Akcja obywatelska „Solidarni z Ukrainą 2"

2022-03-31 19:00:00(ost. akt: 2022-03-31 13:02:57)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Rafał Pyra ponownie wyruszył w kierunku Lwowa, by tym razem pomóc większej liczbie osób, zabierając je do Polski i pomagając w odnalezieniu bezpiecznego schronienia w naszym regionie. — To wszystko co zobaczyłem, czego doświadczyłem na tym wyjeździe, spowodowało, iż podjąłem decyzję, że to nie koniec mojego osobistego zaangażowania w sprawę ludzkiej krzywdy, wynikającej z militarnej agresji Rosji na Ukrainę — mówił.
Wszystko zgodnie z zaplanowanym wcześniej działaniem zrealizowałem w dniach 18.03 – 20.03. 2022. Opis, który dzisiaj zamieszczam, jest zamierzony i celowy w swoim przekazie. Aktualna sytuacja na Ukrainie i obraz tego kraju został przeze mnie przedstawiony w poprzednim artykule (publikacja w „Naszej Gazecie Nidzickiej - 24.03-przyp.red.). Tym razem przedstawię wyjazd w sposób bardziej rzeczowy.

Zanim wyruszyłem w kierunku Lwowa, aby pomóc osobom uciekającym z terenów bombardowanych (ludność Ukrainy Wschodniej), nawiązując kontakt z „Ludźmi Dobrej Woli", ponownie zapełniłem auto darami. Samochód, którym podróżowałem tym razem miał spełniać zadanie przewozu osób, więc siłą rzeczy paczek było mniej aniżeli za pierwszym razem. Nie zmienia to faktu, że auto do końca było wypełnione darami i nic więcej nie zmieściłoby się – wolnej przestrzeni nie było.

Przekroczenie granicy odbyło się sprawniej, aniżeli podczas pierwszego wyjazdu. Wpływ na to miał praktycznie zerowy ruch aut w kierunku Ukrainy i brak kolejek na przejściu w Medyce. Dzień wcześniej na lotnisko we Lwowie spadły rakiety wystrzelone z rosyjskiego okrętu (Morze Czarne) i zapewne to spowodowało, że osób wjeżdżających tego dnia ubyło. Kiedy dojeżdżałem do miejsca przekazania darów, dało się zauważyć setki aut wyjeżdżających ze Lwowa. Oprócz tego pojawiła się zwiększona liczba posterunków, na których kontroli drogowych dokonywali ukraińscy żołnierze.

Po spotkaniu ze stroną ukraińską i przekazaniu przewożonych rzeczy, oczekując na wytypowanie osób, które miałem zabrać ze sobą do Polski, wybrałem się ze „Światłem Pamięci" w miejsce, które często nazywane jest przez Polaków Campo Santo, czyli świętym – na Cmentarz Orląt Lwowskich. Cmentarz ten zajmuje odrębne miejsce Cmentarza Łyczakowskiego – jest ulokowany na stoku wzgórz od strony Pohulanki. Strome wzgórza pokrywają tysiące jednakowych krzyży z biało-czerwonymi wstęgami. Znajdują się na nim mogiły uczestników obrony Lwowa i Małopolski Wschodniej, poległych w latach 1918–1920 lub zmarłych w latach późniejszych. Często nazywany jest Cmentarzem Orląt, gdyż spośród pochowanych tam prawie 3 000 żołnierzy, większość to Orlęta Lwowskie, czyli młodzież szkół średnich i wyższych oraz inteligencja. Są tam mogiły m.in. 13- letniego obrońcy Lwowa – Antosia Petrykiewicza – najmłodszego w historii kawalera Orderu Virtuti Militari, najmłodszego uczestnika walk, 9 letniego Jasia Kukawskiego, jak również dzielnego Jurka Bitschan’a, który napisał do swego ojca:

„Kochany tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle sił, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było".

Jako nauczyciel propagujący swój projekt „Światło Pamięci" chciałem uczcić pamięć poległych w obronie naszej ojczyzny. Cytując za Kornelem Makuszyńskim: „tych rycerzyków malutkich, tych męczenników za całość ojczyzny, (…), najdumniejszych dzieci świata, co z martwych rącząt nie chciały wypuścić karabinów”. Tym bohaterskim Orlętom oprócz świetlnych lampionów ofiarowałem również swoją modlitwę. Odwiedziłem też groby wybitnych Polaków pochowanych na Cmentarzu Łyczakowskim, m. in.: Stefana Banacha, Juliana Ordona, Marii Konopnickiej oraz Gabrieli Zapolskiej.

W godzinach popołudniowych z lwowskiego dworca odebrałem osoby, które dotarły do Lwowa m.in. z Kijowa, Charkowa, Żytomierza. Mam nadzieję, że już po raz ostatni słyszały alarm bombowy, który tego dnia rozległ się w tym mieście. Po kilkunastu godzinach wspólnej podróży dotarliśmy do Warszawy. Pomimo późnej pory (nocy) udało się osoby te zakwaterować na terenie stołecznego miasta, tym samym finalnie zakończyłem swój drugi wyjazd pn. „Solidarni z Ukrainą". Został on zrealizowany w 100%.

Konwoje nieprzerwanie jeżdżą na Ukrainę, jednak jest ich zdecydowanie mniej aniżeli na początku tej wojny. Niewątpliwie na taki stan rzeczy ma wpływ oficjalny komunikat z Rosji o tym, że również i jadące kolumny humanitarne będą traktowane jako wsparcie militarne dla Ukrainy. Na celownikach znalazły się tym samym auta wiozące pomoc dla cywilów. Ataki wojska rosyjskiego na Jaworów (obwód lwowski), obrzeża miasta Lwów, na samo miasto, na pewno częściowo odstrasza, daje do myślenia osobom, które podejmują ryzyko wjazdu z darami na teren Ukrainy.

Na chwilę obecną podjąłem decyzję, że 1 kwietnia trzeci raz wyruszę na Ukrainę z pomocą, która w dalszym ciągu naszym sąsiadom jest bardzo potrzebna. Tak jak wspomniałem w tekście powyżej, należy się z tym wsparciem śpieszyć, ponieważ rosyjskie bomby i rakiety spadają już na obwód lwowski i samo miasto Lwów. Śpieszyć się, gdyż obserwując działanie wojenne, może okazać się kwestią krótkiego czasu ofensywa lądowa wojsk agresora - Rosji. Jeżeli tak by się stało wyprawa na Ukrainę byłaby w zasadzie niemożliwa, a ludzie w takiej sytuacji zostaną odcięci całkowicie od pomocy. Tak jak ludność Mariupola i wielu innych oblężonych miast na wschodzie.

Rafał Pyra