Siergiej Miedwiediew uważa, że Rosja w Buczy, Irpieniu i Mariupolu pokazała po prostu swoją prawdziwą twarz

2022-06-06 09:30:54(ost. akt: 2022-06-06 09:34:44)

Autor zdjęcia: PAP/EPA\wpolityce.pl

Większość przedstawicieli cywilizowanych narodów, obserwując z przerażeniem bestialstwo i brak skrupułów rosyjskich żołnierzy na Ukrainie, zadaje sobie pytanie o źródła takiego zwyrodnienia.
Skąd bierze się to epickie zło, które przywiozła ze sobą rosyjska armia, z jakich chtonicznych głębin, z jakich koszmarów i horrorów?

Powyższe pytanie zadał sobie także rosyjski politolog, pisarz i dziennikarz Siergiej Miedwiediew (autor wydanej również w Polsce książki „Powrót Rosyjskiego Lewiatana”), a następnie udzielił na nie odpowiedzi na portalu holod.media. Jego zdaniem, brutalna i bezwzględna przemoc od lat pozostaje niezbędnym składnikiem porządkującym reguły życia publicznego w Rosji, zaś bez niej funkcjonowanie obecnego systemu politycznego w tym kraju jest nie do wyobrażenia.

Bezkarność zbrodniarzy


Według Miedwiediewa, by odkryć mroczne zakamarki rosyjskiej duszy i zrozumieć, dlaczego żołnierze „drugiej armii świata” dopuszczają się na Ukrainie masowych egzekucji, okrutnych tortur, gwałtów na dzieciach i staruszkach czy zabijania ludzi z nudów lub dla zabawy, nie trzeba wcale lektury Dostojewskiego czy Sorokina, tylko kronik kryminalnych oraz raportów niezależnych ekspertów dotyczących przemocy w policji, wojsku, aresztach i koloniach karnych. W świetle tej wiedzy to, co zdarzyło się w Buczy, Irpieniu czy innych miejscowościach okupowanych przez Rosjan – jak pisze Miedwiediew – „nie jest nadużyciem i patologią, lecz częścią normy, rutyną praktykowaną przez rosyjski aparat przemocy.”

Mordów w Buczy – jak zauważa – nie dokonywali fanatycy z oddziałów specjalnych, lecz zwykli żołnierze z regularnych formacji rosyjskiej armii, w której jedyny sposób sprawowania kontroli opiera się na okrucieństwie. Dziennikarskie śledztwa ustaliły, że owiana złą sławą i odpowiedzialna za zbrodnie w Buczy 64. brygada strzelców zmotoryzowanych 35. armii z Chabarowska cieszy się jak najgorszą opinią w swoim regionie, a znęcanie się nad żołnierzami, samobójstwa i tajemnicze zgony były w tej jednostce na porządku dziennym. Podobnie jak w 127. dywizji zmotoryzowanej 5. armii, stacjonującej również na Dalekim Wschodzie, gdzie odnajdywanie ciał żołnierzy bez głów w pobliżu koszar nie wywoływało większego zdziwienia.

Wspomniana 64. brygada strzelców zmotoryzowanych, już po ujawnieniu zbrodni w Buczy, nie została ukarana, lecz uhonorowana przez Władimira Putina. To zresztą charakterystyczne, że zbrodnie wojenne dokonywane przez armię rosyjską w Czeczenii, Gruzji, Syrii czy (od 2014 roku) na Ukrainie, pozostawały bezkarne (skazanie, zresztą symboliczne, zbrodniarza wojennego z Czeczenii pułkownika Jurija Budanowa jawi się tu jako wyjątek).

Przemoc nasza powszednia


Podobne reguły, zdaniem Miedwiediewa, panują w innych formacjach militarnych, takich jak OMON czy Gwardia Narodowa. Nie lepiej jest także w policji. W sieciach społecznościowych znaleźć można wiele filmików nagranych jawnie lub z ukrycia telefonami komórkowymi, na których widać aresztantów lub więźniów bitych lub torturowanych przez strażników. Takie zachowania w rosyjskich zakładach karnych są normą w stosunkach między administracją a ludźmi pozbawionymi wolności.

Żołnierze kontraktowi, którzy walczą dziś na Ukrainie, rekrutowani są z kolei przeważnie w najbardziej depresyjnych i przestępczych regionach Rosji, gdzie wśród męskiej populacji dominuje więzienna subkultura, zaś przemoc fizyczna i seksualna jest na porządku dziennym. Jednak przemoc – jak zauważa Siergiej Miedwiediew – nie ogranicza się tylko do instytucji państwowych, lecz także nadzwyczaj często występuje w relacjach międzyludzkich, a nawet w rodzinach. Słychać to choćby w podsłuchanych i upublicznionych w mediach rozmowach telefonicznych rosyjskich żołnierzy ze swoimi dowódcami lub członkami rodzin. Niektóre żony doradzają mężom, co powinni kraść w domach Ukraińców, lub ostrzegają ich, by zabezpieczali się, gdy będą gwałcić ukraińskie kobiety.

Jak pisze Siergiej Miedwiediew:

Przemoc weszła w ciało i krew rosyjskiego społeczeństwa, stała się kodem źródłowym społeczeństwa zbudowanego na hierarchii i podporządkowaniu, na odejmowaniu i dystrybuowaniu zasobów, gdzie brutalna siła znajduje się ponad moralnością, a władza ponad prawem. Ten porządek uświęcony jest zachowaniem klasy rządzącej, rozjeżdżającej zwykłych ludzi swoimi samochodami z migającymi światłami i uciekającej bezkarnie przed sprawiedliwością, uświęcany jest w przemówieniach prezydenta Putina, który naucza, że ​​«słabych się bije« i «trzeba uderzyć pierwszym«, co wywołuje aplauz tłumów.

Rosja obnażona


Odmienność dzisiejszej sytuacji polega na tym, że „owa przemoc, z reguły zarezerwowana do użytku wewnętrznego, utrzymująca i legitymizująca porządek społeczny i polityczny w kraju”, po raz pierwszy masowo rozlała się poza Rosję, na dodatek z sankcją państwową i ideologicznym uzasadnieniem.

Używając żołnierskiej metafory, Miedwiediew pisze, że Rosja uszyta jest jak płaszcz:

Prosty żołnierski szynel, jeden z podstawowych archetypów wiecznie wojującego narodu. Ma on swoją przednią i tylną stronę. Na zewnątrz – surowy, szorstki i osmalony przez wieki – przestrzeń, imperium, rozmach, wojna, czołgi i samoloty, bomba atomowa, kosmos, kultura, Moskwa i Petersburg, świątynie i pałace. Po wewnętrznej stronie, niewidocznej dla świata, ale przylegającej do naszego ciała – niewolnictwo, chamstwo, złodziejstwo, kłamstwa, tyrania i nieuniknione okrucieństwo rosyjskiego życia. Przyzwyczailiśmy się do niego i nosimy go, wiercąc się i drapiąc; niektórzy patrioci uważają nawet, że jest to cena wielkości i w skrytości są dumni z takiej oto struktury rosyjskiego życia: niech ogród nie będzie uprawiany, a za potrzebą chodźmy na dwór, ale za to jest balet, literatura, zagadkowa dusza i wielkie imperium.

Teraz jednak nastąpiła konfuzja: Rosja, zgodnie z ulubionym powiedzeniem Dostojewskiego, «została obnażona«, wywrócono płaszcz na lewą stronę i wystawiono na pokaz rodzimą nędzę w postaci «armii najeźdźców«, ujawniając światu całą tę rosyjską bezsensowną złośliwość, porażającą ignorancję, masowe kradzieże, okrucieństwo, przemoc i pogardę dla godności osobistej oraz życia ludzkiego, zarówno obywateli Ukrainy, jak i własnych żołnierzy. Wszystkie te firmowe cechy narodowe, do których przywykliśmy w kraju, nagle stały się widoczne: zalśniły wszystkie dziury, przetarcia, krzywe szwy, na wpół zgniły materiał rosyjskiego płaszcza – i to już nie jest katastrofa wizerunkowa, lecz cywilizacyjna. Niszczy ona potęgę symulacji, na której opierała się Rosja przez ostatnich kilka wieków: zewnętrzna forma kraju, ujawniona w tej bezwstydnej wojnie, teraz odpowiada jej wewnętrznej treści – Rosja ukazała się światu taką, jaka jest. Można przerażać się tą otchłanią zła, która otworzyła się w Buczy i Mariupolu, ale nie należy się jej dziwić: cała Rosja to nasza Bucza.”

Diagnoza rosyjskiego autora jest porażająca: jego kraj, dokonując masowych zbrodni na bezbronnej ludności cywilnej na terenie obcego państwa, po prostu pokazał swoją prawdziwą twarz. Siergiej Miedwiediew nie wątpliwości: problemem nie jest Putin, problemem jest Rosja.

autor Grzegorz Górny
za zgodą wpolityce.pl
Fot. wPolityce