Michał Żukowski: Silny klub piłkarski należy traktować w kategoriach inwestycji społecznej [ROZMOWA]
2022-05-04 19:36:07(ost. akt: 2022-05-04 14:50:42)
– Pieniądze nie wygrywają, ale są nieodzownym elementem zawodowej piłki nożnej – mówi Michał Żukowski, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Stomilu Olsztyn, z którym rozmawiamy o tym, o czym dżentelmeni teoretycznie nie rozmawiają – czyli o pieniądzach.
— Wygląda na to, że nóż na gardle służy Stomilowi.
— Coś w tym jest. Wszak w ostatnich pięciu meczach odnieśliśmy trzy zwycięstwa. Przed nami trzy arcyważne spotkania, które będą kluczowe dla najbliższej przyszłości klubu. Jestem jednak umiarkowanie spokojny, bo serca do walki chłopakom na pewno nie zabraknie.
— Ale to tylko potwierdza tezę Kazimierza Górskiego, że: „W piłce nie wygrywają pieniądze, bo gdyby tak było, to mistrzem świata byłaby Arabia Saudyjska”. Może zatem przeceniamy aspekt materialny i zapominamy, że grają ludzie, a nie kolejne zera na koncie?
— Pieniądze nie wygrywają, ale są nieodzownym elementem zawodowej piłki nożnej. W kontekście Stomilu walczymy o absolutne minimum, które pozwoli nam sprawnie funkcjonować. Naszą dewizą jest racjonalność wydatków. Nie porywamy się z motyką na słońce, ale uważnie oglądamy każdą potencjalnie wydaną złotówkę. Efektem takiego podejścia jest chociażby to, że klub nie jest zadłużony, płaci na czas, nie ma zawartych kontraktów ponad budżet. Mamy ciągłość finansową, dzięki której z nadzieją powinniśmy spoglądać w przyszłość.
— Co dla Stomilu znaczy minimum w skali roku?
— Walczymy o budżet na poziomie co najmniej 6 mln złotych. Być może ta suma robi wrażenie, tylko proszę pamiętać, że są w I lidze kluby, które dysponują budżetem dwukrotnie, a nawet trzykrotnie większym. Nawet w II lidze większość zespołów ma większy budżet niż my obecnie w I lidze. Jeżeli chodzi o wsparcie miasta, to biorąc pod uwagę Ekstraklasę i I ligę, jesteśmy totalnym autsajderem. Gorzej ma może tylko SKRA Częstochowa, ale tam większość środków idzie na walczący o tytuł Mistrza Polski Raków Częstochowa. Konkludując, takie są realia, do których albo uda nam się dostosować, albo zostaniemy na peryferiach polskiej piłki nożnej. Naturalnie głęboko wierzę, że druga ze wskazanych możliwości nigdy nie dojdzie do skutku.
— I bez ratuszowych złotówek ani rusz?
— Nie można abstrahować od otaczającej nas rzeczywistości. A ta pokazuje, że nie ma miasta na poziomie Ekstraklasy, I czy II ligi, które nie wspomagałoby grającego w nim klubu. W związku z tym przedstawiliśmy prezydentowi modele funkcjonujące w poszczególnych ośrodkach. Średnie roczne wsparcie promocyjne gminy w ujęciu ogólnopolskich to w przypadku I ligi piłki nożnej 1,25 mln zł. Uwzględniając wsparcie akademii, stypendia i dokapitalizowania to na pewno kwota dużo powyżej 2 mln zł. My podeszliśmy do sprawy ostrożnie i zaproponowaliśmy wsparcie w tym roku kalendarzowym w kwocie 1 mln zł. To nie są wygórowane oczekiwania, albowiem znajdziemy kluby, których nawet 60-70% budżetu pochodzi z gminnej kasy.
— Tajemnicą poliszynela jest, że w ciągu ostatnich trzech lat miasto wspomogło Stomil sumą 10,5 mln zł. Klub wedle relacji gminy miał czas i fundusze, by wyjść na prostą, znaleźć inwestorów i uniezależnić się od ratusza.
— To kolejny mit, który rozpowszechnił się na tyle mocno, że traktowany jest niemal jak coś oczywistego. Prawda jest jednak inna. Otóż dofinansowanie, jakie otrzymaliśmy od miasta w latach w 2019-2021 to nie 10,5 mln zł, a 6 mln zł, czyli 2 mln zł rocznie. Pozostałe 4,5 mln zł to spłata długów powstałych, gdy większościowym akcjonariuszem była gmina Olsztyn. Ta kwota w lidze nie robi żadnego wrażenia, bo według moich informacji chociażby Bielsko-Biała – nieznacznie mniejsza od Olsztyna – przeznacza na klub 8 mln zł. Rocznie.
— To może korzystniejsza dla klubu była sytuacja, gdy Stomil funkcjonował jako spółka miejska, a gmina była głównym akcjonariuszem?
— Wydaje mi się, że Michał Brański jest w stanie rozmawiać o każdym rozwiązaniu, choć ja uważam, że powrót do wcześniejszego modelu nie byłby zdrową sytuacją. Żeby była jasność, z naszej strony jest pełna otwartość na przedstawiciela miasta w radzie nadzorczej i pełna transparentność wydatków. Nie mamy z tym jakichkolwiek problemów. Chętnie też odpowiemy radnym na wszelkie pytania.
— Pieniądze to jedyny problem biało-niebieskich?
—Przykro o tym mówić, ale czasami mam wrażenie, że brakuje po prostu dobrej woli. Przykład pierwszy z brzegu. Wystąpiliśmy do prezesa MPK Sp. z o.o. z prośbą o rozważenie możliwości montowania w autobusach miejskich szalików lub proporczyków klubowych – drobnych symboli, które nawiązywałyby w dniu meczowym do Stomilu. Takowa praktyka funkcjonuje w wielu polskich miastach. Niestety spotkaliśmy się z odmową. Miasto może zrobić wiele rzeczy w sposób niematerialny, które nie wymagają zaangażowania finansowego. Chodzi np. o umożliwienie lokalnemu biznesu warunków, które przełożą się na wymierne korzyści dla sportu, mieszkańców oraz samego miasta. Mówię chociażby o nieodpłatnym udostępnieniu przestrzeni miejskiej czy inicjowaniu wspólnych akcji. Ale najpierw trzeba chcieć.
— Może po prostu ekonomia jest brutalna, a sport, choć ważny i inspirujący, nie jest priorytetem z punktu widzenia polityki miasta?
— Silny klub piłkarski należy traktować w kategoriach inwestycji społecznej. Dla młodzieży Stomil może stać się inspiracją. Dobrze by było, gdyby każdy młody chłopak kopiący piłkę w Olsztynie miał z tyłu głowy promyk nadziei, że kiedyś będzie mógł założyć koszulkę Dumy Warmii i wybiec nie na pierwszoligowe, ale ekstraklasowe boisko. Jeśli tego zabraknie, to morale błyskawicznie spada. Szkoda byłoby to zmarnować, bo potencjał Stomilu jako marki jest olbrzymi. Z racji popularności dyscypliny jest większy nawet od AZS-u, z którym pod względem sukcesów sportowych nie możemy się oczywiście równać.
— Popuśćmy zatem wodze fantazji, a właściwie podejdźmy do sprawy na chłodno. 22 maja Stomil kończy sezon 2021/2022 i bez względu na wynik sportowy otrzymuje od miasta obiecane, aczkolwiek niesatysfakcjonujące 200 tys. zł. Co dalej?
— Czyli 163 tys. zł netto… Paradoksalnie większe środki będą nam potrzebne, gdybyśmy nie daj Boże spadli do II ligi…
— ?
— Grając w I lidze obligatoryjne otrzymujemy ok. 1,3 mln zł ze związkowej centrali. W przypadku spadku możemy o tych pieniądzach zapomnieć, dlatego grając w II lidze bez 2 mln zł z miasta, jesteśmy niemalże bez szans na przystąpienie do rozgrywek. Ale już teraz nie jest kolorowo, bo gdyby nie znaczące środki z Orlenu, nie mogłaby funkcjonować Akademia Sportu Stomil Olsztyn. Wspieranie młodzieży to ciągły proces, który z czasem przyniesie rezultaty. Nie ma drogi na skróty, dlatego trzeba być konsekwentnym i przede wszystkim cierpliwym.
— Działaczom Stomilu Olsztyn nie zabraknie cierpliwości i w obliczu ciągłej walki nie rzucą wszystkiego w diabli?
— Wydaje mi się, że Michał Brański jasno wyraził swoje stanowisko – będzie finansował klub tylko w partnerstwie z miastem. Jest ostatni moment na takie rozmowy. Bardzo chętnie usiądziemy do stołu, ale nie może to wyglądać tak jak działania grupy roboczej przez ostatnie dwa miesiące. To Stomil OLSZTYN. To OLSZTYŃSKI klub sportowy. Klub piłkarski nigdy nie jest typowo prywatnym biznesem, bo społecznie i historycznie jest wryty w tożsamość danego miasta. Nie ma stadionu, nie ma infrastruktury, ale są ludzie, dla których piłka nożna i Stomil są ważne. Chociażby z tego powodu Pan Prezydent i radni powinni rozmawiać z przedstawicielami klubu, kibicami i mieszkańcami, którym futbol leży na sercu. Biało-niebieskim sercu.
Michał Mieszko Podolak
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
jaaa #3098617 5 maj 2022 04:42
Pieniędzuw nie ma i nie będzie !!! Druga liga wita !ole ole ole A teraz nie będzie duma warmii tylko dupa z marni !!!!!
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
jwr #3098613 4 maj 2022 22:52
Fakty opisane w artykule są porażające . Wrogość i nienawiść do klubu olsztyńskich włodarzy doprowadzi do likwidacji na lata piłki nożnej na szczeblu krajowym. Prawdopodobnie grabarze piłki odczują na lata skutki swoich decyzji.
odpowiedz na ten komentarz