Marek Bobin, laureat ogólnopolskiego konkursu piekarniczego Master Baker: Za rok jadę po pierwsze miejsce
2022-11-26 15:00:00(ost. akt: 2023-07-03 22:35:12)
Marek Bobin, mieszkaniec miejscowości Zgoda, został ostatnio laureatem ogólnopolskiego konkursu piekarniczego. Teraz zdradza nam, jak wyglądała jego droga do sukcesu i zapowiada, że w przyszłym roku marzy mu się o stopień wyższe miejsce na podium.
Master Baker to ogólnopolski konkurs dla piekarzy. Jego uczestnicy walczą w czterech różnych kategoriach: zawodowcy, amatorzy, uczniowie i KGW. We wrześniu pan Marek Bobin – braniewianin od urodzenia, ale od kilku lat mieszkaniec miejscowości Zgoda – reprezentował w tym konkursie Koło Gospodyń Wiejskich „Zgodni” w Rusach. I to nie byle jak. Stanął na zwycięskim podium, zajmując zaszczytne II miejsce.
Konkurs składał się z dwóch etapów — eliminacji i finału. Eliminacje polegały na przygotowaniu we własnym zakresie i we własnej piekarni, domu lub mieszkaniu konkursowego pieczywa, stworzenie odpowiedniego opisu oraz przesłanie fotografii. Ze wszystkich prac jury konkursowe wybrało dwunastu uczestników, po trzech w każdej grupie. Wśród nich znalazł się bohater naszego artykułu.
Marek Bobin przygodę jako piekarz zaczął w 1999 roku w szkole zawodowej. W późniejszych latach pracował w piekarni. I tak aż do 2016 roku, gdy podjął pracę w wojsku jako mechanik.
— Córka i żona namówiły mnie, abym zrezygnował z pracy w piekarni. Namawiały, namawiały — aż namówiły. Stwierdziły, że w ciągu dnia będę w domu. Los piekarza nie jest taki lekki. Człowiek pracuje w nocy, w każde święta trzeba iść do piekarni, bo po świętach ten chleb musi być. Na święta też trzeba było upiec więcej chleba. Słodko nie było. Bardzo często było tak, że wybiła szesnasta godzina, córka wracała ze szkoły, a ja musiałem iść do pracy. I praktycznie cały tydzień nie widziałem się z córką — opowiada pan Marek.
I zaznacza: — Tęskno mi za piekarnictwem. Dobre cztery lata myślałem, aby zrezygnować z wojska i wrócić do pieczenia. Czułem, że moja obecna praca to nie jest to, ale — za namową córki — zostałem. Gdzieś z tyłu ciągle jest jednak jeszcze ten konik, którym jest właśnie pieczenie. Przeniosłem się do wojska, ale ta pasja została. Córce brakowało wypieków, które robiłem wcześniej i przynosiłem do domu, więc od czasu do czasu — gdy córka mnie poprosiła — coś tam zawsze upiekłem. I to właśnie za jej namową wziąłem udział w konkursie.
— Może wrócę do pieczenia na emeryturze. Do pieczenia chleba trzeba poświęcić całego siebie. Teraz brak mi czasu. To ciekawa pasja, ale nierealna. Mała piekarenka przy dzisiejszych kosztach wytworzenia nie opłaciłaby się mi. Wybić się na rynek nie jest tak łatwo, a cena takiego naturalnego chleba nie może być zbyt wysoka, bo nikt go nie kupi. Za dobry chleb — taki jak kiedyś — trzeba jednak sporo zapłacić, a ludzi na to nie stać — tłumaczy nasz rozmówca.
Staropruska receptura
Konkursowy chleb upieczony był według staropruskiego przepisu zmodyfikowanego nieco przez pana Marka.
Konkursowy chleb upieczony był według staropruskiego przepisu zmodyfikowanego nieco przez pana Marka.
— Upieczony był z własnego twarogu i regionalnego braniewskiego piwa, mąki razowej wieloziarnistej, mąki pszennej, wody, soli i drożdży. Dodałem jeszcze swojską śmietanę. Opcjonalnie można dodać jeszcze kminek, ale zrezygnowałem z niego, nie każdy lubi kminek — ciężko byłoby trafić w gust jurorów — wymienia pan Marek.
Przygotowanie konkursowego chleba trwa aż cztery godziny.
— Trzeba zarobić ciasto, ono musi odpocząć. Później trzeba rozciągnąć gluten, ciasto musi znowu odpocząć. I tak trzy razy. I do tego prawie godzina pieczenia — opowiada nasz rozmówca.
— Trzeba zarobić ciasto, ono musi odpocząć. Później trzeba rozciągnąć gluten, ciasto musi znowu odpocząć. I tak trzy razy. I do tego prawie godzina pieczenia — opowiada nasz rozmówca.
Co ciekawe, pan Marek nigdy wcześniej nie piekł chleba z tego przepisu.
— Przeglądałem przepisy na tradycyjne chleby i ten wpadł mi w oko. Postanowiłem upiec go po raz pierwszy. Dałem popróbować sąsiadom, posmakował im. Zaryzykowałem i wysłałem go na konkurs — relacjonuje.
Pan Marek lubi nie tylko piec, ale i gotować. Jednak, jak sam przyznaje, w kuchni nie rządzi: — W kuchni gotujemy razem z żoną. Próbuję też uczyć już córkę i przyzwyczajać do gotowania. Uwielbiam oglądać programy kulinarne.
Pan Marek lubi nie tylko piec, ale i gotować. Jednak, jak sam przyznaje, w kuchni nie rządzi: — W kuchni gotujemy razem z żoną. Próbuję też uczyć już córkę i przyzwyczajać do gotowania. Uwielbiam oglądać programy kulinarne.
Jak swój sukces komentuje laureat?
— Jak widać po piętnastu latach doświadczenia w piekarni i piekąc okazjonalnie, można wygrać. Miałem taki epizod, że piekłem chleb w domu prawie codziennie, aby był każdego dnia inny na śniadanie czy kolację. Ale to jest jednak czas, a jego wciąż brakuje. Na co dzień, jak każdy człowiek, kupuję więc chleb w piekarni — odpowiada pan Marek.
Jak rozpoznać, który chleb warto kupić?
— Jeśli chleb jest strasznie napompowany, to widać, że coś jest z nim nie tak. Chleb musi być zwarty i przede wszystkim pachnieć. Teraz chleby dostępne w marketach już coraz częściej nie mają żadnego zapachu. Trzeba szukać małych rzemieślniczych piekarni i tam kupować pieczywo. Dobry chleb zależy od dobrych składników i dobrego pieca, powinien być wyrobiony ręcznie. Podczas jego wyrabiania powstaje siatka glutenowa, która musi być dobrze rozciągnięta — właśnie po to, aby ta cała puszystość chleba się utrzymała. W wypiekanym przeze mnie chlebie jest tylko czysta mąka i drożdże, woda i sól. Ewentualne naturalne składniki typu ziarna. Zwykły prosty chleb — tak jak kiedyś robiono. Piekę go w zwykłym piekarniku, w domowym zaciszu. Marzy mi się wybudowanie w ogrodzie pieca opalanego drzewem. Może kiedyś się ziści. Chleb z takiego pieca inaczej pachnie, to zupełnie inny aromat, wygląd i smak. Wtedy można mówić o prawdziwym tradycyjnym wypieku.
Pan Marek w konkursie reprezentował KGW „Zgodni”, do którego należy od trzech lat. Jak to się stało, że dołączył do Koła?
— Pomyślałem, że zawsze mogę coś porobić i przy okazji się czegoś nauczyć. Panie z KGW znają tradycyjne przepisy, mają inny zmysł smaku. Dobrze by było, aby komuś to przekazały, by móc to zachować i kontynuować. Gdy nasze KGW będzie już miało świetlicę i będzie miejsce na pieczenie chleba, to właśnie ten zwycięski chleb będziemy piekli na dożynki i inne tego typu imprezy. Będziemy chcieli go wypromować — zdradza pan Marek.
W konkursie wygrał dla swojego KGW nagrodę pieniężną w wysokości 1500 zł. Na co przeznaczone zostaną pieniądze?
— Świetlica jest jeszcze w budowie, ale marzy nam się mały piec piekarniczy, niestety wygrana w konkursie nie pozwoli na taki zakup. Może kupimy dobrą mieszarkę do kręcenia ciast? Trzeba być optymistą. Może kiedyś wójt albo gmina Braniewo zasponsorują nam takie marzenie? — zastanawia się nasz rozmówca.
Czy ma zamiar jeszcze startować w konkursie?
— Za rok, jeśli się zakwalifikuję, to jadę po pierwsze miejsce — jeszcze w kategorii KGW, ale za dwa lata planuję wziąć udział już indywidualnie, w kategorii dla amatorów — zapowiada pan Marek.
Rozmawiała Ewelina Gulińska
— Za rok, jeśli się zakwalifikuję, to jadę po pierwsze miejsce — jeszcze w kategorii KGW, ale za dwa lata planuję wziąć udział już indywidualnie, w kategorii dla amatorów — zapowiada pan Marek.
Rozmawiała Ewelina Gulińska
Żona pana Marka wspierała go podczas konkursu.
Za rok jadę po pierwsze miejsce — zapowiada pan Marek.
Za rok jadę po pierwsze miejsce — zapowiada pan Marek.
Dobry chleb zależy od dobrych składników i dobrego pieca, powinien być wyrobiony ręcznie.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez