Być albo nie być Maltańskiego Centrum Pomocy

2022-03-16 15:00:00(ost. akt: 2022-03-16 15:04:42)
Demografia jest nieubłagana. Coraz więcej pacjentów wymaga specjalistycznej opieki w instytucjach pozaszpitalnych, takich jak Maltańskie Centrum Pomocy w Barczewie. Niestety, do pracowników MCP doszły niepokojące wieści – placówka może przestać istnieć. Co wtedy stanie się z pacjentami?
Dorota w Maltańskim Centrum Pomocy w Barczewie przebywa od ponad roku. Jak podkreśla jej siostra Krystyna, jest to miejsce, w którym podopieczni otrzymują nieocenioną pomoc i całodobową opiekę.
— Opieka ta to ogromne wsparcie dla rodzin. To bardzo ciężka praca całego personelu w czasie pielęgnacji, rehabilitacji i opieki medycznej. Taka placówka dla nas, rodzin, to najcenniejsza pomoc. Wiemy, że nasi najbliżsi mają tam wszystko co najcenniejsze, profesjonalną opiekę, wiele serca i dobroci. My, rodziny, bardzo często nie możemy roztoczyć nad naszymi bliskimi aż tak bardzo zaawansowanej i złożonej opieki. Jesteśmy bardzo wdzięczni Maltańskiemu Centrum Pomocy za tak ogromną pomoc i wsparcie, które udzielają nam i naszym najbliższym w tej ciężkiej sytuacji — podkreśla siostra Doroty.

Część oddychają tylko przez respirator

Ta opinia dobitnie pokazuje, jak ważne jest istnienie takich ośrodków jak ten w Barczewie. Zwłaszcza, że opieka nad pacjentami, którzy trafiają do barczewskiego szpitala, to poważny obowiązek. Małgorzata, pielęgniarka z MCP podkreśla, że do placówki są przyjmowani ciężko chorzy pacjenci bezpośrednio ze szpitali, którzy w dużej części są w stanie wegetatywnym, a część z nich wymaga dodatkowo wspomagania oddychania za pomocą respiratora. Każdy z nich wymaga indywidualnego podejścia.

Czasami pacjenci nie mogą mówić

— Od dnia przyjęcia "uczymy się" pacjenta, po mimice twarzy, zachowaniu, wydawanych dźwiękach, czasem pojedynczych słowach rozpoznajemy jego samopoczucie, jego odczucia, o których sam nam nie powie — opisuje swoją pracę pielęgniarka. — W naszej codziennej opiece bardzo ważna jest obserwacja. Zaspokajamy potrzeby biopsychospołeczne naszych pacjentów przez całą dobę, gdyż oni sami nie są w stanie w żaden sposób zadbać o siebie. Jako personel medyczny jesteśmy ich przyjaciółmi, rzecznikami, wsparciem, niejednokrotnie jedynym, jeśli nie mają rodziny. W dzisiejszym świecie członkowie rodzin często nie potrafią, boją się opiekować tak ciężko chorym bliskim w domu. Często nie mają też możliwości lokalowych lub organizacyjnych by sprawować nad nimi opiekę. Bardzo często jest tylko jedna osoba z rodziny, która sama jest chora przewlekle lub jest osobą starszą. Niejednokrotnie też pacjent nie ma rodziny lub przebywa ona daleko. Wtedy nie ma innej możliwości poza całodobową opieką w takiej placówce jak nasza.

Wymagają całodobowej opieki

Neurologopedka Marta podkreśla, że pacjenci MCP to osoby, które zakończyły leczenie szpitalne, ale dalsza opieka pielęgnacyjna i kontynuacja leczenia jest w ich przypadku niezbędna.
— Są to pacjenci całkowicie niesamodzielni w zakresie samopielęgnacji i samoopieki, niepełnosprawni ruchowo, w ciężkim ogólnym stanie zdrowia, wymagający stałej całodobowej opieki medycznej, pielęgnacji i usprawniania — podkreśla. — Rodziny z bardzo wielu powodów nie mają możliwości zorganizowania takiej całodobowej opieki nad pacjentem w domu. Musimy zdać sobie sprawę, że ośrodki opiekuńczo - lecznicze, takie jak Maltańskie Centrum Pomocy w Barczewie, to centra fachowej kompleksowej pomocy medyczno - opiekuńczej, gdzie cierpiący człowiek może z godnością w obecności wykwalifikowanego personelu medycznego dożyć końca swoich dni lub uzyskać możliwie najlepszą poprawę swojego stanu zdrowia.

Jest coraz trudniej

Maltańskie Centrum Pomocy w Barczewie jest prowadzone przez Fundację Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie "Pomoc Maltańska". W tym roku minie 18 lat, od kiedy Centrum pomaga potrzebującym z regionu, ale też i pacjentom z terenu całej Polski, a nawet pacjentom Polakom, których przyjęło po sprowadzeniu ich przez rodziny do Polski z zagranicy.
Placówka jest finansowana z kilku źródeł. Głównym z nich jest umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ponadto, zgodnie z przepisami prawnymi, pobierana jest opłata 70 procent dochodu pacjenta, z której powinny być pokrywane tzw. koszty hotelowe.

I tu pojawiają się kłopoty

— Niestety w zdecydowanej większości przypadków dochód naszych podopiecznych wynikający z emerytury, czy też renty lub zasiłku jest niski i nie pokrywa rzeczywistego kosztu hotelowego placówki — mówi Edyta Skolmowska, dyrektor Maltańskiego Centrum Pomocy. — Finansowanie z NFZ również jest wciąż niewystarczające pomimo wzrostu stawek za pacjenta. Koszty rosną zdecydowanie szybciej niż nasze przychody. A sytuację tą zdecydowanie pogłębił okres pandemii COVID-19, a teraz kryzys gospodarczy, gdzie koszty utrzymania rosną w zawrotnym tempie. Od wielu lat staramy się pozyskiwać dodatkowe środki na utrzymanie i rozwój placówki, ale to nie wystarcza.
Fundacja i dyrekcja ośrodka co prawda pisze projekty, poszukują darczyńców prywatnych i biznesowych, ale to wciąż za mało. A możliwości pozyskania wsparcia z dodatkowych źródeł kurczą się, bo kryzys dotyka wszystkich.
— Przy tym wszystkim pamiętajmy, że działamy w ramach fundacji, która jest organizacją pożytku publicznego i to, co robimy jest działalnością non- profit. Wszystkie przychody są wydatkowane na zaspokojenie potrzeb naszych pacjentów i utrzymanie placówki – podkreśla szefowa MCP.

Złe prawo

Opisane problemy dotykają większości podobnych Maltańskiemu Centrum Pomocy placówek, które świadczą tak nieocenioną pomoc ciężko chorym pacjentom. Dlatego od wielu lat ich dyrekcje wraz z innymi instytucjami, organizacjami apelują do decydentów o aktualizację wyceny świadczeń, gdyż nie są w stanie utrzymać placówek opieki długoterminowej, nie mówiąc już nic o ich rozwoju czy poprawie jakości świadczeń.
— Kolejnym elementem utrzymania stabilności finansowej placówek opiekuńczych jest możliwość wprowadzenia takich zapisów ustawowych, które pozwoliłyby na pokrycie rzeczywistych kosztów hotelowych placówki poprzez dopłaty przez członków rodziny lub gminę, gdzie jest zameldowany pacjent przebywający aktualnie w danym ośrodku. Tak się dzieje w przypadku osób przebywających w DPS — wyjaśnia dyrektor Skolmowska.
I podkreśla, że demografia jest nieubłagana: — Od lat obserwujemy stały systematyczny wzrost zapotrzebowania na nasze świadczenia, który teraz nabiera rozpędu i już nazywany jest "srebrnym tsunami" — zaznacza. — Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że jeśli nie zwiększymy finansowania świadczeń opieki długoterminowej zarówno stacjonarnych, jak i domowych, opieka długoterminowa w Polsce zniknie z systemu ochrony zdrowia i zostanie przerzucona albo na szpitale w przypadku najciężej chorych pacjentów albo na rodziny.
Zwłaszcza, że taka opieka, jaką gwarantuje Maltańskie Centrum Pomocy, zawsze będzie tańsza niż szpitalna.

Personel nie ukrywa obaw

Trudna sytuacja sprawiła, że dalsze funkcjonowanie MCP stanęło pod poważnym znakiem zapytania. Do pracowników centrum doszły bowiem bardzo niepokojące wieści.
— Doszły do nas bardzo niepokojące informacje o możliwości wycofania się Zakonu Maltańskiego z dalszego prowadzenia naszej placówki. Bardzo jesteśmy tym zaniepokojeni i zdenerwowani, bo przez te wszystkie lata razem z członkami Zakonu wszyscy byliśmy mocno zaangażowani w pracę na rzecz naszych pacjentów i utrzymanie tak bardzo potrzebnej placówki — podkreśla pielęgniarka koordynująca Małgorzata.

Co dalej?

Pracownicy zadają sobie pytanie, co się stanie z placówką, jeśli Zakon Maltański się wycofa? — Co się stanie z naszymi pacjentami? — pyta pielęgniarka. — Czy ktoś inny przejmie prowadzenie placówki czy też zostanie zlikwidowana? Wiemy, że od lat mówi się o problemach z utrzymaniem działalności placówki i o tym, że wciąż brakuje pieniędzy. Każdy z nas może w każdej chwili stać się pacjentem i znaleźć się w takiej placówce jak nasza oraz potrzebować całodobowej opieki do końca życia. Kto nam ją zapewni? Szpital? Rodzina? Jako pracownicy nie wyobrażamy sobie, że miałoby nie być naszej placówki i chcemy o nią walczyć — dodaje.

Łukasz Razowski


Centrum jest zakładem opiekuńczo-leczniczym, do którego trafiają pacjenci nie wymagających pobytu w szpitalu, ale nie nadających się do opieki domowej ze względu na zbyt ciężki stan zdrowia.
Motto Centrum brzmi: „Tam gdzie jest nadzieja i cierpienie, tam i my jesteśmy…”