Chińska wojna z covid-19 pogrąża gospodarkę

2022-04-18 17:51:29(ost. akt: 2022-04-18 18:18:55)

Autor zdjęcia: Pixabay

Ludowy Bank Chin poinformował w piątek na swojej stronie internetowej, że obniży stopę rezerw obowiązkowych dla wszystkich banków o 25 punktów bazowych ze skutkiem od 25 kwietnia. Ma to uwolnić około 530 miliardów juanów (83,25 miliardów dolarów) dodatkowej płynności, która zdaniem banku centralnego przyda się w walce ze spowolnieniem gospodarczym.
Chiny obawiając się spowolnienia gospodarczego, w piątek zdecydowały o obniżeniu o 25 pkt. bazowych stopy rezerw obowiązkowych banków, co ma uwolnić ok. 83 mld dol. gotówki. Wśród przyczyn jakie wpływają na spowolnienie gospodarcze w Chinach wymienia się głównie wojnę na Ukrainie i kolejną falę koronawirusa, która uziemiła miliony Chińczyków w domach.

Decyzja została podjęta w czasie, kiedy w blisko stu największych miastach Komunistyczna Partia Chin wprowadziła pełne, bądź częściowe lockdowny. - W Szanghaju narasta złość i gniew, a tamtejszy port jest całkowicie zatkany - pisze "The Wall Street Journal".

Analitycy podkreślają, że obecnie największym wyzwaniem jest polityka "zero COVID" w Chinach, która negatywnie wpłynęła na życie społeczno-gospodarcze w 87 największych miastach pod względem PKB, jak wynikało z badań firmy doradczej Gavekal.



Zakłócenia widać przede wszystkim w pracy portu w Szanghaju, gdzie zalegają setki kontenerów pełnych mrożonej żywności i chemikaliów, bo kierowcy ciężarówek - ze względu na obowiązkowe testy na Covid-19 - nie mogą dostać się do doków, aby odebrać towar.

Zaległości w rozładunku kontenerów w portach przyczyniają się do wzrostu kolejek statków, co grozi jeszcze większymi opóźnieniami w nadchodzących miesiącach. Wystarczy spojrzeć na ten wykres - liczba statków czekających na rozładunek jest obecnie najwyższa w historii.
Kiedy Europa już względnie dobrze poradziła sobie z wariantem Omikron, to Chińczycy dopiero teraz mierzą się z tym problemem. Ten wariant jest z jednej strony o wiele bardziej zaraźliwy i też wywołał problemy w części krajów europejskich, ale z drugiej nie był tak groźny, jak wcześniejsze warianty koronawirusa.

Obecnie sytuacja jest tak niepewna, że "Financial Times" pisze wręcz, iż wzrost zakażeń w Chinach może przynieść krach na rynku rolnym oraz spowodować braki w zaopatrzeniu w żywność. Miejscowy rząd prowadzi bowiem politykę dążącą do zupełnego wyeliminowania wirusa poprzez zamykanie portów, sklepów i wstrzymania życia gospodarczego.

W związku z lockdownami rośnie również frustracja Chińczyków, którzy mają nawet problem z dostawami jedzenia. Jak pisze "The Wall Street Journal", "gniew z powodu COVID-u w Szanghaju, największym i najbogatszym mieście Państwa Środka, narasta".

Przedłużający się lockdown może mieć daleko idące konsekwencje gospodarcze w kraju i poza jego granicami. Szanghaj jest bowiem centrum finansowym i produkcyjnym Chin - jego produkcja stanowi 4 proc. krajowego PKB. W mieście znajduje się również największy na świecie port, który obsługuje około 20 proc. chińskiego eksportu.

"Jeśli blokada potrwa tylko przez dwa miesiące, to obniży wzrost gospodarczy Chin o 0,3-0,5 pkt proc. w tym roku. Jeśli utrzyma się cały trzeci kwartał, spowoduje to obniżenie tempa wzrostu Chin o 1,5-2 proc." - ocenia Xia Le, główny ekonomista ds. Azji w Banco Bilbao Vizcaya Argentaria (BBVA), cytowany przez serwis "Al Jazeera".