Sztuka dla dzieci o smaku Warmii. Hanna Banasiak o spektaklu Olsztyńskiego Teatru Lalek

2022-10-22 19:31:12(ost. akt: 2022-10-21 15:53:15)
Hanna Banasiak na scenie

Hanna Banasiak na scenie

Autor zdjęcia: OTL

Czym są dzyndzałki? Kim jest Kłobuk? Po co są warmińskie duszki? Olsztyński Teatr Lalek w w mobilnym monodramie „O Pierogowej Królewnie, psotnym Kłobuku i dzyndzałkach” przybliża kulinarną tradycję Warmii. W roli głównej występuje Hanna Banasiak.
Cudze chwalimy, ale w swoim też możemy zasmakować. A może nawet powinniśmy? Dużo mówimy o pierogach z różnych regionów Polski, o dzyndzałkach zapominamy. A przecież one są nasze, warmińskie. Tak jak i Kłobuk, ten bajkowy diabeł wzięty z warmińskich opowieści. I tak jak Olsztyński Teatr Lalek, który serwuje dzieciom apetyczne spektakle. Tym razem proponuje bajkę „O Pierogowej Królewnie, psotnym Kłobuku i dzyndzałkach”.

— Czy teatr ma tylko uczyć? Nie do końca. On ma uwalniać w widzu wrażliwość. Dlatego pomyślałam, że warto zrobić spektakl o Warmii. Tak mało się o niej mówi, a przecież ona jest piękna. To taka nasza mała ojczyzna, która ma swoją tradycję — mówi Hanna Banasiak, aktorka Olsztyńskiego Teatru Lalek. — Pochodzę z Olsztyna, z Warmii. Chciałam trochę ją przybliżyć. W każdym domu przecież są małe duszki. Były również w domu mojej babci. Gdy byłam mała, nie mogłam pojąć, kiedy ona wszystko zdążyła zrobić, a pracy w domu było zawsze dużo. Mówiła mi, że pomogły jej duszki. I one również pomagają Kasi na scenie w robieniu dzyndzałków.

Gdzie szukać dzyndzałków?


Przypomnijmy, że dzyndzałki są numerem jeden w kuchni warmińskiej. Skąd nazwa? Prawdopodobnie od dzyndzli, czyli uszu na brzegach pierogów. Dzyndzałki nie są jednak zwykłymi pierogami. Cały sekret tkwi w ich wnętrzu. Z farszem jednak niejednokrotnie eksperymentowano. Pierogi nadziewano surowym mięsem wołowym, które mają najbardziej warmiński rodowód, gęsiną (wersja przyrządzana zwykle z okazji świąt) czy wędzoną rybą. Jednak to specjał z kaszą gryczaną i skwarkami zrobił największą karierę. Nic dziwnego, że trafił na listę produktów tradycyjnych ministerstwa rolnictwa. Farsz z kaszy gryczanej często wzbogacany jest o pokrojone jajko na twardo, wędzony boczek i cebulkę, a skrzeczki, czyli skwarki z boczku wysmażone na patelni, zawierają dodatkowo czosnek i majeranek.

— Gdy jesteśmy na Kaszubach, na Podlasiu czy Podlahu, nie da się nie zauważyć, czym charakteryzuje się tamtejsza kuchnia — zauważa aktorka. — Na Warmii dzyndzałki są prawie niezauważalne. Gdzie ich szukać? Można je zjeść w kilku restauracjach warmińskich, ale i tak niewiele osób wie, co to jest. Można je znaleźć także w teatrze. Mam nadzieję, że dzięki spektaklowi dzieci będą wiedziały, czym są te pyszne warmińskie pierożki.

Kłobuk się zmienia


Na scenie Kasia, w którą wciela się Hanna Banasiak, robi aż sto dzyndzałków. W pracy towarzyszą jej dwa małe skrzaty — Warmiłka i Warmiłek. Opowiadają, skąd wzięły się pierożki. Ale przybliżają jej też historię psotnego Kłobuka.

Hanna Banasiak na scenie
Fot. OTL
Hanna Banasiak na scenie

— Kłobuk wywodzi się z pierwotnego mitu demona domowego (może mieć człowiekowaty kształt) albo z demona leśnego. Zatem Kłobuka należałoby szukać w drzewach dziuplastych — tłumaczy na swoim blogu prof. Stanisław Czachorowski, ekolog z UWM. — Samo słowo „kłobuk” najprawdopodobniej pierwotnie oznaczało koguta. Nic więc dziwnego, że najczęściej przedstawiany był jako czarny kogut lub zmokła czarna kura. Wedle niektórych podać ludowych Kłobuk lubi spać w beczce z pierzem. Skoro lubi miękkie posłanie, tym bardziej należałoby go szukać w dziuplach z miękkim próchnem.

W spektaklu Kłobuk rzuca czar na Pierogową Królewnę, która przez całe życie musi jeść nudne pierogi. Ale życie potrafi zaskoczyć, więc splotem różnych sytuacji na jej talerzu lądują właśnie dzyndzałki. I wszystko, jak to w bajce, dobrze się kończy. A zły i chciwy Kłobuk staje się dobrym towarzyszem. Trochę jak w powiedzeniu: przez żołądek do serca.

— To ma podkreślać, jak ważne w życiu są relacje między nami. Dziękuję Panu Bogu, że tego nie można kupić — zauważa Hanna Banasiak. — Zresztą człowiek zawsze jest dla mnie najważniejszy. Nie byłabym sobą, gdyby było inaczej. I nie byłabym pewnie aktorką. Lubię dzielić się z drugim człowiekiem.

W każdym zakątku Warmii


Sztuka, choć powstała w Olsztyńskim Teatrze Lalek, grana będzie na scenie w całej Warmii.

Hanna Banasiak na scenie
Fot. OTL
Hanna Banasiak na scenie

— Od zawsze zależy mi, aby docierać do wszystkich dzieci. Nie tylko tych z Olsztyna, które mogą przyjść do teatru, ale również do tych, które nie mają takiej możliwości, bo mieszkają w innych miejscowościach lub okolicznych wsiach. I mają za daleko. Zrodził się więc pomysł stworzenia spektaklu mobilnego, żebym mogła pojechać z nim w każdy zakątek Warmii — podkreśla Hanna Banasiak. — Sztukę „O Pierogowej Królewnie, psotnym Kłobuku i dzyndzałkach” będzie można zobaczyć w wielu gminach — m.in. w Stawigudzie, Olsztynku, Barczewie.

Sztuka jest monodramem, więc na scenie występuje jeden aktor, któremu towarzyszą lalki. Za muzykę natomiast odpowiedzialna jest Ania Broda, która tworzy dźwiękowe tło na żywo. To artystka, która w muzyce szuka nastrojów, kolorów i tajemnic. Autorką scenariusza jest Ania Piotrowska, a sztukę wyreżyserowała Eugenia Bohdanova. Spektakl nie powstałby, gdyby nie pomoc Stowarzyszenia Południowa Warmia, która pomogła w zdobyciu unijnych środków na tę sztukę.

ADA ROMANOWSKA