W IV LO w Olsztynie cała klasa to uczniowie z Ukrainy. Tu się otwierają

2022-06-17 20:30:13(ost. akt: 2022-06-17 15:33:35)
Ukraińska klasa w IV LO w Olsztynie

Ukraińska klasa w IV LO w Olsztynie

Autor zdjęcia: Ada Romanowska

Uczniowie, którzy uciekli przed wojną, w Olsztynie rozwijają skrzydła. Dosłownie, bo w IV Liceum Ogólnokształcącym cieszą się, śmieją, a w ciszy ocierają łzy. Jak chociażby Karyna, która żeby opowiedzieć o tym, co czuje, napisała wiersz.
Gdy uciekali ze swojego domu, nawet nie przypuszczali, że w Olsztynie będą tak dobrze się czuć. W IV Liceum Ogólnokształcącym powstała klasa dla uczniów z Ukrainy. W tej chwili uczy się w niej 20 nastolatków. Mają swoje pasje — rysują, malują, piszą wiersze, uprawiają sporty i tańczą. Gdy przyjechali do Olsztyna w marcu, trudno im było się otworzyć. Musieli zmierzyć się z nową rzeczywistością i nowym miejscem do życia. Nawet jeśli tylko na chwilę, to jednak trzeba było wszystko w sobie poukładać. Każdy znalazł swój sposób. Jaki? Można to zobaczyć w gazetce szkolnej „Leser”. Gdy był przygotowywany ostatni majowy numer, z propozycją opublikowania swoich prac przyszli Karyna i Kyrylo.

Gdy przyjechałam do Olsztyna, pomyślałam, że w końcu jest tu spokojnie. Spotykam tylko samych dobrych ludzi — mówi Karyna Hryhorenko. — Gdy miałam 12 lat, napisałam wiersz. Po prostu przyszło do mnie natchnienie i go napisałam. Potem go szlifowałam, poprawiałam, coś dodawałam. Nie pomyślałam nawet, że gdzieś zostanie opublikowany. A pojawił się w „Leserze”. Do tej pory napisałam tylko sześć wierszy, ale piszę właściwie o wszystkim. Również o wojnie. I wtedy, gdy miałam te 12 lat, i teraz, gdy mam 14. Pisanie bardzo mi pomaga. Jest mi lżej. Ale chyba też moim bliskim i znajomym, bo wszyscy, gdy przeczytali wiersz, płakali. Płakali nawet nauczyciele. Ja, gdy go pisałam, sama nie potrafiłam płakać. Dopiero później, gdy go skończyłam, też popłynęły mi łzy.

Jest ratunek dla ludzkości


Karyna Hryhorenko
Fot. Ada Romanowska
Karyna Hryhorenko
Karyna Hryhorenko do Olsztyna przyjechała z Charkowa, z północno-wschodniej części Ukrainy. To drugie po Kijowie największe miasto Ukrainy i na początku wojny obok Mariupola najbardziej zniszczony obszar. Karyna napisała wiersz po ukraińsku. Na polski, na potrzeby publikacji w „Leserze”, przetłumaczyła go Wiesława Gierba: „Mnie się przyśnił cudny sen, jakbym w niebo wzniosła się, a na ziemi pod stopami czuję — pokój jest znów z nami! Zaraz zejdę… Chcę nasycić się pokojem… (…) Pora uciekać do piwnicy! Czy słyszysz ten hałas? Myśliwiec przeleciał nad podwórkiem sąsiada… I znów wybuch. Leci pocisk. Czy ja śpię? (…) Głód, zimno, nie ma gdzie mieszkać, w jakiej epoce ja w ogóle żyję?

Wiersz, choć opublikowany w gazetce szkolnej, wyszedł poza szkolne mury. Trafił w ręce olsztynian, między innymi aktorki Ireny Telesz-Burczyk.

— Dziewczyna po takiej traumie ucieka w poezję? To znaczy, że jeszcze jest ratunek dla ludzkości. Słowo jest chyba najbezpieczniejszym miejscem. Ani telewizja, ani internet, a czasami nawet towarzystwo nie mogą nam dać aż tyle spokoju — uważa Irena Telesz-Burczyk. — To, że można z siebie wyrzucić emocje i włożyć między słowa, w pewnym sensie ratuje życie.

Karyna dzięki poezji jest silna. Ale również dzięki sztukom walki. Gdy była jeszcze w Charkowie, uprawiała judo i sambo, które łączy techniki judo z regionalnymi odmianami zapasów z terenu dawnego ZSRR. Jest nawet mistrzynią Ukrainy w judo.

— W przyszłości jednak chciałabym być chirurgiem — podkreśla Karyna. — Chcę po prostu pomagać ludziom.

Superbohater Czarny Anioł


W „Leserze” można zobaczyć też prace 16-letniego Kyryla Khitmatulina, który pochodzi z Czerkasów w centralnej Ukrainie, ok. 200 km od Kijowa. Tam, gdy miał sześć lat, zaczął rysować. Gdy wybuchła wojna, przyjechał do Polski z ciocią, żeby przeczekać tu trudny czas.

Kyrylo Khitmatulin
Fot. Ada Romanowska
Kyrylo Khitmatulin
— Gdy byłem mały, poczułem, że mam talent do rysowania. Zacząłem sam się rozwijać. Maluję właściwie wszystko — pejzaże, martwą naturę, portrety… Ale najbardziej interesuje mnie komiks — opowiada Kyrylo Khitmatulin. — Od najmłodszych lat mama bardzo mnie wspierała, zachęciła mnie, żebym szlifował swój talent. W 2020 roku poszedłem na kurs plastyczny. Wcześniej malowałem flamastrami, ołówkiem i kredkami. Właściwie czym się dało. Później na kursie nauczyłem się malować farbami i akwarelami. Ale mimo wszystko cały czas ciągnie mnie do komiksu i superbohaterów. Stworzyłem nawet swojego. To Dark Angel, czyli Czarny Anioł.

I dodaje: — Marzy mi się, aby w przyszłości mieć swoje studio komiksu. Mam już nawet logotyp, który narysowałem już tu w Olsztynie, 3 czerwca 2022 roku. Mam ogromną wyobraźnię, którą przelewam na papier. Gdy rysuję, czuję natchnienie i pozytywne emocje. Czuję też potrzebę, żeby iść naprzód. Spełniam się po prostu. Tym bardziej że wszystkim się podobają moje rysunki. I gdy pojawiły się w gazetce szkolnej, ciepłych słów na ich temat było więcej. To bardzo mnie motywuje.

Zobaczyłam zupełnie inną dziewczynę


Każdy dzień czegoś nas uczy. Każdy numer gazetki szkolnej również…

— Na początku uczniowie z Ukrainy mieli trudny czas. Nie rozmawiali ani między sobą, ani z dorosłymi. Powoli się otwierali. Każdy z nich ma swoja historię, czasami dramatyczną. — podkreśla Ałła Zalewska, nauczycielka. — Dziś wszyscy bardzo chętnie angażują się w życie szkoły. Czują się tu dobrze, więc dlatego zdecydowali się, żeby pokazać się w gazetce. Gdy Karyna przyniosła wiersz, byłam wstrząśnięta. Najbardziej tym, że Karyna była od początku uśmiechnięta, wesoła i otwarta. Była wręcz duszą towarzystwa w klasie. Zdawało mi się, że jej trauma nie jest aż tak poważna. Ale gdy wiersz trafił w moje ręce, zobaczyłam zupełnie inną dziewczynę.

— Od tych uczniów nauczyłam się, że nie można niczego planować. Bo nie znasz dnia ani godziny, kiedy wszystko może się zmienić — dodaje Lidia Lorenc, wicedyrektor IV LO w Olsztynie. — Dziś też wiem, że trzeba przewartościować swoje życie. Wydaje nam się, że mamy problemy. Ale gdy je zestawimy z trudnościami innych, nasze są małe. Martwiliśmy się pandemią… W Ukrainie też była, a teraz trwa tam wojna. Ale gdy patrzę na te dzieci, które do nas przyjechały, nie mogę uwierzyć, że mają w sobie aż tyle optymizmu, radości i nadziei. Oni wierzą, że niedługo wrócą do swojego kraju i do domu.

ADA ROMANOWSKA

Karyna Hryhorenko
Iluzja
(tł. Wiesława Gierba)


Mnie się przyśnił cudny sen
Jakbym w niebo wzniosła się
A na ziemi pod stopami czuję – pokój jest znów z nami!
Zaraz zejdę
Chcę nasycić się pokojem…
W mig na ziemi jestem już
Wszystko wokół zniknęło, jak szary kurz.
Obudziłam się w tym samym łóżku
W którym tak słodko śniłam.
I świat wokół jakby zastygł
I niby nic się nie stało…
I oto wtedy zrozumiałam, krzycząc:
„To sen, iluzja moja!”
Ależ tak, iluzja, co z tobą, zapomniałaś?!
Pora uciekać do piwnicy!
Czy słyszysz ten hałas?
Myśliwiec przeleciał nad podwórkiem sąsiada…
I znów wybuch
Leci pocisk…
Czy ja śpię? Wszystko to było tylko snem!”
Znalazłam się znów w niej, w iluzji mojej.
Tylko minutę trwała piękna chwila
Zaraz po niej wojna ziemi zagroziła
I przyszła do mnie wiosna.
„Teraz widzisz? Co może uczynić jeden człowiek…
To łgarz, zuchwalec, nawet wszystkie kary świata to dla niego za mało!
Pomóż mi, masz tylko trzy sny”
„No jak?” – spytałam ją, ale odpowiedzią jest jedynie cisza.
Tym razem przebudziłam się w piwnicy.
Czy naprawdę piwnica jest moim drugim domem?
I każdy dzień podobny do poprzednich.
Dzisiaj rocznica, już trzydzieści dni…
I tak, licząc do dwudziestu, zasnęłam.
„Dziś wcześnie, przecież wczoraj nie zasnęłam”
I tak, ostatni sen przed finałem
Tam walczyli prezydenci
Jeden za Ukrainę, drugi przeciw…
Ludzie, ocknijcie się!
Przecież nie jesteście dzikusami
„Banderowcy!” w odpowiedzi słyszą: „Moskale!”
Postawcie się na miejscu ojczyzny,
Zobaczcie, co żeście zrobili
Wszyscy jesteście mordercami bez serc!
Żołnierze, dzieci giną…
Wszędzie zniszczone domy!
Głód, zimno, nie ma gdzie mieszkać, w jakiej epoce ja w ogóle żyję?
I zgodziliście się na to dla pieniędzy i bogactwa, zwierzęta.
No jak tak można, powiedzcie mi…
Albo nie, stójcie, zamilknijcie!
Znów macie w programie jedynie łgarstwo.
My wytrwamy, leczy wy potem przez stulecia, nie, tysiąclecia będziecie zmywać naszą rodzimą krew
Znów obudziłam się w łóżeczku, nie ma wybuchów?
Wszystko wokół kwitnie?
Ledwie słyszę głos wiosny…
Opamiętaliście się? – nie ma dla was przebaczenia, łgarze
.