Poranki mają w sobie coś niezwykłego

2022-02-14 06:00:00(ost. akt: 2022-02-13 08:48:00)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Wydaje mi się, że nie odkrywam Olsztyna, ale być może przedstawiam go z nieco z innej perspektywy. Rozmawiamy z Magdaleną Szurek, fotografką, której zdjęcia możemy oglądać na koncie na Instagramie – magdalena.szurek.
— Społeczność Instagrama to dziś wielka galeria, w której coraz większe znaczenie odkrywają profile ludzi z Olsztyna.

— Instagram jest miejscem, które m.in. zastąpiło dawne portale fotograficzne, gdzie można było się dzielić swoimi zdjęciami i były poddawane ocenie innych fotografów. Dziś social media praktycznie wyparły już takie miejsca w sieci. Instagram natomiast jest doskonałym narzędziem, by dotrzeć do szerszego grona odbiorców, niekoniecznie związanych z fotografią, i to z całego świata.

— To wiele grup, które prezentują naprawdę różne fotografie.

— Od lat w tym miejscu tworzą się konta zrzeszające wokół siebie ludzi interesujących się konkretną dziedziną fotografii czy też fotografiami z  konkretnych miejsc. Są to na przykład, zaczynając od rangi krajowej — @igerspoland, @pocztowka_z_polski. To też regionalne konta - @igers_olsztyn, @wlasnieolsztyn. Administratorzy prezentują wybrane fotografie jako zdjęcie dnia czy zdjęcie tygodnia, co stanowi poniekąd wyróżnienie. Grupy zrzeszające się wokół danych miast organizują tzw. Insta Meety (spotkania fotograficzne – red.), co na pewno sprzyja rozwojowi pasji fotografowania i staje się platformą do wymiany doświadczeń. To umożliwia także poznawanie ciekawych miejsc, niekoniecznie ogólnodostępnych. Osobiście skupiam się szczególnie na fotografii mobilnej i kontach dedykowanych tej fotografii. Co nie wyklucza oczywiście ich prezentacji wśród zdjęć niemobilnych, a wszystko zależy od tych niezawodnych hasztagów.

— Niektórzy odkrywają Olsztyn na nowo...

— Nie wiem, czy tak jest. Wydaje mi się, że nie odkrywam Olsztyna, ale być może przedstawiam go z nieco z innej perspektywy. W fotografii duże znaczenie ma światło i przy różnych porach roku i dnia, możemy patrzeć na to samo miejsce w różny sposób i może odkrywać je na nowo? Kiedy zapada zmrok miasto, zwłaszcza starówka, przy blasku latarni nabiera zupełnie innego charakteru fotograficznego, nieraz mistycznego. Nie jest tajemnicą, że deszczowa lub śnieżna aura bardzo przypadła mi do gustu. Wszelkie anomalia pogodowe są dla mnie bardzo inspirujące w fotografii streetowej, a także perspektywa miasta widziana w kałużach.

— Masz unikalną zdolność dostrzegania ujęć niedostrzeganych przez innych. Które zakątki Olsztyna zaskoczyły cię pozytywnie?

— Dziękuję za te komplementy. Trudno mi mówić o zakątkach Olsztyna, które mnie zaskakują. Mieszkam w Olsztynie już ponad 25 lat i mam swoje ulubione miejsca, w których chętnie spaceruję. To na przykład Kortowo. Prawie zawsze będąc na takim spacerze znajdę powód, by sięgnąć po telefon i utrwalić jakiś kadr, który akurat zrodził mi się w głowie lub też stał się potrzebą chwili. W myśl zasady „najlepszy aparat to ten, który masz przy sobie”.


— Fotografujesz nie tylko Olsztyn. Często właśnie telefonem komórkowym. Wystarczy, by zrobić dobre zdjęcie?

— Ostatnio dużo fotografuję telefonem w Olsztynie. I jest to pokłosie pandemii. Głód fotografowania mnie nie opuszcza od ładnych kilkunastu lat i skoro pandemia ograniczyła podróżowanie, to skupiam się na tym, co tu i teraz. Telefon był kiedyś dla mnie swego rodzaju szkicownikiem kadrów. Dziś to prawie pełnowartościowy aparat. Prawie, bo kłopoty zaczynają się, jeśli chcemy drukować fotografie w nieco większym rozmiarze niż albumowym. Natomiast fotografia mobilna nie ustępuje fotografii „tradycyjnej” w budowaniu kadrów i tworzeniu klimatu.

— Mówi się też, że nie jest potrzebny nadzwyczajny sprzęt, żeby robić ciekawe fotografie.

— Oczywiście, że nie. Jeśli fotografujemy sercem, każdy sprzęt będzie dobry. Fotografia to przede wszystkim wrażliwość, wiedza, a na końcu parametry techniczne aparatów. Ważne jest to, aby kochać to, co się robi i mieć o tym trochę warsztatowego pojęcia.

— Dużo zdjęć z twojego Instagrama to fotografie Olsztyna o poranku.
— Poranek to ulubiona pora do fotografowania, ale jest czasem trochę wymuszona. Zanim dotrę do pracy trochę sobie fotografuję, aby potem zanurzyć się przez kolejne osiem godzin w zupełnie innej rzeczywistości. Poranki mają w sobie coś niezwykłego, zwłaszcza, kiedy fotografujemy krajobraz. W przestrzenni miejskiej można natomiast zauważyć, jak miasto budzi się ze snu, jak zaczyna nabierać rytmu.

— Co jest największym wyzwaniem?

— Ważne, aby fotografia wywoływała emocje, żeby wzruszała, intrygowała, skłaniała do przemyśleń. Wyzwaniem jest opowiedzieć historię jednym kadrem.

— Na twoim koncie jest wyróżnienie OMF 2021 w kategorii: oblicza człowieczeństwa - granice. Nagrody napędzają do pracy?

— Zawsze jest mi niezmiernie miło, kiedy profesjonaliści dostrzegają moje fotografie. Wszystkie nagrody i wyróżnienia mają dla mnie ogromne znaczenie i dzięki nim otrzymuję zastrzyk pozytywnej energii. Przełomową nagrodą było moje zwycięstwo w Viva Photo Awards 2019, w  kategorii: „zdjęcie zrobione telefonem”, gdzie przewodniczącym jury był Ryszard Horowitz. Od tamtego momentu uwierzyłam sama w siebie i w to, co robię. Wydaje mi się też, że wskoczyłam w trochę inne, napędzające tory, fotografii.

— Jesteś jedną z najbardziej rozpoznawalnych olsztyńskich fotografek. Tutaj mieszkasz, pracujesz. Jesteś lokalną patriotką?

— Patriotyzm to głębokie pojęcie. Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie stworzył właśnie i prowadzi kampanię „Pępowiny miasta”. W tym miesiącu w przestrzeni miasta można natknąć się na 12 portretów osób związanych z szeroko rozumianą kulturą i mieszkających w Olsztynie. Miałam niewątpliwy zaszczyt stworzyć te portrety. Wsłuchując się w tą kampanię uświadomiłam sobie, że jestem pozbawiona tożsamości regionalnej, z racji bardzo różnych korzeni. Oczywiście Olsztyn jest bliski memu sercu, ale nie jestem stąd, nie czuję się stąd, ale zależy mi na tym miejscu jakbym stąd była. Takie to sprzeczności.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
k.jankow@gazetaolsztynska.pl