Prokuratura kieruje akt oskarżenia w sprawie śmierci dwóch pracowników, którzy zmarli podczas prac remontowych w gminie Bartoszyce

2022-12-05 16:10:06(ost. akt: 2022-12-10 12:21:06)

Autor zdjęcia: Archiwum Gazety Olsztyńskiej

Prokuratura rejonowa w Bartoszycach skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi J., który dopuścił do pracy dwóch nieprzeszkolonych pracowników - obaj śmiertelnie zatruli się tlenkiem węgla podczas wykonywania posadzki.
Akt oskarżenia dotyczy tragicznego zdarzenia z początku roku. Wówczas w hali po byłym tartaku we wsi Sędławki pod Bartoszycami znaleziono ciała dwóch pracowników, którzy śmiertelnie zatruli się spalinami z agregatu.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski poinformował PAP, że w śledztwie ustalono, że właścicielem firmy, która wykonywała posadzkę był Dariusz J. Mężczyzna zatrudnił do pracy przy wykonywaniu posadzki Jacka P. i Pawła J. - z żadnym nie zawarł formalnej umowy o pracę.

Prokuratura ustaliła, że Jacek P. i Paweł J. wylewali posadzkę nie tylko w dzień, ale i w nocy. W hali nie było jednak elektryczności. "Dla zapewnienia prądu potrzebnego do oświetlenia wykorzystywany był agregat prądotwórczy z silnikiem spalinowym. W ciągu dnia agregat pracował na zewnątrz budynku. Około godz. 16 Dariusz J. udał się do Olsztyna, natomiast Jacek P. i Paweł J. pozostali w hali, aby wykonać proces zatarcia betonu. Wyjeżdżając z Sędławek Dariusz J. polecił pracownikom wprowadzić agregat do środka hali" - poinformował prokurator Brodowski.

Właściciel firmy wykonującej posadzkę, Dariusz J., wrócił do Sędławek ok. godz. 23. "W budynku znalazł obu pracowników leżących na posadzce i niedających oznak życia. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził ich zgon" - podał prokurator i dodał, że sekcja zwłok pokrzywdzonych wykazała, iż przyczyną śmierci było zatrucie tlenkiem węgla.

"Z dokonanych w śledztwie ustaleń wynika, iż tlenek węgla na hali pochodził z pracującego tam agregatu prądotwórczego. Agregat był używany niezgodnie z zasadami BHP i instrukcją użytkowania, która zabrania jego uruchamiania w pomieszczeniach zamkniętych. Ponadto pracownicy Dariusza J. nie byli właściwie przeszkoleni w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz użytkowania agregatu" - podał prokurator.

Dariusz J. jako pracodawca obowiązany był chronić zdrowie i życie pracowników poprzez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. "Naruszenie przez niego przepisów Kodeksu pracy i bezpieczeństwa i higieny pracy pozostawało w bezpośrednim związku przyczynowo – skutkowym ze śmiercią Jacka P. i Pawła J." - podał prokurator Brodowski. Dodał, że Dariuszowi J. zarzucono umyślne niedopełnienie swoich obowiązków, które skutkowało śmiercią dwóch osób. Grozi za to do pięciu lat więzienia.

"W toku postępowania przygotowawczego, przesłuchany w charakterze podejrzanego Dariusz J. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu" - dodał rzecznik prokuratury. (PAP)