiana znaków Bożej obecności, sekularyzowana i globalizowana.
Gdy był prefektem doktrynalnej kongregacji Kościoła przez ćwierć wieku, to zabiegał, aby cud i piękno Boga nie zostało nigdy zakamuflowane przez teologię relatywizmu, praktycznego ateizmu, laicyzacji i skrajnego indywidualizmu. Odchodzenie od Boga ludzi i świata było dla Ratzingera także symptomem kryzysu Kościoła, kryzysu aksjologicznego i moralnego, który chciał odwrócić, gdyż miał głęboką świadomość, że w przeciwnym razie Kościół obierze kurs, z którego odwrót będzie bardzo trudny, a może i niemożliwy bez całkowitej reformy instytucji Kościoła. Papież wiedział, że musi być współczesnym apologetą wiary chrześcijańskiej, prawdy o nauce Chrystusa, nie tylko na zewnątrz Kościoła, ale także w samym jego łonie. Ratzinger wiedział jak mało kto, że Kościół i świat nie potrzebują taniego konsensusu, potrzebują transformacji i ewangelicznego radykalizmu. Wiedział też, że dopóki będzie to możliwe będzie musiał jako papież dźwigać to zobowiązanie odbudowywania Kościoła. Mówił w swym Orędziu do Kolegium Kardynałów w kwietniu 2005: „Wybierając mnie na Biskupa Rzymu, Pan chciał, bym był Jego namiestnikiem, bym był „skałą”, na której wszyscy będą się mogli bezpiecznie oprzeć”. Bez wątpienia na tym papieżu można było się oprzeć, gdyż był jednym z najbardziej zdecydowanych obrońców rozumu w postmodernistycznej apoteozie słabego myślenia, które głosi hasło końca i śmierci podstawowych wartości kultury zachodniej: Boga, religii, człowieka i humanizmu, metafizyki, racjonalności prawdy oraz podkreśla potrzebę przezwyciężenie tradycyjnych rozróżnień, podziałów, hierarchii i dotychczas uznawanych autorytetów – religii, rozumu, nauki. Jednym z fundamentalnych postulatów Ratzingera jest właśnie otwarcie rozumu na prawdę, poszerzenie jego granic, zbudowanie nowej racjonalności, zarzucenie oświeceniowych idei zamkniętych na Transcendencję. To rozszerzenie sprowadzałoby się w swym ostatecznym kształcie do w pełni uświadomionego i racjonalnie uzasadnionego powrotu do Chrystusa jako do Logosu. Ratzinger zdaje się nam mówić, że przyjdzie taki czas, w którym granice racjonalności będą poszerzone o prawdy płynące z Objawienia. Tego typu wypowiedzi nie są jedynymi, które mają swój specyficzny, niemal profetyczny, charakter.

Współczesny profeta

„Kim jest prorok? Jest kimś, kto z perspektywy Boga przygląda się epoce: ostrzega przed destrukcją, wskazuje właściwą drogę. Dzięki prorokom Kościół broni człowieka”. Prorok to taki diagnosta czasów, który potrafi wyciągnąć właściwe wnioski z odczytanych przesłanek. Był nim papież Benedykt XVI, gdy mówił o brudzie w Kościele, o tym, że łódź Piotrowa tonie. I w kontekście tych różnorakich zawirowań, zmian, przeobrażeń, a także nadużyć, nieprawidłowości, a nawet skandali w Kościele coraz częściej przywoływana jest wypowiedź kardynała Ratzingera z 24 grudnia 1969 roku, na zakończenie cyklu wykładów radiowych w rozgłośni Hessian Rundfunk dotycząca kryzysu w Kościele, który w przyszłości nadejdzie. Wypowiedź nazywana jest często „prorocką”. Wówczas padły takie słowa, będące jednak przede wszystkim wynikiem znakomitej znajomości świata i Kościoła: ”Przyszłość Kościoła może wyrosnąć i wyrośnie z tych, których korzenie są głębokie i którzy żyją z czystej pełni swojej wiary.
Z obecnego kryzysu wyłoni się Kościół jutra – Kościół, który stracił wiele. Będzie niewielki i będzie musiał zacząć od nowa, mniej więcej od początku. Nie będzie już w stanie zajmować wielu budowli, które wzniósł w czasach pomyślności. Ponieważ liczba jego zwolenników maleje, więc straci wiele ze swoich przywilejów społecznych.
Kościół będzie wspólnotą bardziej uduchowioną, nie wykorzystującą mandatu politycznego, nie flirtującą ani z lewicą, ani z prawicą. To będzie trudne dla Kościoła, bo ów proces krystalizacji i oczyszczenia będzie kosztować go wiele cennej energii. do niedawna; ale będzie cieszyć się świeżym rozkwitem i będzie postrzegany jako dom dla człowieka, gdzie znajdzie on życie i nadzieję wykraczającą poza śmierć. Jestem jednak równie pewny, co pozostanie na koniec: nie Kościół politycznego kultu, który już jest martwy, ale Kościół wiary. Może już nie być dominującą siłą społeczną w takim stopniu, w jakim był do niedawna; ale będzie cieszyć się świeżym rozkwitem i będzie postrzegany jako dom dla człowieka, gdzie znajdzie on życie i nadzieję wykraczającą poza śmierć…”.
Te frazy pokazują, że Kardynał nie mylił się, ponieważ one realizują się powoli na naszych oczach. Na razie co prawda obserwujemy fazę rozkładu, kryzysu, podupadania instytucji Kościoła z racji własnych, wewnętrznych działań, ale też z powodu podkopywania jego fundamentów przez siły zewnętrzne: antykościelne, antyreligijne i antyklerykalne. Jednak odrodzenie Kościoła w formie, o jakiej mówił teolog Ratzinger, to kwestia czasu. Potwierdza to zresztą antropologiczna prawda, że jeśli teza o człowieku rozumianym jako homo religiosus jest prawdziwa, to światu nigdy nie grozi całkowite zsekularyzowanie.
Drugie ciekawe spostrzeżenie niemieckiego teologa to przyczyna takiego stanu rzeczy, której trudno nie podzielać, jeśli regularnie uczestniczy się w liturgii o obserwuje ją. Kardynał w „Moim życiu” tak zanotował: „Jestem przekonany, że kryzys Kościoła, jaki obecnie przeżywamy, zależy w dużej mierze od upadku liturgii, którą niekiedy postrzega się jako Deus non daretur – tak jakby w niej nie miało znaczenia to, że czy Bóg istnieje i do nas mówi, czy nas słucha. Bo jeśli w liturgii nie pojawia się wspólnota wiary, powszechna jedność Kościoła i jego historii, tajemnica żyjącego Chrystusa – to wobec tego gdzie lub w czym zostaje wyrażona duchowa istota Kościoła?” Bo czyż kryzys prawdy nie jest zakorzeniony w kryzysie wiary? Czy ów kryzys w Kościele nie wynika z zaniedbywania, lekceważenia sakramentów świętych, a przede wszystkim banalizowania a nawet bagatelizowania Eucharystii, sakramentu pokuty i pojednania etc.? Papież Benedykt XVI wrażliwy na piękno ducha liturgii miał świadomość nadużyć i aberracji związanych z tym wymiarem kościelnej rzeczywistości.

Papież Benedetto, czyli błogosławiony

Wydaje się, że wcale nie jest trudno przewidzieć, kto będzie następnym papieżem (po Franciszku). I nie chodzi tu o nazwiska, ale wybór opcji. Dlatego uznanie świętości życia Benedykta XVI nie wydaje się takie pewne, mimo zapewnień Papieża Bergoglia o świętości papieża Ratzingera. Jednak trzeba pamiętać, że „Duch Święty wieje kędy chce”. Kościół wciąż pozostaje własnością Chrystusa. I nawet jeśli Bóg dopuści kolejny kryzys, to ostatecznie „bramy piekielne Go nie przemogą”. A papież Benedykt i tak trafi do Domu Ojca z wyniesieniem go na ołtarze czy bez…Zawsze będzie Benedetto i z dużej i z małej litery.
Na koniec warto pamiętać, że Papież Benedykt był papieżem nadziei, a nadzieja jest zawsze „chrystokształtna”, co pokazał w encyklice „Spesalvi”. Bo wiara jest nadzieją. Są one ze sobą związane. Nie ma nadziei bez wiary. Nadzieja musi na czymś się zasadzać, co jest trwałe. A trwała jest naprawdę tylko Ewangelia, w której zawarte jest Słowo Boga, przypomina Benedykt. Ponadto dzieje nie są nieskończone, one będą miały swój kres, którego nie trzeba się bać, bo on jest progiem wiecznej rzeczywistości, do której zmierza każdy z nas. A za tym progiem objawi się nam…prawda. I taką mamy nadzieję!

Zdzisława Kobylińska


Joseph Ratzinger urodził się w 1927 roku w Marktlam Inn w Bawarii. Studia filozoficzne i teologiczne odbył w Wyższym Instytucie Teologicznym we Fryzyndze oraz na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium. Po ich zakończeniu, 29 czerwca 1951 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk abp. Michaela von Faulhabera. Już dwa lata później otrzymał stopień doktora, na podstawie rozprawy „Lud i Dom Boży w nauce św. Augustyna o Kościele”. W 1957 roku uzyskał habilitację (tematem pracy była Świętego Bonawentury teologia historii). W tym samym roku rozpoczął pracę jako wykładowca teologii fundamentalnej w Monachium. Następnie pełnił funkcję profesora teologii dogmatycznej we Fryzyndze (1958) oraz prof. teologii dogmatycznej na Uniwersytecie w Bonn (1959). Kolejne etapy w jego karierze akademickiej wyznaczyła praca na uniwersytetach w Münster (1963-1965), Tybindze (1966-1968) oraz Ratyzbonie (od 1969 roku).
Uczestniczył w pracach Soboru Watykańskiego II, jako doradca abp Kolonii Josepha kard. Fringsa. Już wtedy cieszył się opinią teologa wybitnego. W 1972 roku był jednym z założycieli teologicznego pisma „Communio”, którego aktywnym współredaktorem pozostawał do momentu powołania na Stolicę Piotrową (obecnie pismo wydawane jest w kilkunastu językach, w tym po polsku). W marcu 1977 roku papież Paweł VI postawił go na czele arcybiskupstwa Monachium i Fryzyngi. Zaledwie trzy miesiące później został podniesiony do godności kardynalskiej. 25 listopada 1981 roku papież Jan Paweł II powołał go na prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Pełniąc tą rolę kardynał Ratzinger aktywnie działał na rzecz zachowania prawowiernej doktryny Kościoła w kwestii poczęć, dialogu między religiami, czy adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Pełnił też cały szereg innych funkcji w kurii rzymskiej, a w 2002 roku został dziekanem Kolegium Kardynalskiego. Z racji pełnienia tej zaszczytnej funkcji, to On 8 kwietnia 2005 roku rozpoczął mszę żałobną w intencji Jana Pawła II i wygłosił homilię.
19 kwietnia 2005 roku w drugim dniu konklawe i po czterech głosowaniach kard. Joseph Ratzinger został wybrany 265. biskupem Rzymu. Przyjął imię Benedykta XVI i dewizę Cooperatores Veritatis (Współpracownicy prawdy). 11 lutego 2013 roku Benedykt XVI ogłosił, że z dniem 28 lutego rezygnuje z posługi Biskupa Rzymu i Następcy św. Piotra. Jako papież senior zamieszkał w klasztorze na terenie Watykanu.
Joseph Ratzinger uważany jest za jednego z czołowych teologów chrześcijańskich. Główne dziedziny jego badań to teologia dogmatyczna, historia dogmatów i teologia fundamentalna. Jest autorem szeregu prac, z których po polsku ukazały się: Eschatologia, śmierć i życie wieczne (Poznań 1985), Wprowadzenie w chrześcijaństwo (Kraków 1994), Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki na przełomie tysiącleci (Kraków 1997), Duch liturgii (Poznań 2002), Wiara, Prawda, Tolerancja. Chrześcijaństwo a religie światowe (Kielce 2004). Podczas swojego pontyfikatu Benedykt XVI wydał ponadto dwie książki (Boża rewolucja, Jezus z Nazaretu), trzy encykliki (Deus caritas est, Spesalvi oraz Caritas in veritate), a także adhortację apostolską Sacramentum Caritatis.
Kard. Joseph Ratzinger kilkanaście razy przebywał w Polsce, m.in. podczas uroczystości nadania mu tytułu doktora honoris causa przez KUL w październiku 1988 roku. Od momentu wyboru na papieża był w naszym kraju raz – od 25 do 28 maja 2006 roku. Odwiedził wówczas Warszawę, Kraków, Wadowice, Oświęcim, Kalwarię Zebrzydowską i Częstochowę. Benedykt XVI zmarł 31 grudnia 2022 roku.
Tyle mówi nam krótki oficjalny biogram zaczerpnięty ze strony KUL-u, jakich mnóstwo jest dziś w całym internecie. Natomiast poza tymi suchymi faktami ważne jest jakim człowiekiem był Benedykt XVI, co po sobie pozostawił, co chciał przekazać światu?

Źródło: Gazeta Olsztyńska