GKS Wikielec — Zagłębie 1:2. W takim stylu można odpaść z Pucharu Polski [zdjęcia]

2022-08-31 09:38:00(ost. akt: 2022-08-31 13:23:11)
GKS Wikielec atakuje bramkę Zagłębia

GKS Wikielec atakuje bramkę Zagłębia

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

PIŁKA NOŻNA\\\ Przetrzebiony kontuzjami IV-ligowiec z Wikielca postawił się I-ligowemu Zagłębiu Sosnowiec w meczu I rundy Pucharu Polski. GKS przegrał (1:2), jednak w pewnym momencie to w drużynie gości zapanowała większa nerwowość, zwłaszcza po kontaktowym golu Piotra Kacperka.

GKS Wikielec — Zagłębie Sosnowiec 1:2 (0:1)
0:1 — Sobczak (23), 0:2 — Pawłowski (59), 1:2 — Kacperek (69, k)

GKS: Rutkowski — Małyszkin, Kacperek, M. Jajkowski, Preuss (90 Niedbalski), Jackowski (90 Zieliński), Rosoliński (66 Klimek), Otręba, Kentaro (88 Wasiak), Mulkewicz (66 Sz. Jajkowski), Kujawa,

ZAGŁĘBIE: Kos — Machała, Bryła (74 Fabry), Sobczak, Klupś (65 Niemiec), Masłowski (46 Pawłowski), Borowski (46 Ziółkowski), Rozwandowicz, Bodzioch, Gojny, Szumilas,

czerwona kartka: Małyszkin (78, za dwie żółte)

Czterokrotny wicemistrz Polski, czterokrotny zdobywca Pucharu Polski, aktualny I-ligowiec z dużego miasta Zagłębia Dąbrowskiego kontra klub z małej miejscowości pod Iławą, którego największym sukcesem jest zdobycie Wojewódzkiego Pucharu Polski (dwa razy) i gra w III lidze. Teoretycznie — Gieksa była bez szans. W praktyce jednak, jak pokazuje historia, pucharowa rywalizacja lubi takie fikołki, w których to właśnie Dawid pokonuje Goliata.

Tym razem niespodzianki nie było, Zagłębie awansowało do kolejnej rundy, jednak GKS we wtorkowym meczu wstydu na pewno nie przyniósł. Do tego trzeba pamiętać, że trener zespołu z Wikielca Damian Jarzembowski nie mógł skorzystać z kilku ważnych zawodników.
Michał Jankowski, Michał Żukowski, Jakub Janiszek a teraz jeszcze doszedł do tego Paweł Grzybowski, który doznał urazu więzadeł przy stawie skokowym i także wypada z gry na kilka tygodni. To lista zawodników, którzy na pewno nie mogą zagrać w pucharowym meczu z drużyną z Sosnowca — wymieniał nam trener Gieksy przed wczorajszym meczem.

Drużyna z Sosnowca wspierana była przez swoich kibiców, którzy pokonali całą Polskę, by w sile prawie 200 (plus autokar fanów Sparty Brodnica itd.) pojawić się w Wikielcu. Na trybunach była pełna kultura, a na boisku — przede wszystkim walka (zwłaszcza w powietrzu) o awans do kolejnej fazy turnieju tysiąca drużyn.

Pierwsze minuty spotkania były wyrównanym widowiskiem, brakowało jednak klarownych sytuacji do zdobycia gola. Obie strony bardziej badały na co stać rywala. Jako pierwszy w tym spotkaniu ze strony gospodarzy groźnie uderzył Wiktor Preuss, jednak Mateusz Kos nie dał się zaskoczyć i wyłapał piłkę.

Chwilę po tym bramka padła, tyle że dla gości. Filip Borowski dośrodkował z prawej strony boiska, a Szymon Sobczak sprytnym uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Pawła Rutkowskiego. Bramkarz GKS-u nie miał szans na wybronienie tego strzału, podobnie zresztą było przy golu na 0:2, którego autorem był Szymon Pawłowski (ten sam, który ma 17 meczów i 2 gole w reprezentacji Polski, a wcześniej grał m.in. w Zagłębiu Lubin i Lechu Poznań). W pozostałych sytuacjach Rutkowski spisywał się bez zarzutu i kilka razy uchronił swój zespół przed utratą kolejnego gola.

GKS najgroźniejszy był po strzałach z dystansu, próbę zaskoczenia Kosa podjął m.in. Mateusz Jajkowski, a bramkarz Zagłębia musiał ratować się wybiciem piłki nad poprzeczkę. I gdy już wydawało się, że drużyna z Sosnowca spokojnie dowiezie wygraną do końcowego gwizdka, to w 69 minucie Maks Rozwandowicz zagrał ręką w polu karnym, a sędzia podyktował rzut karny. Do strzału z 11 metra podszedł kapitan Gieksy, Piotr Kacperek, który wytrzymał presję (długiego) oczekiwania na możliwość oddania strzału i wpakował piłkę do bramki.

W obozie Zagłębia od tego momentu zrobiło się nerwowo, nie tak miała wyglądać spokojna wycieczka do Wikielca. GKS dążył do wyrównania i nawet za specjalnie nie przeszkadzał w tym fakt, że od 78 minuty grał w "10" po tym jak boisko z czerwoną kartką na koncie (za dwie żółte) opuścił Ilia Małyszkin.

Ostatecznie, pościg się nie udał, ale GKS — mimo porażki — pozostawił po sobie dobre wrażenie po meczu z rywalem, który na co dzień gra trzy ligi wyżej.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl