Pani Daniela z Olsztyna nie chce się nudzić na emeryturze

2022-11-18 18:19:03(ost. akt: 2022-11-18 15:35:45)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W ostatnich miesiącach w internecie pojawiło wiele informacji o starszych osobach, które wychodząc na ulicę, chcą dorobić. Sprzedają rękodzieło, kwiaty czy grzyby. To wynik wciąż wzrastającej inflacji… ale nie tylko. W Olsztynie pani Daniela sprzedaje dziergane skarpetki czy czapki. Robi to, bo nie chce się nudzić na emeryturze.
Na ulicy Kanta w Olsztynie pod sklepem Carrefour można spotkać starszą kobietę, która sprzedaje własnoręcznie robione czapki, skarpety czy golfy.

— Może ktoś potrzebuje na nadchodzącą zimę ciepłej czapki? Jeśli nie, to może po prostu by wspomógł? To dobra osoba, żeby móc leczyć swoje zwierzęta, latem zbierała i sprzedawała jagody. Pasiaka natomiast adoptowała, ratując z koszmarnych warunków — taki wpis obiegł olsztyńskie strony internetowe oraz portale społecznościowe.

Dzięki opcji udostępniania łatwo rozpowszechnić informację, a co za tym idzie, zwiększyć liczbę klientów starszej pani. Zdjęcie z opisem olsztynianki dotarło także do… Sosnowca. Sprawą zajął się Damian Żurawski, radny, który na swoim profilu Facebookowym poprosił o wsparcie starszej kobiety. Jego hasłem przewodnim jest „Pomagając innym pomagasz sobie”.

— Nigdy nie byłem obojętny na krzywdę innych, nigdy też nie zostawiałem nikogo w potrzebie. Jako ludzie mamy zdolność dokonywania zmian i czynienia naszego życia lepszym. Chcę tę zdolność wykorzystać w pełni i abyśmy wspólnie polepszali nasze życie. Nie dzieląc ludzi na lepszych i gorszych, jednak skupiając się na tych najbardziej potrzebujących, dzieciach czy seniorach — mówi Żurawski.

— Na mojej stronie znajdują się osoby chyba z każdego zakątka naszego kraju. Ludzie piszą z prośbami o pomoc dla zwierzą, osób chorych, czy starszych. Nie jestem w stanie pomóc wszystkim, ale kiedy widzę, że sprawa dotyczy osoby starszej, często schorowanej, która musi dorobić na swoje utrzymanie, czy niezbędne leki to chcę ze wszystkich sił zrobić co w mojej mocy. Uważam, że takie osoby powinny spędzać czas w ciepłym domu, cieszyć się wnukami.

Pomaganie się opłaca
Po udanej zrzutce dla pana Macieja z Dąbrowy Górniczej, gdzie w ciągu dnia udało się zebrać około 60 tys. zł, do Damiana Żurawskiego odezwał się mieszkaniec Olsztyna z prośbą o przekazanie większemu gronu odbiorców informacji o pani, która przy ulicy Kanta zbiera fundusze na leki z powodu niskiej emerytury.

— Sami wiemy, że inflacja nas nie oszczędza, a wielu ludziom, zwłaszcza osobom starszym, brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy. To straszne, że doczekaliśmy się takich czasów, że ludzie muszą wychodzić na ulicę i dorabiać. To proceder, który pojawia się w dużej mierze. Pomagaliśmy ostatnio również starszej pani, która w Szczecinie sprzedawała swoje rękodzieła. 85-letnia szczecinianka zmagała się z depresją i trudną sytuacją finansową. Dzięki wyjściu do ludzi i sprzedaży własnoręcznie dzierganych czapek znowu się uśmiechnęła — opowiada Damian Żurawski.

Kto sprzedaje na Kanta?
Pojechaliśmy więc na ul. Kanta w Olsztynie, by poznać z bliska sytuację kobiety, która pod sklepem Carrefour sprzedaje swoje wyroby: czapki, skarpety, golfy czy kapcie. Wszystkie robione własnoręcznie przez panią Danielę z pasji do rękodzieła.

Fot. Zbigniew Woźniak

— Jestem tu, bo dzierganie to moja pasja, moje hobby. Teraz, gdy na zewnątrz szybko robi się ciemno, a wieczory robią się długie, to doskonałe zajęcie na zabicie nudy — opowiada pani Daniela.

Na pytanie, dlaczego tu jest oraz czy być może zbiera na konkretny cel, odpowiedziała: — Dorabiam w taki sposób, bo nie chce zasiedzieć się w domu na emeryturze. To forma spędzenia wolnego czasu i spożytkowania go nieco inaczej.

— Zainteresowanie dzierganymi ubrankami jest całkiem spore – szczególnie teraz, w okresie jesienno-zimowym. Najwięcej osób pojawia się jednak przed świętami, kupując moje rzeczy jako prezent. Dodatkowo widać, że moda wraca. Kiedyś nikt nie chciałby założyć dzierganej czapki, teraz znów wróciły do łask — opowiada pani, która sprzedaje na ul. Kanta. — Staram się tu pojawiać w miarę często, nawet co drugi dzień. Jest to zależne od pogody czy innych obowiązków, np. kiedy przyjeżdżają wnuki — uśmiecha się pani Daniela.

Fot. Zbigniew Woźniak

Warto pomóc pani Danieli nie tylko ze względu na aspekty finansowe – warto pokazać, że pasja i jej działania mają sens. Niewiele jest takich osób, które mają odwagę i siłę, by wyjść na ulicę.